WYBRANY NA DIABŁA: VII

20 14 0
                                    

Nigdy nie mów nigdy. Stajesz się tym, czego nienawidzisz. Tym, kim nie chcesz się stać. Bogacz staje się nędzarzem, obrońca mordercą. Prędzej, czy później wszyscy staniemy się swoim nemezis. Problem jest jednak taki, że łatwo się nim stać, ale o wiele trudniej przestać nim być. Czasem jest to nawet niemożliwe.

N. F.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

– Jestem, Panie– wszedłem o zmroku do jego pokoju ze szklanką mleka, o którą wcześniej mnie poprosił.
Używałem słowa Pan, bo nie potrafiłem inaczej. Poza tym, bądź co bądź, ale Lordowi trzeba okazywać szacunek. Atlas był dla mnie kimś więcej, niż opiekun. Stał się moim mentorem. Nauczył mnie wielu rzeczy, nie tylko związanych z posługiwaniem się bronią, czy tematem Przedwiecznych, ale przede wszystkim ludzkich rzeczy. Zwykłych, których nie zostałem nauczony. Chociażby gotowania!
Widząc, że Atlas śpi, położyłem szklankę na szafce obok łóżka. Miałem odejść, kiedy zobaczyłem spory, błyszczący przedmiot. Był nim duży, złoty pierścień z wygrawerowanym sercem. Podniosłem go. Był ciężki. Prawdopodobnie, był zrobiony ze złota w całości.
– Podoba się?– spytał.
Natychmiast odłożyłem sygnet tam, gdzie leżał. Lord Życia zaśmiał się cicho.
– J-ja bardzo przepraszam, Panie. Już wychodzę.
– Przymierz go– powiedział spokojnym tonem.– Nalegam. Może będzie ci pasował.
Niepewnie ponownie wziąłem go do ręki. Pod symbolem wisiało pojedyncze słowo, które teraz dopiero zauważyłem: Vita. Ostrożnie założyłem go na środkowy palec i natychmiast tego pożałowałem. Palec, na którym miałem pierścień dosłownie zamarzł, a po chwili zamrożenie ogarnęło całą moją dłoń. Jęknąłem z bólu, który mnie ogarniał. Najszybciej jak mogłem, zdjąłem pierścień i odłożyłem go na miejsce, z którego go wziąłem.
– Nigdy nie możesz poczuć się całkowicie pewny. To Pierścień Prawdy– wyjaśnił.– Przynajmniej ja tak go nazywam. Może nosić go jedynie ten, który jako pierwszy go założył. W przeciwnym razie, dzieje się to, co widzisz. I co czujesz– uśmiechnął się delikatnie.– Przestań już płakać.
– Nie płaczę– powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Zamrożenie cholernie bolało.
– Dobrze, dobrze. Za trzy dni, ból przejdzie, a ręka wróci do swojego dawnego wyglądu– powiedział, patrząc na moją oszroniałą dłoń.– Prawdę mówiąc, mógłbym ci ją odmrozić, ale nie zrobię tego. Masz nauczkę. Nigdy nie dotykaj nie swoich rzeczy. Chociaż, zdejmuję go co noc, a ty dopiero teraz go zauważyłeś. Byłem pewny, że weźmiesz go po pierwszym miesiącu spędzonym tu, a nie dopiero dzisiejszej nocy. Popracuj nad spostrzegawczością, Null!
– Oczywiście, Panie– oddaliłem się powoli, trzymając się za dłoń. Jak to cholernie boli!

* * *

Konklawe rozpocząć się miało około godziny ósmej. Odbywało się przy granicy Królestwa Vartos, jednego z licznych, zniszczonych miejsc pod wpływem nawałnic zmasowanych ataków Przedwiecznych. Stało się więc miejscem idealnym wręcz na organizację takich wydarzeń, jak konklawe. Miało ono miejce się w zniszczonym od zewnątrz pałacu. Mimo wyglądu przypominajacego pałacowe ruiny, w wewnątrz nadawał się do użytkowania. Do rozpoczęcia konklawe było jeszcze trochę czasu. Atlas otworzył wysokie, dębowe wrota. Wszedł powolnym tempem do pałacu. W jego wnętrzu, na samym środku ogrodzony był złoty okrąg ośmioma tronami. Gardził tym wybiegiem, jak to nazywał. Z tego, co zauważył, zjawił się jako pierwszy. Promienie słońca oświetlały zniszczony do połowy dach. Słysząc szum intensywnego wiatru, przewrócił. Drzwi ponownie się otworzyły, popychane silnym wiatrem. Całe pomieszczenia wypełniał gorący żar. Erreich Lovling. Chodząc, zostawiał za sobą płomienie, które gasły, gdy był nieco dalej. Gdy znajdował się już przy kręgu, jego sylwetka została przykryta w całości przez płomień, pojawiwszy się znikąd. Była to część jego przedstawienia. Spektaklu, który zrobiłby nawet, gdyby był sam. Zajął miejsce naprzeciwko Raviego. Soczyście zielona toga Lorda Żywiołów, u swoich końców była spalona. Prawy rękaw był zdecydowanie za długi. Był to jednak świadomy zabieg. Erreich używał mocy wiatru, rozwiewając go, sprawiając tym samym masywniejsze wyobrażenie swojej osoby. Był to czterdziestoletni mężczyzna o kaukaskich rysach twarzy i długich, u końcach zakręconych, brązowych włosach. Ciemny zarost podkreślał duże, szare oczy. Spojrzał na twarz Lorda Życia, na której malował się niesmak.
– Spokojnie, Atlas. Jeszcze nie wybieram się na tamten świat– zadrwił.
Lord Życia nienawidził go. Jego pyszałkowatości. Chociaż, nie ustalono, że Lordowie mają chronić świat w ciemnościach, żyć w odludnych terenach, dla większości było to jasne. Ale nie dla Lorda Życia, otaczającego się najbogatszymi osobami z królestw.
– Byłeś pomyłką, Erreich. Największą pomyłką Vanhiego było pozwolenie, byś stał się jednym z nas.
– To dobrze– wzruszył ramionami.– Jeżeli już ją popełnił, nigdy nie zrobi niczego gorszego.
Do sali weszła jeszcze dwóch mężczyzn. Jeden z nich miał białą togę, drugi czerwoną. Pierwsza okrywała Toxica Arasmodheusa, Lorda Światła. Wchodząc, wyjął mały, skórzany woreczek i wyrzucił w powietrze jego zawartość, którą były złote monety. Ukłonił się, wchodząc. Otworzył usta, z których wydobył się długi ja półtora metrów język zakończony skórnym ostrzem i przebił wszystkie z monet na wylot, spotykając się z brawami Erreicha. Toxic miał europejskie rysy twarzy i duże, szklane, złote oczy. Zdawał się mieć około trzydziestu lat. Drugim Lordem był Lord Zniszczenia, Anos Voldiress. Jego teraz już uporządkowane, wręcz ulizane włosy zakrywały szkarłatne tęczówki oczu. Blada cera wtapiała się w otoczenie białych ścian budynku. Wszyscy Lordowie było ludźmi, z jednym wyjątkiem. Tym wyjątkiem był właśnie Anos. Należał do Demonów Chaosu, najpotężniejszych demonicznych istot. Wszyscy Lordowie doskonale zdawali sobie z tego sprawy. Początkowo był przeszkodą, pniem do wyrąbania. Jednak, coś wyróżniało go spośród reszty demonów. Tym czymś była wiedza. Dokładne pojęcie dobra i zła. Nie zabili go, bo nie walczył. Wiedział, że to, co robią jest dobre. Nie wiedział wszystkiego...

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

=NIE DO CZYTANIA= Null: Spadkobierca Ciemności  =EKSTREMALNE POPRAWKI FABULARNE=Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz