5. ŚMIERĆ I BASEBALL

9 1 0
                                    

W jednej ze scen w komiksowym klasyku filmowym "The Crow", szef mafii Top Dollar podziwia śnieżną kulę z małym cmentarzem w środku. "Tata dał mi to, gdy miałem 15 lat" – tłumaczył. "Dzieciństwo kończy się w momencie, gdy zdasz sobie sprawę, że umrzesz".

Miałem pięć lat w dniu, w którym mój tata i ja zobaczyliśmy, jak jakiś mężczyzna padł martwy na naszych oczach.

To było 1 kwietnia 1996r., nieco mniej, niż dwa lata po wejściu "Kruka" do kin. Mój ojciec wymyślał różne powody, takie jak wizyty u lekarza, aby wyciągnąć mnie ze szkoły i pójść na mecz baseballowy. Pamiętam, jak kiedyś wyszedłem i nauczyciel powiedział "Baw się dobrze podczas Dnia Otwartego!" W każdym razie, były to praktycznie wakacje w Cincinnati. Baseball to wielka sprawa.

W ten szczególny Dzień Otwarty około 44 000 osób było z nami na stadionie Riverfort, aby zobaczyć jak Cincinnati Reds grają w Montreal Expos [1]. Chodziliśmy na wiele meczy, więc dostawaliśmy tańsze wejściówki. Mocno pomalowane metalowe krzesła były gorące od słońca.

Pierwszy rzut nowego nabytku "Redsów", Pete'a Schoureka, trafił prosto w środek bramki, ale sędzia dziwnie milczał. Kiedy patrzyliśmy z trybun (i gdy ludzie oglądali TV w domu), weteran sędziowski John Patric McSherry złapał się za klatkę piersiową, potknął się w stronę medyków i upadł twarzą do ziemi.

McSherry dwukrotnie sędziował w World Series [2], zanim się urodziłem. Był dużym facetem, co nie było rzadkością wśród sędziów w tamtych czasach. Zmarł na rozległy zawał serca. Na początku nie wydawało mi się to "przerażające". To było po prostu bardzo zagmatwane. Kazali wszystkim opuścić stadion i obiecali przełożyć mecz. Pamiętam, jak zapytałem tatę: "To się więcej nie powtórzy, prawda?"

To było takie dziwne widzieć, jak osoba umiera kilkaset stóp ode mnie. To nie była gwałtowna śmierć. Nie był przyjacielem, ani ukochaną osobą. To, co ewentulnie mnie zaniepokoiło, to ostateczność tego. "Ten człowiek nie żyje. Odszedł i nigdy nie wróci".

Przypuszczam, że gdyby istniało jakieś pojedyncze wydarzenie, które może wywołać nieustanny i irracjonalny strach, który rozwinął się w ciągu kilku następnych miesięcy, z pewnością to było to.

Zacząłem bać się, że ciemne i potężne siły mnie zabiją. Miałem problem ze snem przy zgaszonym świetle. Gdy miałem 6 lat, przychodziłem do łóżka rodziców. Byłem przekonany, że czeka mnie straszna zagłada. Nie mogłem przejść się po szkolnym korytarzu bez zastanawiania się, czy jakiś potwór, zjawa lub demon nie czai się za każdym rogiem.

Pamiętaj, że nigdy nie myślałem o morderstwie. Nie miałem w głowie żywych, brutalnych obrazów. Nie martwiłem się, że zostanę dźgnięty lub wykrwawię się w każdym miejscu. Nie, nie wierzyłem, że zemdleję po ataku serca na boisku baseballowym. W moim strachu nie było niczego specyficznego, co byłoby częścią tego, co sprawiło, że tak trudno było go przezwyciężyć.

Chodzio raczej o to, że to "coś" może mnie dopaść. Wysoka, zamaskowana postać na okładce "Wretched & Divine" jest rodzajem istoty, której się obawiałem, która mogła czaić się w pobliżu.

Szybki obraz, jak migający zwiastun filmu o Halloween, wystarczył, by przestraszyć mnie na śmierć. Zauważyłem, że angażuję się w obsesyjne, kompulsywne zachowania, takie jak spłukiwanie określoną ilość razy z rzędu, aby "zapewnić sobie" bezpieczeństwo. Czasami ten głos w mojej głowie szczegółowo opisywał mi wszystkie sposoby, w jakie moje życie mogłoby się zakończyć. "Możesz wyskoczyć z tego samochodu." "Możesz spaść do studni." Szczególnie źle było, gdy przechodziliśmy z tatą przez most na rzece Ohio, aby dostać się na imprezy sportowe w centrum Cincinnati. Trzymał mnie za rękę, kiedy przechodziliśmy a mój "przyjaciel" w mojej głowie mówił mi, jak łatwo mogę zeskoczyć. Potwierdziło to coś, co już podejrzewałem, a mianowicie to, że mogę sam sobie zrobić krzywdę. Wcale nie chciałem, ale wiedziałem, że mogę. Mógłbym się rzucić. Mógłbym upaść. Myślałem o tym, co mogę sobie zrobić i o tym, co może mi się przydarzyć. Byłem równie przerażony obcymi siłami i brakiem samokontroli, choć do dziś nie zrobiłem sobie niczego, co mogłoby celowo mnie skrzywdzić. Chciałem być beztroskim dzieckiem, ale byłem pełen trosk i obciążony niechcianymi myślami o pewnej i decydującej śmierci.

Kiedy odkryłem KISS, a później zespoły takie jak AFI i The Misfits, coś sie we mnie zmieniło. Podobała mi się teatralność tego wszystkiego. To było jak grom z jasnego nieba, zupełnie jak "The Phantom of the Opera". Nigdy nie czułem, że Gene Simmons zamierza mnie zamordować. The Misfits zatrudnili nieżyjącego już Basila Gogosa (który zmarł w 2017r.) do stworzenia okładki z ich drugiej "ery zmartwychwstania" - albumu "Famous Monster" z 1999r. Gogos był odpowiedzialny za wiele niesamowitych ilustracji w magazynie "Famous Monsters of Filmland". Kiedy zobaczyłem okładkę tego albumu, zakochałem się w ciemności.

The Misfits był dla mnie latarnią. Wyglądali jak "potwory", ale byli dostępnymi potworami. Był to rodzaj horroru z wystarczającą ilością obozowej zagłady, by zachęcać a nie przerażać radosną celebracją ciemności. Widmowa biała farba do twarzy, czarny makijaż pod oczami i "diabelskie" fryzury prawiły, że wszystko wyglądało jak Halloween. Podbnie jak Batman, The Misfits zamienili strach w słuszną broń. Tych czterech facetów zamieniło to w zabawę dla outsiderów.

Bruce Wayne był samotnym sierotą, który bał się nietoperzy. Wziął swój największy strach i przerobił go na swój symbol, aby zasiać strach w sercach przestępców i wzbudzić nadzieję dla Gotham City. Czy jest coś fajniejszego, niż facet, który boi się nietoperzy i zostaje Batmanem?

Ogólnie nie jestem mroczną osobą. Nie czytam zbyt wiele o masowych morderstwach, ani seryjnych mordercach. Nie maluję ścian na czarno. Nie przesiaduję w Muzeum Śmierci (chociaż zabrałem tam kobietę, która została moją żoną na jedną z naszych pierwszych randek). Pociąga mnie ta estetyka (i dobrze się tym bawię), ale nie żyję w negatywności.

Mroczna i makabryczna teatralność The Misfits i podobnych zespołów, które odkryłem pomogła mi rozpoznać, stawić czoła i ostatecznie zaakceptować moje lęki. Myślę, że fantastyczne bajki, z rzeczami takie jak duchy, zombie, wampiry, nawiedzone domy istnieją po to, by pomóc nam uporać się z naszą śmiertelnością. (Rzeczywistość śmierci jest znacznie bardziej ponura, ponieważ jest przyziemna.)

Gdy zagłębiałem się w to coraz bardziej, czułem, że mogę iść naprzód bez ograniczeń związanych z moimi lękami. Nadal nie byłem zbyt towarzyski, ale względnie zadowalała mnie moja samotność.

Podobał mi się pomysł zabawiania ludzi. Nie lubiłem rozmawiać z kolegami z klasy, ale z drugiej strony cieszyłem się, gdy mogłem opowiedzieć świetny dowcip. "Nie chcesz mnie poznać, ani spędzać ze mną czasu, ale założę się, że mogę cię olśnić." Zawsze miałem to uczucie w sobie. Byłem najlepszy w rozśmieszaniu dorosłych, co było w porządku, ponieważ oni byli moją grupą docelową.

Wiedziałem, że te dzieciaki nie będa się mną przejmować przez resztę dnia w klasie, ale czułem, że gdybym wziął udział w szkolnym pokazie talentów, w mojej pelerynie i masce z "The Phantom of The Opera", śpiewając "The Music of The Night", zdobyłbym za to uznanie. Nie wiem, czy to było do końca skuteczne, ale wiem, że robiłem na nich wrażenie. Pragnąłem tego. Kiedy inne dzieci z podstawówki pytały mnie, co lubię, odpowiadałem: "KISS i W.A.S.P."[3] Jak wspomniałem wcześniej, wydawało się, że wszyscy siedzieli w muzyce popowej. W końcu zmęczyłem się tymi rozmowami i wróciłem do rysowania w samotności.

Nigdy tak naprawdę nie przyjaźniłem się z ludźmi, dopóki nie poznałem mojego pierwszego przyjaciela Kenny'ego. Zostaliśmy kumplami w trzeciej klasie. Też wyglądał na samotnika. Prawdopodobnie byłem trochę protekcjonalny, ponieważ myślałem o sobie jako "dorosłym" a jego postrzegałem bardziej jak młodszego brata, niż rówieśnika. (Czciłem Batmana, więc postanowiłem stanąć w jego obronie, jak samozwańczy superbohater. Te same dzieciaki nabijały się z nas obojga.) Kenny i ja związaliśmy się dzięki zespołom rockowym. On kochał Metallice tak samo, jak ja kochałem KISS. Pokazywałem mu moje kasety VHS z KISS a on poznawał mnie z teledyskami Metalliki.

Muzyka, która przekształciła moje zmartwienia w nowe pasje, pomogła mi również zdobyć przyjaciela. Byłem uzbrojony w nową obsesję na punkcie ciemności. Nie była już moim przeciwnikiem. Stała się moim sprzymierzeńcem.

******************************************************

[1] mecze finałowe ligi MLB (Major League Baseball)

[2] klub baseballowy

[3] glam heavy-metalowa grupa z 1982r.

They Don't Need To Understand POLSKIE TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz