Jak on to zrobił?
Patrzyła na liścik obok łóżka jak na rzadki okaz ptaka.
Rzuciła wszystkie możliwe zaklęcia zabezpieczające na jej dormitorium. Nikt nigdy się tu nie dostał.
Jednak on znalazł sposób.
,,Pokój wspólny. Zachowuj się, jak należy.''
Nie było podpisu, a jednak oczywiste było dla niej, że to musiał być Riddle. Już przestawało jej się podobać to, że zgodziła się na to wszystko. Rozkazywał jej, a tego nienawidziła. Przez głupi liścik czuła jego arogancję, zadufanie w sobie i pewność, że jest od niej lepszy.
Zeszła na dół tak późno jak tylko się dało.
- Nareszcie.
Riddle wyglądał nieskazitelnie. Jak zawsze. Szata leżała na nim idealnie, a włosy wyglądały, jakby układał je godzinami.
- Czułe przywitanie... - mruknęła, poprawiając włosy u nasady.
Ruszyli do Wielkiej Sali. Ramię w ramię. Było to dla niej dziwne przeżycie. Czuła się jak na patrolu, tylko bez dogryzania swojemu współpracownikowi. Było przyjemniej. Riddle wciąż miał grobową minę i nie odzywał się do niej, a to jej się bardzo podobało.
- Najważniejsze, żeby Slughorn zauważył. - oznajmił tuż przed wejściem. - Od tej pory siedzisz obok mnie na posiłkach i lekcjach. - nie dał jej czasu na odpowiedź, tylko otworzył drzwi, aby mogła wejść pierwsza. Na jego twarzy zagościł uśmiech, który dla wszystkich wyglądał w pełni szczerze.
- Nie wiem, czy wytrzymam z tobą tyle czasu, bez usiłowania rzucenia na Ciebie jakiegoś zaklęcia. - powiedziała, gdy szli przez Wielką Salę fałszywie uśmiechnięci. - Pozabijamy się.
Riddle zareagował tak, jakby Vastatia opowiedziała żart.
Oczy wszystkich były zwrócone na nich. Nie dziwiła się. Sama jeszcze nie dowierzała, że idzie tuż obok Riddle'a i to z własnej woli.
Cassandra wysłała jej dziwaczne spojrzenie. Popchnęła Selenę, która siedziała obok niej, a ta szturchnęła kolejną. Szeptały do siebie i chichotały jak hieny. Niektóre patrzyły na nich, jakby rzeczywiście szykowały się do ataku.
Vastatia przyspieszyła kroku i zasiadła tam, gdzie niegdyś Riddle siadał z Sebastienem.Jej ukochany nalał jej soku z dyni.
Jak romantycznie.
Żaden z uczniów nie ważył się zadać pytania, które wręcz huczało w całym pomieszczeniu. Więc jedli w ciszy, zagłuszanej pojedynczymi szeptami. Zdawało jej się, że jedyną osobą, która coś mówiła, był Riddle, pytający ją od czasu do czasu, czy nie zechciałaby drugiej porcji placków grzybowych lub, czy na pewno się najadła.
- Cóż moje oczy widzą? - od tyłu zaszedł ich stary Slughorn i założył ręce na ich ramiona. - Plotki szybko się rozchodzą. - zaśmiał się głośno. - Mam nadzieję, że się nie mylą.
- Ani trochę, profesorze. - Riddle złapał nią w talii i przyciągnął bliżej.
Cholera, to za wiele.
- Moi mili, musicie mi wszystko opowiedzieć. - Slughorn zachowywał się jak głupia nastolatka. - Wasz staruszek chce znać każdy szczegół. W końcu chodzi o moich ulubionych uczniów. - szepnął.
Jakby reszta szkoły o tym nie wiedziała.
- Jaki staruszek, profesorze. - Vastatia się oburzyła. - Pan jest niemal w naszym wieku.
Slughorn roześmiał się.
- Tak, tak... Kochane dzieci.
- Pójdę do toalety przed lekcjami, Tom. - zabrała jego rękę ze swojej talii. - Do później, profesorze.
Na pożegnanie pocałował Riddle'a w policzek.
Skoro on mógł posunąć się dalej, ona też mogła. Co prawda, pocałowanie go było obrzydliwe i miała ochotę zwrócić całe śniadanie, ale jego mina była tego warta.
Oko za oko, ząb za ząb.
Ty przekraczasz granicę o krok, ja o dwa.~°~
Vastatia musiała być ostrożna. Ostrożniejsza niż była.Musiała chować wywar żywej śmierci z tyłu szafki, wyszukiwać trudniejszych zaklęć zabezpieczających pokój oraz rzadziej chodzić do komnaty tajemnic.
Zaczęła tęsknić za bazyliszkiem.
Do tego odkryła proste zaklęcia, pozwalające ukrywać treść książek, jakie czytała.
Miała wrażenie, że jeden zły ruch, a wszystko mogło się zawalić.
Riddle był ciekawski. Pytał o wszystko i wszystkich, chodził za nią i dotykał jej rzeczy. W życiu nie pozwoliłaby komukolwiek robić czegoś takiego. Śmiałek już dawno by nie żył. Tylko to był Riddle. Robił to w tak dziwnie niewinny sposób, że sama nie wiedziała, czy robił to celowo, czy nie.
Pomimo tego, że chłopak irytował nią potwornie i nieraz miała ochotę rzucić go na pożarcie bazyliszkowi, to zdawało się, że znaleźli wspólny język.
- Masz źle.
- Mylisz się, wszystko mam poprawnie.
- Powinno być E, a nie F.
Odsłoniła dalszą część ręką. Do literki F ukazała się jeszcze jedna kreska na dole, której wcześniej nie widział. Magicznie F zmieniło się w E.
- Jesteś głupszy, niż sądziłam.
- Jesteś wredniejsza, niż myślałem.
- Myślałeś, że jestem miła? - zaśmiała się, a ten odwrócił wzrok.
Znaleźli dziwny wspólny język.
_-_-_-_-_-_
22/07/23
![](https://img.wattpad.com/cover/315049157-288-k932477.jpg)
CZYTASZ
VASTATIA • TOM RIDDLE
Fanfic,,Tom Riddle wyglądał jak obraz wykradziony z muzeum[...]",, A jego styl wypowiadania się był irytująco władczy[...]'' ,,Jednak Riddle nie był przeszkodą. Był zwykłym zbyt pewnym siebie i skrytym dzieciakiem. Nie stanowił dla niej zagrożenia, jeśli...