🔥Rozdział 24🔥

31 4 17
                                    

Hej!

To już 24 rozdział z 30. Dużymi krokami zbliżamy się do końca tej historii!

🔥

Posiadłość Lumengold

Alistair odchrząknął i strząchnął niewidzialny pyłek z garnituru. Skanował spokojnym wzrokiem swojego wroga i śmiało stwierdził, że w pewnym sensie byli podobni. Valor z natury był człowiekiem opanowanym, z gracją, biła od niego elegancja, stoicki spokój i pewnego rodzaju arystokracka natura. Każdy jego ruch, nawet ten gwałtowny, zaskakiwał Alistaira swoją płynnością.

Przestali się bić, w momencie, kiedy na niebie pojawił się słup ognia, a powietrze rozdarł niewyobrażalny huk – był na tyle głośny, że kilka okien w posiadłości najzwyczajniej na świecie wybuchło, a posiadłość zatrzęsła się w posadach. Tumany pyłu sypnęły z sufitu i przyprószyły głowy mężczyzn.

– Nic się nie zmieniłeś – stwierdził ochryple Valor. – Wciąż nic nie rozumiesz.

Alistair przekrzywił głowę.

– Twoja matka nie żyje.

Alistair poczuł, jak jego tętno przyspiesza.

– Przyznała się do zabójstwa twojego ojca... powiedziała, że zdaje sobie sprawę, że to przez nią wybuchł największy konflikt, w którym życie straciła Felicia. Gdyby nie to wszystko, prawdopodobnie Lysander nigdy nie chciałby bronić Nariny. – Wzruszył ramionami. – Sytuacja by tego nie wymagała.

– Nie powinno cię to interesować – burknął Alistair, zaciągając się papierosem. – To już jest przeszłość. Bezpowrotna.

Valor poprawił rękawiczki. Dziura w jego dłoni pulsowała niemiłosiernym bólem, aczkolwiek jego twarz tego nie zdradzała. Stał nieco zgarbiony, po twarzy błądził mu głupi, szelmowski uśmieszek.

– W tej sytuacji nie pokusiłbym się o użycie słowa „bezpowrotna". Żyjesz tyle lat, a jeszcze nie zauważyłeś, że wszystko wraca? Że historia zatacza koło? Prędzej czy później taka sytuacja może się powtórzyć i kto wie, czy nie przytrafi się twojej córce...

Alistair prychnął śmiechem.

– Grabisz sobie – oznajmił.

– Może i tak.

– Jesteś chirurgiem. Nie rozumiem tego. Zamiast wykonywać swój zawód i zarabiać krocie, zdecydowałeś się na współpracę z potworem.

– Selene jest skrzywdzona. Nie jest potworem – rzucił sucho Valor. – Wy jesteście potworami. Jeśli mam być szczery, dołączyłem do niej z czystej nienawiści. Uwielbiam badać wasze organizmy, narządy... to wszystko mnie fascynuje. W jakimś stopniu pociąga. I to złoto... za każdym razem się uśmiecham, kiedy przyglądam się temu procesowi. Na początku w to nie wierzyłem. To trochę tak, jakbyś starał się mnie przekonać, że jabłka potrafią zamienić się w miód.

Alistair cisnął papierosem o ziemię.

– I ty, śmiesz twierdzić, że Selene jest potworem? To wy nie przypominacie ludzi! Nazywacie się Chrysalis! Jesteście osobną rasą! Nie jesteście, do jasnej cholery, żadnymi ludźmi! – krzyknął, gracja w jego zachowaniu wyparowała.

Alistair odpowiedział na to śmiechem.

– Może i masz rację.

Valor zacisnął dłonie w pięści. Postawił jedną nogę przed siebie, ugiął ją w kolanie, wykonał trzy ciosy w powietrzu; fale uderzeniowe rozbiły powietrze, zadrżały, w uszach rozległ się suchy łoskot, trzaśnięcia, jakby wyładowania elektryczne.

Krew i złoto [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz