Mieszkałem sam, moi rodzice chcieli żebym się usamodzielnił i nie liczył, że zawsze wszystko będę miał podane na tacy. Cieszyłem się że jestem prawie niezależny. Prawie bo rodzice dopłacali mi połowę kasy na czynsz. W weekendy pracowałem jako kelner, nie wystarczyłoby na wszystkie opłaty a zostaje jeszcze jedzenie itd. Była sobota, wielki dzień Sehuna, od rana wysyłał mi pełno wiadomości, nie przejmując się, że jestem w pracy i nie mam czasu na te jego pierdoły, co skomentował zbyt długim czasem celibatu. Olałem go i wróciłem do pracy.
-Hej Chen, ta niska brunetka przy stoliku numer pięć pytała o ciebie-powiedział Xiumin, mój kumpel też kelner.
-Nie jestem zainteresowany-odparłem, nawet nie patrząc w tamtym kierunku.
-Jest naprawdę niezła!-cicho zagwizdał. -I już tu idzie!
Wciąż nie wzruszony czyściłem szklankę.
-Cześć, jestem Taeyeon-dziewczyna oparła się, a przynajmniej próbowała, seksownie o blat.
-A ja jestem niezainteresowany-powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Spojrzała na plakietkę z moim imieniem.
-Jongdae...-uśmiechnęła się uwodzicielsko, bardziej pochylając się w moją stronę.-Nie udawaj niedostępnego i tak już na ciebie lecę-puściła mi oczko.
Zaczynało mnie już mocno denerwować jej nachalne zachowanie.
-Nie udaje, naprawdę mnie nie interesujesz. Więc jeśli możesz to odpuść, nie mam czasu na takie rzeczy. Jestem w pracy.
Prychnęła głośno i wyprostowała się zakładając ręce na piersiach.
-Dupek-powiedziała głośno i wyszła z wysoko uniesioną głową.
Usłyszałem tylko cichy śmiech i klaskanie Xiumina.
-Nieźle stary, jej mina była bezcenna. Gdybym też był gejem, na pewno poleciałbym na ten twój wyimaginowany 'cold' image.
-Spadaj-zaśmiałem się cicho, kierując do stolika, przy którym usiadł kolejny klient.
-Witam w kawiarni 'Adore'. Nazywam się Kim Jongdae, zdecydował się już pan na coś?
Nie usłyszałem odpowiedzi, więc spojrzałem na osobę przede mną i zamarłem.
Idealne rysy twarzy, ciemne włosy, piękne błyszczące oczy i te usta...
-Halo?-tak się zamyśliłem, że nie usłyszałem ani słowa. Chłopak machał ręką przed moją twarzą, próbując złapać ze mną kontakt.
-Przepraszam-ukłoniłem się lekko. - Mógłby pan powtórzyć?
-Poproszę małe cappucino i proszę nie mów mi na pan. Jesteśmy raczej w podobnym wieku to niezręczne.
-D-dobrze-zająknąłem się. -Więc...
-Kim Junmyeon, ale mów mi Suho-podał mi ręke.
-Kim Jongdae, ale mów mi Chen.
Ten zaśmiał się, słysząc podobną do swojej wypowiedź.
-Miło mi cię poznać-uśmiechnął się miło.
Odwzajemniłem uśmiech i poszedłem zrealizować jego zamówienie.
Było mi tak gorąco. Dawno nie czułem się tak przy nikim, zazwyczaj byłem otwarty, wesoły i pewny siebie. Chyba że ktoś mnie wkurzył, jak ta typiara wcześniej.
Ma cudowny głos, jest taki przystojny! Zrobiłem z siebie niezłego idiotę! Brawo Chen!
-Coś ty taki czerwony?-z rozmyślań wybudził mnie Xiu.
-Hmm? Nic nic... tak tylko. Nieważne...
Usłyszałem jego cichy śmiech. Spojrzałem na niego pytająco, na co ten rzucił mi spojrzenie typu 'ktoś-tu-się-zakochał'
-Weź przestań to tylko klient-machnąłem lekceważąco ręką, mimo że moje myśli wciąż kręciły się wokół Suho.
-Prawie się tam śliniłeś przy nim. A skoro cię to nie rusza ani nic to chyba nie obchodzi cię to że właśnie tu idzie?
Natychmiast się odwróciłem. Tak naprawdę chłopak wciąż siedział przy swoim stoliku i wpatrywał się w okno z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Kretyn-mruknąłem. -Lepiej zrób najlepsze cappucino na świecie, albo osobiście cię wykastruje!
-W twoich ustach to wręcz fantazja-szepnął mi do ucha, na co mocno uderzyłem go w ramię. Ten tylko się zaśmiał i podszedł do ekspresu.