♱ 3 ♱

43 8 0
                                    

┌───── •𑁍• ─────┐ -BSD FANFICTION- └───── •𑁍• ─────┘

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

┌───── •𑁍• ─────┐
-BSD FANFICTION-
└───── •𑁍• ─────┘

Chłód tego wieczora nie był na tyle dotkliwy, by Chuuya zrezygnował z nieśpiesznego spaceru

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chłód tego wieczora nie był na tyle dotkliwy, by Chuuya zrezygnował z nieśpiesznego spaceru. Zimny prysznic nie spełnił swojego zadania i nie zmył z jego umysłu nawarstwiających się, a zarazem irytujących myśli. Nie cierpiał tego denerwującego uczucia, gdy nachodziła go świadomość, że powoli zmieniał się w jedną z tych osób, która musiała w żywe oczy okłamywać swoich przyjaciół.

— Cholerna łajza... — warknął do siebie, przecierając dłonią zmierzwione na karku włosy.

Nie rozumiał w czym Mori miał swój cel. Sam był zaskoczony na wieść, że Daphne, kobieta która z dnia na dzień zniknęła z jego życia, w pewnym momencie wróciła niczym duch z zaświatów i zdecydowała się żyć między ludźmi Mafii, między bolesnymi wspomnieniami jakby pięć lat temu nic zupełnie się nie wydarzyło. Jednocześnie nie mógł pojąć, dlaczego szef zatajał przed nią prawdę. Domyślał się, że w takim razie sprawa morderstwa również powinna pozostać z dala od niej, bo w końcu Ougai zadecydował, by wspomóc się umiejętnościami Agencji. Miał za dużo do stracenia, aby pozwalać swoim ludziom ginąć. Mogło to znaczyć tyle, że albo przeciwnik był na tyle silny, by nie można było go lekceważyć, albo Mori zdurniał na starość.

Plus liczył na załatwienie problemu po cichu. Z dala od tłumów. Z dala od du Maurier.

Nakahara stanął przed eleganckim barem, zachowanym w dość ciemnym, loftowym stylu z przestronną szybą i oszklonymi drzwiami wychodzącymi na stonowane, przyciemnione wnętrze. Bez ociągania przekroczył próg, kiwając krótko głową do starszego barmana i obrzucając przelotnym spojrzeniem regał zapełniony butelkami z winem. Ruszył do miejsca obok krętych, metalowych schodów, już z daleka krzywiąc się na widok siedzącego na kanapie młodego mężczyzny w długim, beżowym płaszczu. Teraz kiedy wreszcie stanął przed Dazaiem Osamu, beztrosko popijającym korzenną herbatę, miał ochotę profilaktycznie mu przywalić.

Szatyn musiał wyczuć bijącą od dawnego partnera wściekłość, bo uśmiechnął się lekko, z kubkiem przy ustach.

— Miło cię widzieć. — powiedział lekko, nawet na niego nie patrząc ani nie dając po sobie znać, że powrót Daphne, jego byłej bratniej duszy, cokolwiek dla niego znaczył.

The Infinity Wasteland | Dazai OsamuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz