Po długim wkurwianiu się na wszytsko w końcu pojechałam, odizolować od całego świata. Odłączenie się od internetu na parę dni bardzo dobrze mi zrobiło. Bo w końcu spędzasz czas z kimś, z kim się chciało spotkać. A nie że przyjeżdżasz i siedzicie na telefonie. Co to za przyjazd i uwolnienie się od tego?
Bardzo mi się nudziło podczas jazdy powrotnej do domu. Miałam w teorii coś pisać ale wena na rysowanie poszła w górę
Pomijając fakt jakie kurwa miałam przygody z dojazdem... To była tragedia... Przez pierdolone 10 h jechałam, a miałam jechać tylko 5. Nigdy w życiu nie miałam czegoś takiego. Ale no cóż zajebiste uroki polskich linii kolejowych intercity i w ogóle.
No nic to tyle na dziś.
Do usłyszenia a niech wattpad da mi spokój. Pewnie się zastanawiacie co się stało z poprzednim rozdziałem? Odpowiedź prosta: dostałam z 4 wiadomości z tekstem że promuje przemoc fizyczną... No i musiałam usunąć ten rozdział.
Dobra nie potrzebnie przeciągam. Narazie ludziska i miłego dnia/popołudnia/wieczoru