Styczeń zapowiadał się nieco pracowity, w dodatku przepadały urodziny małego Freddiego. Byli naprawdę podekscytowani imprezą, ale nie tylko... interesował ich cały miesiąc. Zaczynając od sesji Harrego, a kończąc na tej Louisa dla adidasa.
Do domu wrócili kilka dni po imprezie z okazji nowego roku, wtedy też rozpoczęli swoje wcześniejsze życie. Dawali Freddiemu dużo miłości i poczucia ważności, chodzili z nim i pieskami do lasu i obserwowali ślady zwierząt na śniegu. Uwielbiali tak właśnie spędzać rodzinne popołudnia.
Tym razem to nie wyszło. Za oknem panowała wielka śnieżyca, więc z ich wypadu było nici, przez co Freddie był smutny. Woleli siedzieć w domu niż później walczyć z chorobami, a w domu również można się świetnie bawić. Chociaż tym razem wybrali lenistwo.
Włączyli jedną z ulubionych bajek Freddiego i rozłożyli się na kanapie, postawili chrupki i ciepłą herbatę na stolik i okryli się kocem. Chłopiec leżał pomiędzy nimi, jednak to nie przeszkodziło im, aby odpuścić z własnego dotyku. Pod kocykiem ich dłonie cały czas były złączone.
Gdzieś w połowie drugiego filmu zauważyli, że najmłodszy zaczyna mrużyć oczka, co było dobrym znakiem, zbliżała się godzina spania. Odczekali jeszcze chwilę, jednak brak zainteresowania filmem wygrał, a Freddie zaczął strasznie marudzić i trzeć swoje oczy.
- Kto idzie go położyć? - zapytał, spoglądając na szatyna. Młody w tym czasie zaczął niesfornie zabierać mu koc.
- No wiesz... właśnie zabiera ci kocyk - zaśmiał się, a Harry natychmiast wywrócił oczyma. - Wypadło na ciebie, sam tak zdecydował - puścił mu oczko.
- Jesteś niewdzięczny - mruknął, a później wyślizgnął się spad ciepłego koca. - Dzisiaj powinna być twoja kolej, kochanie - dodał i teraz to on puścił mu oczko.
- Zrobię to jutro i... pojutrze - uśmiechnął się cwaniacko, a młodszy zaśmiał się pod nosem, wiedział, że Louis tego nie zrobi. - Po za tym... i tak mnie kochasz, ja ciebie kocham, więc czy ma to jakieś znaczenie?
- Wygrałeś - fuknął, pokazując mu język. Zabrał Freddiego na ręce i jeszcze raz spojrzał na uradowanego starszego. - Następnym razem nie będzie tak łatwo, krasnalu
A Louis aż poczerwieniał na twarzy, pokazał mu dwa środkowe palce, jednak ten tylko wysłał mu buziaka i odszedł, kierując się w stronę schodów na górę.
- Spać tata, bardzo spać - zaczął marudzić i strasznie wiercąc się na biodrze Harrego, który pokiwał tylko głową.
- Już idziemy, kwiatuszku. Wiem, że noc była ciężka, ale musisz wytrzymać jeszcze chwileczkę - westchnął, uśmiechając się.
A Freddie zaczął płakać. Przymknął oczy i wypuścił głośno powietrze, w ostatnim czasie chłopiec przechodził samego siebie, a on miał czasem dość i chciał zamknąć się w pokoju i wypłakać, nawet Louis nie był w stanie zahamować płaczu młodego.
Udał się do łazienki i włożył go do wanny, dał zabawki i chwilę się z nim pobawił, jednak kolejny atak płaczu spowodował szybsze zakończenie kąpieli. Założył mu zimową i nadal świąteczną piżamkę i szybko zaniósł chłopca do jego pokoiku. Położył go i wręczył ulubioną przytulankę, usiadł na brzegu i okrył go kołderką w auta.
- W żłobku też jesteś taki marudny? - zapytał z śmiechem, jednak wcale nie było mu do śmiechu.
- Nie, tata - pokiwał głową, a on poczuł te same ciepło na sercu jakie zawsz dostawał, kiedy Freddie się do niego tak zwracał.
- W takim razie, teraz Freddie pójdzie ładnie spać i pozwoli mi pójść do taty i spędzić z nim wieczór, dobrze?
Chłopiec pokiwał głową, uśmiechnął się na to i zaczął głaskać jego czoło, a pod nosem podśpiewując jedną z piosenek, którą miał zacząć nagrywać. Nosiła ona tytuł „Adore you" i również w pewnym sensie była o Louisie, cóż mógł stwierdzić, że jego następny album również będzie o nim, ale nie potrafił napisać czegoś innego.
CZYTASZ
Between two singers → larry
FanfictionKiedy zespół One Direction odszedł na przerwę w ramach regeneracji i odpoczynku od zgiełku uciążliwej sławy, razem z nią w parze odeszły wspomnienia, marzenia, przyjaźnie i oni... dwójka zakochanych, główna atrakcja fanek i mediów. Najbardziej tajem...