Rozdział 9

3K 92 47
                                    

– Amm hej? Co tu robicie? – zapytałam, otwierając drzwi, w ich progu zobaczyłam prawie całą gromadę, która wręcz wprosiła się do mieszkania, ignorując moje pytanie.

– Hej agentko! – Josie podeszła z uśmiechem do Gabby siadając przy stole, a Mia wychowawczo oraz gustownie pocałowała ją w czubek głowy jedną ręką zabierając jej tosta.

– Mia to moje jedzenie! – krzyknęła próbując wyrwać swoje jedzenie.

– Co twoje to moje, a co moje to moje – mruknęła wpychając sobie do ust kanapkę.

– To nie sprawiedliwe! – Gabby założyła ręce na klatkę piersiową jeszcze bardziej, manifestując swoje oburzenie.

Przymknęłam powieki mając już dość ich obecności. Dziś ustanowili nowy rekord pobytu i załamania mnie w tak krótkim czasie. Załamana podeszłam do tostera, aby zrobić wygłodniałym dzieciom jedzenie.

Matka Teresa z Kalkuty.

– Może ja to zrobię? – zapytał z przekąsem Evans przez co zmierzyłam morderczym spojrzeniem.

– Chleb do tostera umiem wsadzić – warknęłam odchylając głowę do tyłu.

– Stara co się stało? – zapytała Mia, podeszła do mnie wystawiając dolną wargę, kiedy nakładałam ser na chleb. Przewróciłam oczami biorąc kolejny plasterek, aby położyć i tym samym oznaczyć kanapkę, którą dostanie.

Na tym świecie nie ma większej fanki chleba i sera od Mii White.

– No to jeszcze raz, co się stało? – ponowiła zamykając za mnie toster.

Skrzywdziłam Evansa, a Xander faktycznie mieszka naprzeciwko mnie.

Nic się nie stało, to po prostu moje życie.

– Nic – burknęłam pod nosem, otworzyłam urządzenie widząc unoszącą się nad nim parę co w moim wypadku mogło oznaczać wszystko. Jednak dziś los oszczędził mi większych atrakcji i z cholerną ulgą wyjęłam grzanki. – Chcesz jeszcze? – Podałam jej talerz, który od razu przyjęła – Josie ty też chcesz?

– A masz keczup? – Zadarła głowę do góry i posłała swój firmowy uśmieszek.

– Eeeee – Otworzyłam lodówkę przeszukując ją wzrokiem. Na nieszczęście Josie keczupu nie było, ale dzięki temu żadne z nas nie musiało się obawiać o pożar wywołany tosterem. – Nope.

– Trudno i tak zjem. – Wzruszyła ramionami z uśmiechem, a ja poczułam jak cała energia, z którą się dziś obudziłam momentalnie ucieka.

Tylko nie spal mieszkania, tylko nie spal swojego mieszkania.

– Daj to, bo zabijasz wzrokiem i nożem ten ser – Mia zabrała mi z ręki nóż.

– Spieprzaj umiem robić tosty – warknęłam wyrywając jej ostre narzędzie.

– Ej no uspokójcie się! – wtrącił się Evans – bez kiślu nie ma zabawy – Nabrałam gwałtownie powietrza przenosząc na niego wzrok, Mia poszła w moje ślady tylko że ona posiadała broń w postaci noża, który w tym momencie był skierowany w stronę chłopaka.

–Nie wtrącaj się! – wydarłyśmy się obje.

– Boże dostałem zjeby za tosty – Zarzucił rękoma w powietrze ponownie siadając na krześle zaraz obok Josie i Gabby.

– Ciesz się, że tylko za tosty – wymruczała cicho Gabby – ja za pyskowanie nauczycielom. U ciebie to przynajmniej miała powód.

Boże daj mi cierpliwość dzisiejszego dnia.

Nasz kawałek piekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz