🦋 Rozdział 27 🦋 [+18]

166 7 1
                                    

27

🦋 Collin 🦋

Let's Hurt Tonight - OneRepublic***

Po kilku dniach siedzenia w domu dostałem zielone światło od lekarza, aby wyjechać na kilka dni razem z Abigail. Cieszyłem się, że w końcu mogę opuścić miasto i pobyć z brunetką sam na sam. Szczególnie że miałem przyszykowane wiele atrakcji.

Dopakowywałem ostatnie ubrania do torby, gdy zobaczyłem Noah przechodzącego szybko przez korytarz. Od mojego wyjścia ze szpitala, przyjaciel nie zamienił ze mną słowa. Tak jakby chciał mnie ignorować. Umówiłem się z Abigail, że podjadę do niej za godzinę, więc miałem czas, aby zamienić z nim parę zdań, zanim wyjadę.

Kiedy szykował się do pracy, zatrzymałem go.

- Możemy porozmawiać?

- Szykuję się do pracy. Jak wrócę, to możemy.

- Nie wiem, czy pamiętasz, ale wyjeżdżam dzisiaj.

- To porozmawiamy za parę dni. – odpowiedział lekko.

Powoli wypuściłem powietrze.

- Dobra, powiem wprost. Widzę, że mnie zbywasz. Co jest grane?

- Tak ci się tylko wydaję.

- Do cholery, nie okłamujmy siebie nawzajem!

- Słuchaj, nie tak łatwo patrzeć na przyjaciela, którego mogłem zabić.

Czyli o to ci chodziło. Nadal się obwiniał o mój wypadek.

- To ja wsiadłem na ten motocykl. Nie zmusiłeś mnie do tego.

- Ale jakbym nie kupił ci tego prezentu, to byś nawet się tam nie pojawił. – pomasował sobie czoło.

- Ale stało się. Żyję. Mam się dobrze.

- Na szczęście. – przegryzł policzek. – Nie wybaczyłbym sobie.

- Cholera! – krzyknęła Lisa z kuchni.

Od razu poszedłem sprawdzić, co się stało.

Rozmowa nie zakończyła się tak, jak chciałem. Zanim się odwróciłem, Noah uciekł już do pracy.

- Co jest? – wszedłem do kuchni. – O kurde. – zobaczyłem na podłodze kawałki ulubionego kubka dziewczyny.

Kolorowo włosa miała przeszklone oczy.

- Spadł mi z półki i roztrzaskał się. A tak go lubiłam...

Podszedłem do niej i przytuliłem.

- Spróbuję znaleźć podobny w Internecie.

- To już nie będzie to samo. Był własnoręcznie robiony.

- A co tu się dzieje? – swoją obecnością zaszczycił nas Ian. – Widzieliście Sarę? Dustin na nią czeka przed domem.

- Możesz pomóc Lisie w sprzątaniu? – wskazałem na podłogę. – Ja muszę coś zrobić.

Wychodząc z pomieszczenia, pocałowałem Lisę w czubek głowy. – Nie przejmuj się, znajdę dla ciebie nowy.

Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

Skoro Dustin sam się napatoczył, to czas odbyć męską rozmowę.

- Sarah jeszcze się szykuję.

- Spoko. Mogę poczekać.

- Nie musisz. Chętnie zajmę ci ten czas. – odrzekłem stanowczo.

StażystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz