Rozdział 1

961 31 9
                                    

Londyn
Miesiąc później 
Pov Lee 

Leżałem na kanapie przeglądając Instagrama co chwila zerkając na leżącą obok mnie Lily, która mimo uśmiechu na twarzy cały czas odświeżała każdą możliwą skrzynkę pocztową z nadzieją, że Xander do niej napisze. 

Nie zrobił tego.  

Wchodziła na jego profil codziennie od dnia, w którym wróciła do Londynu razem z Gabby. Codziennie powtarzała każdemu jak bardzo go nienawidzi i cała ta sytuacja jest kolejnym doświadczeniem w jej życiu. Uznawała ten etap jako lekcję, którą odrobiła z najgłębszą analizą. Jednak, kiedy przychodził wieczór, a ona zamykała się w swoim pokoju razem z tatą siadałem pod jej drzwiami nasłuchując czy wszystko u niej w porządku. Kiedy była sama płakała, krzyczała i prosiła, aby to wszystko było snem. 

Nie raz siedząc na podłodze błagałem, aby każdego dnia wchodząc tam widział, jak oddycha i śpi bez najmniejszego koszmaru, które ją prześladują od miesiąca. Za każdym razem śpiąc razem z nią bałem się, że ubrudzę się tuląc jej zimne ciało, a ten koszmar prześladował każdego z nas.

- Chris zaprasza nas na domówkę - odezwałem się zaskoczenia na co dziewczyna automatycznie zgasiła ekran swojego telefonu odkładając go na stolik kawowy – ma być nasza stara paczka.

- Nie wiem czy to dobry pomysł Lee - mruknęła siadając naprzeciwko mnie, od razu złapała za koc, którym chciała się przykryć. Spojrzałem na nią z politowaniem wyrywając jej przyjemny materiał z rąk. Jej wkurwiony wzrok padł na mnie zanim z całym pokładem sił rzuciła się na mnie próbując odzyskać koc – Lee no do cholery puść to!

- Puścić to się może Polly z Zayn'em - prychnąłem szarpiąc mocno za materiał dzięki czemu wygrałem pozostawiając dziewczynę z naburmuszoną miną po drugiej stronie kanapy.

- Pieprz się Thosmosn - fuknęła zakładając ręce na klatce piersiowej, zaśmiałem się pod nosem widząc ten delikatny przebłysk uśmiechu jaki tlił się na jej ustach.

Nie widziałam go tam w pełnej okazałości od miesiąca. Jej oceaniczne oczy przestały lśnić z radości, iskierki szczęścia zastąpiło płynne szkło brudzące co noc jej alabastrowe policzki.

- Tłumaczyłem ci już tą zależność, jeśli nie ma Mii to twoje słowa nie mają sensu - uniosłem koc do góry pozwalając, aby swobodnie opadł na jej kolana. Spojrzała na mnie ukradkiem wystawiając środkowego palca zanim przysunęła się do mnie wtulając w mój tors.

- Myślisz, że mówi prawdę? - zapytała zadzierając lekko głowę do góry.

- Myślę, że tak Lily - potwierdziłem obejmując ją bardziej – to co działo się lata temu nie wpływa na was obecnie. Pragnęłaś tylko miłości matki, a to normalne u dziecka. Byłaś tylko dzieckiem kwiatuszku.

- Byłam dzieckiem, które zdradzało własnych przyjaciół.

- Chciałaś dostać to co inni - ponowiłem z cholerą nadzieją, że dziś w końcu uda jej się to przepracować - miałaś do tego prawo, masz prawo do cierpienia, smutku, ale tym bardziej szczęścia.

- Gadasz jak Gloria - zaśmiała się sucho ponownie kładąc głowę na moich kolanach - lubię ją, ale nie rozumie mnie do końca wiesz?

- Mało kto potrafi cię zrozumieć - założyłem kosmyk jej blond włosów za ucho cały czas pokazując, że ją słucham - jesteśmy skomplikowani Lily. Doskonale wiesz, że możesz na mnie liczyć i jeśli ty byś chciała skoczyć ja zrobiłbym to pierwszy, aby sprawdzić czy dobrze byśmy wylądowali.

- Bratnie dusze, bo zbyt podobni? - zapytała patrząc na mnie tymi niebieskimi tęczówkami, w których nie jeden mógłby się utopić.

- Bratnie dusze do końca świata i jeden dzień dłużej - potwierdziłem składając delikatny pocałunek na jej czole.

Nasz kawałek piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz