🦋 Rozdział 8 🦋

190 13 0
                                    

8

🦋 Abigail 🦋

Another Love – Tom Odell***

- Nie będzie źle. Nie zrobiłaś nic złego. – powiedziała do telefonu Maye.

- Nic złego?! Usunęłam fragment dowodu. Popełniłam przestępstwo. – powiedziałam najciszej, jak mogłam. Nie chciałam, żeby ktokolwiek to usłyszał.

Znajdowałam się na przystanku autobusowym. Wybieram się do Baverly na herbatę. Stęskniłam się za nią, odkąd wyszła ze szpitala. Autobus dzisiaj był lepszą opcją niż samochód, bo mam wrażenie, że przez wczorajsze emocje spowoduje wypadek albo pomylę pedał gazu z hamulcem.

- Ale zrobiłaś, to w słusznej wierzę. To może być twój potencjalny mąż. Wyobraź sobie, jak będziesz to opowiadać swoim dzieciom. ,,Poznaliśmy się w szpitalu, jak wasz dziadek wpakował kulkę przyjacielowi waszemu tacie, a później wasza mama, usunęła fragment nagrania, aby wasz ojciec nie wpakował się przypadkiem do więzienia''. No ja i Logan, nie mamy takiej historii. Trochę zaczynam ci zazdrościć.

- Maye, ty naprawdę na łeb upadłaś.

- I za to mnie kochasz.

- Też prawda. Myślisz, jak bardzo Eveline będzie na mnie zła?

- Wiesz, co ja już zacznę szukać ci nowej pracy.

- Maye nie pomagasz.

- Moim zdaniem Collin powinien ci pomóc. Jak nastawiłaś dla niego karku, to niech się teraz wykażę.

- Nie mam jego numeru.

- To jeszcze bardziej brzmi romantycznie.

Przewróciłam oczami.

🦋

Będąc już w autobusie, dostałam wiadomość od Tylera. Wypomina się o kawę. Czy przypadkiem, to ja nie miałam odezwać się pierwsza? Już mi ręce opadają na tego chłopaka. Odpisałam mu, że za dwa dni mi pasuję, a jak zaczął odpisywać, czy nie da się szybciej, wyłączyłam telefon.

Dom, w którym mieszka Baverly mam wrażenie, że jest idealnie stworzony pod nią. Niewielkich rozmiarów, firanki w każdym oknie, ogródek przed drzwiami wejściowymi ładnie obstrzyżony, kwiaty widać, że podlewane i pielęgnowane z ogromnym sercem. Szkoda tylko, że Baverly nie ma nikogo z rodziny w okolicy i musi sobie radzić sama.

Baverly przywitała mnie jak nie jedna babcia w domu. Dostałam na wejściu kapcioszki, a następnie zostałam zmuszona do zjedzenie paru kawałków ciasta, oczywiście kolejne dziesięć dostałam zapakowane w pudełeczko na później.

Kobieta szykowała się już, aby zabrać stołek i wspiąć się wyżej po czajnik na herbatę.

- Niech się pani nie męczy, ja wezmę czajnik i zaparzę herbatę.

- No dobrze. Dziękuję kochana.

- A jak zdrowie? Cukier w normie?

- Czasem jest podwyższony, ale staram się piec desery z jak najmniejszą zawartością cukru. Z nich nigdy nie zrezygnuję.

- Za kilka dni prosiłabym, przyjść na pobieranie krwi.

- Jako lekarka?

- Jako dobra koleżanka.

- Co się porobiło, że musisz dbać o zdrowie siedemdziesięcioletniej kobiety.

- Nie muszę, a chcę. – podałam Baverly filiżankę z gorącym napojem. – Jak idzie szydełkowanie?

StażystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz