Hej! Przychodzę do was z poprawionym rozdziałem 2! Jeśli ktoś czytał pierwotną wersję, zauważy, jak wiele się zmieniło.
Mam nadzieję, że przypadnie wam ta zmiana do gustu ;)
Miłego czytania!
🔥
Praca w sadzie wyczerpywała mnie do cna. Nie było to spowodowane jedynie zrywaniem owoców przez cały dzień i staniem pod drzewami, starając się znieść czterdziestostopniowe upały, które tylko wzmagały się z każdą kolejną, leniwie upływającą godziną.
Była to również zasługa Anh, której paplanie doprowadzało mnie już do szału. I żebyście nie zrozumieli mnie źle, Anh była moją przyjaciółką – darzyłyśmy się miłością platoniczną, czasami zachowywałyśmy się wręcz jak siostry – ale to, że mówiła z prędkością kilkudziesięciu zdań na sekundę było wystarczająco męczące. I przy okazji denerwujące.
– Za dużo gadasz – mruknęłam, kiedy siedziałyśmy nad jeziorem i płukałyśmy pokryte plamami dłonie.
– A ty za dużo narzekasz – odparła. – Narino, więcej życia! Gdybym była taka jak ty – zmieniła ton głosu na bardziej przejęty. – Taka zmarkotniała, nieszczęśliwa, zgorzkniała... Boże, chyba dostałabym depresji.
– Czyli twierdzisz, że jestem nieszczęśliwa? – obruszyłam się i skrzyżowałam ramiona na piersi. Nie byłam na nią zła, raczej traktowałam to jako żart i głupie dogryzanie.
Anh parsknęła śmiechem – załapała moją ironię.
– Jesteś, tak uważam.
– Aha, dziękuję.
Wyciągnęłam dłonie z wody i przetarłam twarz. Objął mnie przyjemny chłód. Anh zrobiła dokładnie to samo, po czym niespodziewanie wskoczyła do jeziora.
– Co ty zrobiłaś? – zaśmiałam się.
Anh wynurzyła się na chwilę, jej czarne jak obsydian włosy przykleiły się do twarzy, a zielonoszmaragdowe oczy przeszyły mnie zachęcającym do zrobienia tego samego spojrzeniem.
– Należy nam się coś od życia, co nie? – Puściła oczko i zniknęła pod powierzchnią wody.
Przez chwilę biłam się z myślami, czy też wskoczyć do jeziora – z jednej strony chciałam się ochłodzić, a z drugiej nie chciałam być mokra – ale zanim podjęłam decyzję, Anh wynurzyła się przy brzegu i złapała mnie za kostkę. Krzyknęłam przestraszona i wpadłam do wody.
Wynurzyłyśmy się i zaczęłyśmy się śmiać.
– No i właśnie taką Narinę pokochałam najbardziej – powiedziała Anh, a na jej twarzy zakwitł uśmiech.
🔥
Wróciłyśmy do Złocistego Gaju całe mokre. Pani Mira, właścicielka, aż zadrżała.
– Nie mówcie, że złapał was taki deszcz! – zawołała.
– Kąpałyśmy się w jeziorze – sprostowała Anh, na co Mira pokręciła głową.
– Lepiej pójdźcie się przebrać, bo dostaniecie gorączki.
Poszłyśmy do wspólnego pokoju w małym, drewnianym budynku ze strzelistym dachem i czterema oknami. Było to samo centrum Złocistego Gaju – rozłożystego sadu, głównego miejsca, z którego pozyskiwano owoce na handel w pobliskim mieście Willowind.
W pokoju znajdowały się dwa łóżka okryte purpurowymi kołdrami, długa, wykonana z ciemnego drewna komoda, szafa na ubrania, wyglądająca zupełnie tak, jakby miała co najmniej sto lat i wieszak z zarzuconym na nim płaszczem Anh, który każdej nocy mnie przerażał, sprawiając wrażenie czyjejś sylwetki czającej się w mroku.
CZYTASZ
Krew i złoto [ZAKOŃCZONA]
RomanceNarina to ,,dziewczyna znikąd''. Nie ma rodziny, ani przeszłości. Od szesnastu lat znajduje się w Złocistym Gaju - sierocińcu dla dzieci i młodzieży, gdzie podstawą jest ciężka praca w sadzie. Pewnego dnia Narina odkrywa, że posiada niezwykłą zdolno...