7. Powoli wszystko się wyjaśnia

72 6 3
                                    

~*~ Ana
Kiedy się ocknęłam zobaczyłam pochylone nad sobą twarze Luke'a i tego drugiego, który twierdzi że jest moim ojcem. Sama nie wiem dlaczego, ale chyba zaczynam mu wierzyć. Jednym z powodów jest to, że mamy takie same oczy. Chociaż to nic pewnego.
- No dobra teraz bardzo was proszę wytłumaczcie mi o co wam chodzi kim jesteście i przede wszystkim gdzie ja jestem i co tu robię?
- No dobrze, posłuchaj mnie uważnie jak już wiesz jesteś moją córką. Ludzie, których uważałaś za rodziców to byli moi przyjaciele i mieli za zadanie się tobą opiekować i chronić cię.
- Przed kim? - zadałam pytanie, które po takim wywodzie cisnęło się na usta.
- Przed twoją matką. - powiedział Luke zanim mój ojciec zdążył go powstrzymać ( chyba nie chciał mi tego mówić).
- Przed moją matką? Dlaczego?
- Wszystko zaczęło się od wielkiej miłości i równie wielkiego błędu. Kiedy się spotkaliśmy oboje byliśmy na studiach i nie mówiliśmy o swojej rodzinie. Kiedy skończyliśmy studia okazało się, że twoja matka jest w ciąży. Dlatego pod wpływem chwili i wciąż jeszcze wielkiej miłości wzieliśmy ślub. Nikt o tym nie wiedział. Ani moja, ani jej rodzina. Kiedy się urodziłaś twoja matka chciała cię zabrać do rodziny. Pozwoliłem na to, w końcu miałem okazję poznać rodzinę mojej żony. Niestety nie mówienie o naszych rodzinach przyniosło tragiczne w skutki wydarzenia. Okazało się, że należymy do dwóch rodzin, które nienawidzą się od pokoleń. Aby przeżyć musiałem uciekać. Zabrałem cię ze sobą. Nie wiem co by się stało gdybyś została. Mogliby się ciebie pozbyć. Nie chciałem ryzykować. Teraz już wiesz. Nie jest to jeszcze wszystko, ale na resztę przyjdzie jeszcze czas.
- Nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony cieszę się, że spotkałam prawdziwego ojca, a z drugiej strony jestem zła na ciebie i twoich przyjaciół za to że pozwalaliście mi żyć w kłamstwie. Muszę to przemyśleć. Czy mogę pójść do pokoju? - zapytałam. Jeszcze nie jestem pewna czy moge mu zaufać. Muszę to przemyśle
- Rozumiem cię. Możesz pójść i przemyśleć to. Luke cię zaprowadzi.
Kiedy popatrzyłam na Luke'a ten uśmiechnął się do mnie i ręką wskazał mi drogę. Odprowadził mnie do pokoju, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dzięki. - wyksztusiłam.
- Nie ma sprawy. Zawsze do usług. - powiedział i odwrócił się, żeby odejść. Kiedy był już przy schodach popatrzył na mnie i powiedział:
- Ślicznie wyglądasz. - Po czym uśmiechnął się i zszedł na dół. Cieszyłam się z tego, bo dzięki temu nie widział jak spiekłam raka. Jeszcze nikt mi tak nie powiedział. Chyba mam szczęście, że go spotkałam. Coś czuje, że możemy być przyjaciółmi. A może kimś więcej? Kto wie? Życie jest nieprzewidywalne. Poczułam to na własnej skórze. Jeszcze chwilę temu miałam oboje rodziców i żyliśmy szczęśliwie. Teraz okazało się, że całe życie żyłam w kłamstwie, mieszkam z tatą, którego nie znam i do tego wszystkiego grozi mi niebezpieczeństwo ze strony własnej matki. Nie wiem jak to się wszystko potoczy. Muszę to przemyśleć. A później pogadam z tatą. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Chociaż nic nigdy nie wiadomo. Nadzieja jest matką głupich. Chociaż słyszałam też, że zawsze umiera ostatnia. Dlatego MAM NADZIEJĘ, że wszystko będzie dobrze.
_____________________

Cześć. Witam Was po dość długiej przerwie. Chciałabym, żeby zaczęła się między nami jakaś rozmowa. Dlatego na początek mam do Was pytanie. Czy chcielibyście, żeby Ana była z Lukiem? Od razu Wam powiem ( zaspoileruje :( - jeśli nie chcecie to nie czytajcie - inną czcionką) że pojawi się jeszcze ktoś kto wprowadzi zamęt w życiu Any.

Piszcie w komentarzach co myślicie oraz jeśli chcecie to zadawajcie pytania. Niech pojawi się między nami dialog.

Do następnego :D

RodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz