Człowiek wytwarza zło, jak pszczoła miód. Zło jest nierozerwalną częścią każdego z nas. Nie ma ludzi doskonałych. Nie ma ludzi całkowicie dobrych. Każdy z nas jest zły. Dobrze o tym wiemy, a mimo wszystko, nie przyznajemy się do tego. Staramy się nałożyć na twarz uśmiechniętą, optymistyczną maskę pięknych kłamstw. Chcemy oszukać nas umysł. Pragniemy rozświetlić ciemne realia płomieniem żmudnej nadziei na lepsze jutro. Bzdury! Każdy z nas ma w sobie nierozerwalnego demona. Dawniej tego nie rozumiałem. Chciałem się go wyprzeć. Teraz dopiero rozumiem, co powinienem zrobić. Powinienem pogodzić się ze swoim własnym demonem. Pozostać samotnie na skrawku planszy. Nie zmieniłoby to świata, ale zmieniłoby to mnie. Wzmocniło... Cholerny ja! DLACZEGO TEGO NIE ZROBIŁEM?!
N. F.
◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Dzień zaczynał się całkiem dobrze. Powietrze było świeższe i wilgotniejsze przez deszcz, który padał przez pół nocy. Orzeźwiające podmuchy wiatru uderzały o moją twarz, pobudzając mnie. Mimo braku zapotrzebowania na sen, czasem dobrze było zrobić sobie przerwę na jedną noc i zregenerować się wewnętrznie. Umysł odpoczął. Myśli się odświeżyły. Przeciągnąłem się, podchodząc do Surtr odpoczywającej w niedużym ogrodzie otaczającym budynek.
– Null– zwrócił się do mnie Ouros.– Musimy pomówić. Na cztery oczy.Zignorowałem go, podchodząc do Surtr. Delikatnie popukałem w jej rogi. Ciągle jeszcze spała. Jej zaufanie do mnie znacząco wzrosło. A ja porzuciłem większość myśli o ucieczce stąd. Było tu wszystko, czego mi było trzeba. Tak, czy inaczej, wciąż pamiętałem, że Ognista Pani ma za zadanie wyciągnąć z mojego ciała, Boga Ciemności. Czym to poskutkuje? Nie wiem, ale brałem pod uwagę również swoją własną śmierć. Odszedłem od niej, wracając po pokoju. Wygodnie rozłożyłem się na skórzanej sofie.
– O co chodzi?– przeciągnąłem się na łóżku. Chciałem, by ten dzień był w całości dla mnie. Spełnienie relaksu.– Przypominasz sobie, jak cię poinformowałem o twojej mocy.
– Nie za bardzo. Przypomnij mi raz jeszcze– na mojej twarzy zagościł szyderczy uśmieszek.– Wkurwiasz mnie. Dobrze o tym wiesz. Wbij sobie do swojego zakutego łba, że ze mną się nie zadziera.
– Bo co zrobisz?– zamknąłem oczy.Poczułem ogromny, przeszywający ból w okolicy serca. Natychmiast się podniosłem do pozycji siedzącej, zaciskając zęby z bólu. Czułem, jakby coś dźgało komory serca, pojedynczo, a każdą następną ze zdwojoną siłą.
– Kurwa!!– krzyknąłem przez zaciśnięte zęby, ci tylko na sekundę nieco uśmierzyło boleść.Czułem, jak płuca podchodzą mi do gardła. Ja coś lub ktoś grzebie w moich wnętrznościach, rozcinając je bardzo powoli. Zwymiotowałem krwią na podłogę. Zacisnąłem oczy w przerażeniu, kiedy owa substancja wydobywała się również z moich oczu i to w absurdalnej ilości. Krzyk cierpienia podszedł mi do gardła i zsunął się po języku.
– To zrobię!– krzyknął Ciemność, wreszcie likwidując całkowicie ból, który u mnie spowodował.– A teraz słuchaj. Nie jesteś pępkiem świata. Myślisz, że wybrałem cię, bo jesteś ciekawy? Bo wyróżniasz się jakąś cechą od pozostałych. Masz w sobie pewien rodzaj energii, która jest taka sama, jak moja. Teraz to jej używaj, zamiast mojej mocy. Myślę, że jesteś już na takim etapie, że powinieneś nad nią zapanować.Próbowałem coś mówić. Zakwestionować to, o czym mówił Bóg Ciemności. Nie zgodzić się z tym i wręcz wyprzeć się, jakoby ja miał posiadać jakąkolwiek energię ponadnaturalną od urodzenia, ale powstrzymałem się od komentarza. Tak naprawdę niczego nie byłem już pewny.
– Rozwiń...– zacząłem łapać powietrze.
–Władca Ciemności... Myślisz, że ten wybór był dla ciebie opcjonalny? Beze mnie byś się nim nie stał. Nie przyjąłbyś tego tytułu. Zatraciłbyś swoje przeznaczenie. Teraz drzwi stoją przed tobą otworem. A propos energii... Wiesz, jak uwolnić moją energię. Zablokuję ci tą umiejętność, a odblokujesz swoje miriady możliwości energii ciemności.
– O czym ty gadasz?– wyszeptałem, łapiąc się za głowę i powoli siadając na miękkiej powierzchni sofy.
– Przekonasz się.Szybka boleść przeszła mi po plecach w postaci szerokich dreszczy. Zgiąłem kark, by kości pozwoliły sobie na strzelenie. Czułem się fatalnie. Odruchy wymiotne ustały dopiero po trzech kwadransach, co wpłynęło na szerokie pogorszenie się stanu mojego organizmu. Nudności nie zostały również zredukowane do zera przez Ourosa, jak się tego spodziewałem. Uczucie drugiego ciała zostało zatracone, ale pojedyncze mięśnie nadal pozwalały mi na dostęp do siebie bez jakichkolwiek oporów.
– Przestań!– Ale co mam przestać?– zaśmiał się cicho.
– Coś ty mi zrobił, Ouros?
– Jakby ci to powiedzieć... Niebawem dowiesz się wszystkiego. Mam nadzieję, że ta wiedza nie rozsadzi ci głowy.Dygnąłem w niewielkiej obawie możliwości racji jego słów, jakoby wiedza mogła się źle odbić na moim zdrowiu i życiu. Obraz przed oczami zaszedł, a ja czułem paraliż. Jak podczas snu. Bezwładnie osunąłem się na łóżko. Oczy same mi się zamknęły, a spod zamkniętych powiek, otoczenie wirowało. Uczucie trzech spadających ścian, oznaczających trzy fazy snu tylko potwierdziło moje przeczucie.
–Zobaczysz to, co zobaczyć masz...◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
CZYTASZ
=NIE DO CZYTANIA= Null: Spadkobierca Ciemności =EKSTREMALNE POPRAWKI FABULARNE=
FantasyDruga książka z Magic And Blood Universe. Myśleliśmy, że największe zagrożenie już nas opuściło. Nigdy nie byliśmy w większym błędzie. To co najgorsze, miało dopiero nadejść. Przegryźć się przez wszelkie morale, rozerwać człowieczeństwo na pół. Jeśl...