Kwiecień to już drugi miesiąc niesamowitej trasy. Harry naprawdę za tym tęsknił, uwielbiał energię fanów, a z każdym koncertem ich siła wzrastała i coraz bardziej wielka grupa zaskakiwała muzyka. Lubił to robić, muzyka była jego drugim domem, koncertowanie trzecim, fani czwartym... a tym pierwszym był Louis.
Z Louisem prowadził inny tryb życia, on koncertował, a szatyn tkwił w Londynie i opiekował się Freddiem, Bruce i Ciffordem, Eleanor już na początku miesiąca wyprowadziła się do swojego dawnego mieszkania i zostawiła Tomlinsona z trójką urwisów na głowie, ale nie był sam... jego siostry i Jay odwiedzały go tak często jak mogły. Wtedy Harry żałował, że jest w trasie, a Louis musi wszystko ogarniać sam.
Nie zmienia to faktu, że obaj czuli się jak kilka lat temu. Harry koncertował i udawał, że wcale nie nazywa się Tomlinson, a Louis siedział w domu i czasem wychodził na jakieś spacery z Eleanor, aby powstrzymać swój związek.
Do zakończenia trasy w Europie dzieliły go jeszcze dwa państwa, później wylatywał do stanów, gdzie miał o wiele więcej możliwości, daty były bardzo od siebie oddalone, więc bez problemu będzie mógł spędzić więcej czasu w swoich willach, które tam posiada.
Holandia, gdzie grał dwa koncerty, a zostawał w tym kraju aż na cztery dni. Razem z Niallem stwierdził, że będzie to idealny czas na spotkanie, proponował je również Louisowi, jednak z wiadomych przyczyn nie mógł do niego przylecieć, cóż było mu przykro, ale wiedział, że jeszcze lada moment i ponownie będzie jak dawniej. Będzie budzić się przy jego ciele, a kiedy spojrzy w bok ujrzy cudowną twarz swojego męża, będzie jadać z nim każde śniadanie, obiad i kolację, urządzać wieczory filmowe i pikniki, miał tyle możliwości i każde do zrealizowania.
Siedział w hotelowym pokoju i oczekiwał swojego przyjaciela, w międzyczasie pisał trochę z Louisem i wysyłał mu swoje śmieszne zdjęcia, a każda wiadomość od szatyna wywoływała na jego twarzy bardzo szczery uśmiech.
- A ty z kim tak piszesz, że tak się szczerzysz? - poskoczył na wielkim fotelu, a jego telefon poleciał prosto na jego nos. - Nie chciałem cię wystraszyć, ale jakbyś zobaczył swoją minę!
- Bardzo śmieszne - wywrócił oczyma, spoglądając na blondyna, chociaż jego włosy były ciut ciemniejsze, jednakże nadal wpadały w odcień blondu. - Piszę z Lou - uśmiechnął się, spoglądając na kolejną wiadomość zakończoną sercem, którą otrzymał od starszego.
- Łatwo było się domyślić. Uśmiech cały czas taki sam i te iskierki w oczach, miłość ciągle taka sama. Identyczna, kropka w kropkę! - powoli udał się w stronę bruneta, który po raz kolejny chwycił swoje urządzenie.
Harry zmarszczył swój nos i szybko zrobił komiczne zdjęcie, mina Nialla była przezabawna, a tuż chwilę później otrzymał śmiejącą się emotkę, którą wysłał Louis. Nie chciał być niemiły, dlatego tuż po tym pożegnał się z nim, co było niezmiernie trudne, chciał z nim pisać i pisać, ale Niall również był dla niego ważny.
- Cieszę się, że w końcu jesteście razem - dodał niebieskooki, spoglądając na uśmiechającego się przyjaciela. - Moje ulubione małżeństwo w końcu razem!
- Też się bardzo cieszę, odbudowa zaufania poszła nam szybciej niż myślałem - zaśmiał się, nie ukrywając swojej potworniej radości.
- Ha! Miałem rację! - wyrwał się, wskakując na łóżko i zaczynając piszczeć jak mała dziewczynka.
- Co? Z czym?!
- Jak z czym? No widzę ten uśmiech, ton głosu i oczy... przeleciałeś się z nim! - wybuchnął śmiechem, a twarz Harrego zamieniła się buraczka.
CZYTASZ
Between two singers → larry
FanfictionKiedy zespół One Direction odszedł na przerwę w ramach regeneracji i odpoczynku od zgiełku uciążliwej sławy, razem z nią w parze odeszły wspomnienia, marzenia, przyjaźnie i oni... dwójka zakochanych, główna atrakcja fanek i mediów. Najbardziej tajem...