Rozdział 1

19 2 0
                                    

 Miałam plan. Skrupulatnie ułożony plan w którym wypunktowałam całą swoją ścieżkę  życia na przyklejonej do ściany kartce tuż nad moim biurkiem by codziennie ją czytać i dążyć do upragnionego celu . 

Punk 1 . Być najlepszą wersją samej siebie  - odhaczona.

Punkt 2 . Ukończyć szkołę średnią z dobrymi ocenami - prawie odhaczone. 

Punkt 3 .Pójść na wymarzone studia - do odhaczenia. 

Punkt 4. Znaleźć  pracę w wymarzonym zawodzie - do odhaczenia. 

Punkt 5 . Zakochać się w odpowiedzialnym mężczyźnie  - do odhaczenia .

Punkt 6.  Wziąć ślub - do odhaczenia.

 Punkt 7. Kupić mały domek na przedmieściach- do odhaczenia.

Punkt 8. Mieć dwójkę dzieci- do odhaczenia . 

Osiem punktów ,które miały zapewnić mi życie o jakim marzyłam. To był dobry plan. Spokojne, życie bez stresu i niepotrzebnych dramatów. Jednak to było zanim na mojej drodze pojawił się On i zatrząsł moim życiem w posadach .  Nienawidziłam go.  Od pierwszej chwili w której wtargnął w moje poukładane i skrupulatnie zaplanowane życie czułam wobec niego tylko niechęć . Trzymałam się tej emocji starając się dalej realizować to co dla siebie zaplanowałam  . I powinnam była robić to dalej . Powinnam była udawać ,że nie istnieje. Słowo klucz "powinnam była " . Bo przecież  nienawidziłam tych jego kpiących uśmieszków, zimnego spojrzenia i wrednych docinków. Nienawidziłam tych piwnych oczu z miodową obwódką wokół źrenic które gdy się wściekał rozbłyskały złowieszczym płomieniem niosącym spustoszenie , gotowe spalić w popiół wszystko co stanęło mu na drodze  . Byliśmy jak dwa żywioły walczące o dominację . Ogień i woda.  Przyroda lubi równowagę i  zapewne dlatego to raz On wygrywał a raz Ja.  To nigdy nie miało się wydarzyć a my nigdy nie powinniśmy byli się spotkać. Ale wszechświat połączył nasze ścieżki sprawiając, że wszystko o czym marzyłam zostało zrujnowane a moje plany na spokojną przyszłość jakże skrupulatnie wypunktowaną stały się niczym kolekcjonowane pocztówki z miejscami do których chciałbyś kiedyś pojechać . Patrzysz na nie marząc ,że kiedyś je wszystkie odwiedzisz ale po pewnym czasie zdajesz sobie sprawę, że one na zawsze pozostaną tylko marzeniami . Ja zrozumiałam, że moja lista z planem na przyszłość  spłonęła wraz z pojawieniem się w moim życiu chaosu o imieniu Sadoc Nelson. 

Luna obecnie 

Odkładam prostownicę i ostatni raz zerkam na siebie w lustrze. Dziś jest ostatni dzień szkoły a po wakacjach zacznę ostatnią klasę a potem wreszcie wyjadę na wymarzone studia. Od dawna wiem ,że będę studiować architekturę wnętrz. Uwielbiam projektować wnętrza i wymyślać dodatki oraz dekoracje tak by stały się małymi dziełami sztuki. A przynajmniej dla mnie takowymi są bo tworzenie domów w grze The Sims to nie prawdziwe projektowanie jednak wiem, że właśnie to chcę robić w życiu . Uśmiecham się do swojego odbicia w lusterku ustawionym na małym drewnianym biurku i wstaję z obrotowego krzesła po czym zadowolona wychodzę z pokoju. Od progu zderzam się z czymś twardym przez co lecę do tyłu i w ostatniej chwili łapię się klamki która ratuje mnie przed upadkiem

- Ups- kpiący uśmiech mojego starszego brata natychmiast wyprowadza mnie z równowagi. Posyłam mu wkurzone spojrzenie a on unosi dłonie w geście poddania- to nie było specjalnie- broni się podczas gdy ja z warknięciem przepycham się obok niego specjalnie trącając go barkiem- Jezu Luna, co z tobą?- pyta idąc za mną. 

- Wolałam jak cię nie było. - mówię przechodząc korytarzem i kierując się w stronę niewielkiej kuchni która znajduje się na wprost po wyjściu z korytarza  - nikt na mnie nie wpadał, nie okupował łazienki a przede wszystkim - zerkam na niego przez ramię- nie wkurzał mnie od samego rana- 

Żywioły - Kiedy ogień poznał DeszczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz