6

430 45 1
                                    

-Czego chcesz...
Z wszystkich ludzi, akurat on? Czy to żart?!
-Nie zachowuj się jak jakaś pieprzona dziewica chen chen-zadrwił Kai.
-Nie wtrącaj się-warknąłem.
Ten tylko westchnął i założył ręce na piersi.
-Naprawdę jesteś takim idiotą czy tylko udajesz?
Nie wytrzymałem, zanim zdążył zareagować uderzyłem go z pięści prosto w szczękę.
Myślałem, że będzie chciał mi oddać, chętnie bym się na nim wyżył.
Ku mojemu zdziwieniu, jedynie posłał mi spojrzenie wypełnione pogardą i pomasował obolałe miejsce.
-Zamiast się tak zachowywać...
-Nie mów mi co mam robić!-krzyknąłem.-Nie masz o niczym pojęcia-dodałem już spokojniej.
Przypomniały mi się słowa Suho.
'Nie jesteś moim przyjacielem! Nigdy nie chciałem żebyś nim był!'
Jongin już miał zamiar coś powiedzieć, ale w samą porę podjechał mój autobus. Szybko do niego wsiadłem, zostawiając go zaskoczonego na przystanku.
Założyłem słuchawki i na maksa puściłem 'Trap' Henry'ego.
Żałowałem, że puściły mi nerwy i uderzyłem Jongina, chociaż nie powiem, trochę mi ulżyło. Mimo to słowa Suho... A chciałem mu wszystko powiedzieć, wyjaśnić... Nie tak miała się skończyć nasza rozmowa.
Poczułem wibracje telefonu, była to wiadomość od Kyungsoo.
'Widziałem całe zajście, zresztą jak połowa szkoły... Jak się trzymasz? Potrzebujesz towarzystwa?'
Westchnąłem cicho.
'Wszystko w porządku, dzięki ale wolałbym zostać sam. Widzimy się jutro w szkole.'
Schowałem telefon do kieszeni i wpatrywałem się w skupieniu w mijające obrazy.
Co zrobiłem w poprzednim życiu, że tak mnie karze los?
Naprawdę jestem tego wart?

Piętnaście minut później byłem w domu. Przebrałem się w wygodny dres, zrobiłem sobie szybko jakieś tosty i zasiadłem przed telewizorem. Szczerze mówiąc żałowałem, że powiedziałem Kyungsoo żeby nie przychodził.
Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Lekko zdziwiony, poszedłem otworzyć.
-Ile można?-ku mojemu zdziwieniu, w progu stał Sehun.-Coś taki zdziwiony?
-Jesteś sam? I w ogóle... Ty?-byłem szczerze zaskoczony.
Ten tylko wzruszył ramionami.
-W końcu jestem twoim przyjacielem, no nie? Kto zna cię lepiej?
-Jakoś od kiedy jesteś z Luhanem to nie miałeś dla mnie zbyt wiele czasu-założyłem ręce na piersiach i przypatrywałem mu się spod przymrużonych oczu.
Ten tylko uderzył mnie w ramię i wszedł do środka, nie czekając na pozwolenie. Jak za starych czasów.
-Więc powiedz Hunniemu co cię trapi, chen chen.
Usiedliśmy na kanapie i objął mnie ramieniem.
-A gdzie masz Lulu?-nie wiedziałem czy chcę rozmawiać na ten temat.
-W domu, też się o ciebie martwi. Widzieliśmy jak...
-Tak tak-przerwałem mu.-Tak jak połowa szkoły. Zresztą nie powiedzieliśmy tam niczego dziwnego, to po prostu zwykła sprzeczka.
-Dla innych może tak, ale my twoi przyjaciele znamy prawdę. W szczególności ja, podkochujesz się w Suho od tak dawna... Myślisz, że tego nie widać? Wszyscy o tym wiemy.
-Najwyraźniej nie wszyscy-mruknąłem.
-No widzisz, szczerze mówiąc to nie przyszedłem tu zupełnie sam...-Sehun podrapał się nerwowo po karku.
-Co masz na myśli?-spojrzałem mu w oczy.
Ten wstał i bez słowa poszedł otworzyć drzwi, mimo że nikt się nie dobijał.
-To dla twojego dobra Chennie-posłał mi niepewny uśmiech.-Wchodź zanim ten załapie.
Spojrzałem w tamtą stronę i wytrzeszczyłem oczy.
-Mogę wejść?
W drzwiach stał Suho.

Am I worth it?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz