Prolog

3.1K 66 5
                                    

Od dziecka powtarzano mi, że mam być idealna, perfekcyjna pod każdym względem, aby stworzyć potęgę. Wymagano ode mnie ciężkiej pracy, ale również wykorzystywać różnego rodzaju sierotki, aby każdy wiedział z czym wiąże się moje nazwisko. Miałam być silna, niezależna i nigdy nie poznawać definicji słowa słabość.

Dla innych byłam rozpuszczoną księżniczką z wielkim domem i szczęśliwa rodziną. Miałam wszystko i nigdy niczego mi nie brakowało. Pieniądze, drogie ubrania, auto czy znakomite oceny wraz z kolejnymi medalami w swojej kolekcji.

To były pozory.

Moje życie było rozdzielane na dwa światy, ten który widział każdy i ten który tylko nieliczni dostrzegali. Byłam ofiarą przemocy domowej i nie posiadałam nic co dla wielu było oczywiste. Nie byłam kochana przez rodziców i przez długi czas w swoim życiu mogłam liczyć tylko na dwie osoby.

Zachwycali się i zazdrościli, ale nie znali prawdy.

Widzieli to co chcieliśmy, aby widzieli, bo w tym świecie nie byłam sama. Od początku przy moim boku zawsze stał chłopiec z czarnymi oczami, brąz włosami ubrany w garnitur, kiedy ja stałam w białej sukience. Mieliśmy za każdym razem pokazywać nasze różnice, bo to one miały nas zaprowadzić daleko.

Nie lubiliśmy się a wręcz nienawidziliśmy, ale oboje byliśmy świadomi, że możemy na siebie liczyć w krytycznych sytuacjach.

Stwierdzenie „nie lubię cię ale rękę to ci podam" idealnie pasowało do naszej relacji. Mieliśmy wzloty i upadki i oboje niszczyliśmy się nawzajem. Byliśmy benzyną i zapalniczką w tym zepsutym mieście, ale nigdy nie sądziłam, że razem zdobędziemy piekło, piekło, które ja rozpętałam.

Nasz kawałek piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz