Pov Liliana
Wpatrywałam się w okno samolotu widząc już rodzinne domki w Tulusie, które zamieszkiwały całe rodziny. Niektóre z nich znałam, inne kojarzyłam, ale znaczna część tego miasta była mi nieznana. Nie mogłam tego jednak powiedzieć o sąsiednim miasteczku, które mimo definitywnie mniejszej powierzchni i liczby mieszkańców było trzy razy sławniejsze. A to wszytko dzięki mnie i mojej pozornie idealnej rodzinie.
Wróciłam do tego miasta po pięciu miesiącach przypominających sinusoidę dla każdego kto przebywał w moim towarzystwie. Walczyłam, poddałam się oraz znów walczyłam, aby ostatecznie wrócić do swojego piekła na ziemi. Tylko tym razem nie widziałam swojego kawałka nieba, to niebo okryło się pustką i dymem po ogniu jaki zostawiłam po sobie wyjeżdżając.
-A będę mogła mieć matę do ćwiczeń w pokoju? - zapytała Gabby, spojrzałam na nią prze ramię widząc jak z lekkim grymasem na twarzy ciągnie za sobą małą walizkę.
- Tak - odpowiedziałam od razu zatrzymując się, uniosłam brwi do góry dostrzegając Lee, który próbował przejść przez bramki bezpieczeństwa z marnym skutkiem.
- A kupimy nowe łóżko i szafę? Książki i plecak? Wszystko zostało w domu i nie mam nawet gdzie mieszkać, a co dopiero przyswajać wiedzę - jęknęła opierając brodę o rączkę od walizki. Westchnęłam cicho przytakując nawet nie wdając się w dyskusję z ośmiolatką, która definitywnie zagubiła swoją uroczą wersję gdzieś po drodze do Londynu.
- Lee no na boga ... ruchy - ponownie spojrzałam w stronę bramek słysząc jak zniecierpliwiony Will pogania swojego syna - nie mam całego dnia, bo nie umiesz przyłożyć bilecika.
Wypuściłam ostentacyjnie powietrze odchylając głowę do tyłu po czym podeszłam do chłopaka wyrywając mu kawałek papieru z ręki.
- Daj to - przejechałam odpowiednią stroną do wyświetlacza dzięki czemu bramka od razu się otworzyła na co Lee otworzył usta w szoku mrucząc cicho po nosem "nie zesraj się".
- Da się? - prychnął Will stając obok nas zaraz po tym jak bez większego problemu przeszedł te jakże cholernie trudne do rozbrojenia bramki.
- No nie jestem tak mądry jak Lily - przedrzeźnił mnie Lee wystawiając środkowego palca w moim kierunku co nawet Gabby skomentowała cichym prychnięciem.
-Przestań do cholery - jęknęłam przykładając dłoń do ust dziewczynki w obawie, że zaostrzy nasz poranny konflikt - masz do mnie problem od rana! Co ja ci takiego zrobiłam w życiu? - zapytałam momentalnie żałując tego pytania pod wpływem wzroku Willa, który dość elokwentnie sugerował, że wybrałam złą stronę obronny – okej ... zła strategia ... co zrobiłam ci w przeciągu tego tygodnia?
- Zajęłaś mi łazienkę! Pindrzyłaś się jak nie wiem od samego rana, po cholerę jak lecieliśmy samolotem przez siedem godzin?
- Chciała poderwać przystojnego pilota - wtrącił Will próbując zabrać od Gabby walizkę - słonko daj to - mruknął w jej stronę, dziewczynka spojrzała na niego z politowaniem ciągnąc dalej walizkę bez jego pomocy.
- Jestem straumatyzowana Will, nie niepełnosprawna - odpowiedziała zarzucając włosami do tyłu.
- Straumatyzwowany to byłby ten pilot - dodał dumny z siebie Will dołączając do niej, aby zbić mało gustowną piątkę.
- Nie słyszałaś tego GG - pogroziłam jej palcem równając z nimi kroku, a cholernie głośny śmiech Willa niósł się po całym lotnisku do jednego momentu, w którym ponownie zrozumiałam, że Londyn źle wpływa na młode, kształtujące się głowy.
CZYTASZ
Nasz kawałek piekła
Teen FictionTrzeci tom serii dzieci urodzonych w czepku. „Kolejny raz uciekłam. Wierzyłam w przeznaczenie i bajkę o benzynie i zapalniczce, ale nawet one potrafią zniszczyć się na wzajem" Broken Arrow znów powitało swoją pierworodną córkę deszczem. Wróciła po...