🔥Rozdział 25🔥

27 4 9
                                    

Siema! To już 25 rozdział. Do końca pozostało nam jeszcze pięć rozdziałów!

Wielki finał zbliża się wielkimi krokami!

Miłego czytania!

🔥

Klapa otworzyła się z donośnym szczęknięciem. Wysunęłam głowę spod ziemi i obejrzałam wokół siebie. Znajdowaliśmy się między jakimiś drzewami. Zacisnęłam ścierpnięte palce na kępkach trawy i ostatkiem sił wydostałam się na zewnątrz. Dopiero wtedy, kiedy bezradnie opadłam na plecy, dostrzegłam Złotą Łzę, a raczej ścianę ognia i kłęby szarego, duszącego dymu.

Draven wyszedł zaraz za mną. Zamknął klapę z donośnym łoskotem i opadł koło mnie.

– Nie wierzę, że podołaliśmy – powiedział głosem tak roztrzęsionym, że pękło mi serce.

Brzmiał jak małe dziecko bliskie płaczu.

W końcu był świadkiem rozpadu swojego ukochanego domu – doskonale wiedział, że Złota Łza upadła. I chociaż wciąż znajdował się tam wuj Lysander i mój ojciec, zdawałam sobie sprawę, że straciliśmy za dużo ludzi i przede wszystkich budynków, których odbudowa zajmie co najmniej kilka lat.

Przytuliłam się do Dravena, czując, jak otacza mnie senna mgła. Zużyłam tak dużo życiowej energii, że wciąż się dziwiłam, że jeszcze żyłam.

Draven rozluźnił się, ułożył głowę blisko mojej, tak, że nasze ciepłe policzki się stykały.

Jednak słowa, które wypowiedział, zaburzyły tę idylliczną scenę.

– Pójdziesz do Złocistego Gaju sama. – Jego głos był suchy jak pieprz i przyprawiający o ciarki w swojej beznamiętności.

– Dlaczego?

– Nie pozwolę, żeby uszło im to na sucho – burknął. – Pójdę do Wrzasku i zrobię z ich siedzibą to samo, co zrobili ze Złotą Łzą.

Zadrżałam.

Pokręciłam przecząco głową.

– Nie powinieneś...

– Powinienem – uciął gwałtownie i musnął mój policzek. – Nie martw się o mnie, dam sobie radę, wątpię, żeby ktoś tam został.

Zacisnęłam powieki.

– Pójdę z tobą – wypaliłam. – Nie pozwolę ci, żebyś poszedł tam sam. To zbyt ryzykowne.

Draven zwichrzył dłonią włosy i wbił wzrok w ziemię, jakby analizował, czy jego decyzja jest słuszna.

– Albo idziemy tam razem... albo zrobię wszystko, żebyś tam nie poszedł – mówiłam, wpatrując się prosto w jego smętne oczy. Zdawałoby się, że ich stalowoszary odcień przykryła rdza.

Wreszcie odetchnął ciężko i pokiwał głową.

– Dobrze. Dziękuję.

Odpowiedziałam mu przygasłym uśmiechem.

Nie miałam już na nic siły.

– Zregeneruj siły, kochanie – powiedział i pogłaskał mnie po głowie. Zmienił pozycję z leżącej na siedzącą i ułożył mnie na swoich kolanach. – Prześpij się.

Chciałam mu odpowiedzieć, lecz pragnienie snu zwyciężyło i przejęło nade mną kontrolę.

🔥

Pod ratuszem

Lysander, otwarłszy oczy, ujrzał czarny dym, wyglądający jak posępne spojrzenie ogromnego potwora, a potem zdał sobie sprawę, że było mu duszno i znajdował się w miejscu, gdzie jego ruch był ograniczony. Nie mógł ruszyć ręką – była przytwierdzona do ziemi przez ogromny kawałek marmuru.

Krew i złoto [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz