Rozdział X

46 6 2
                                    

Nazajutrz wszystko wróciło do normy. Nowe zachowanie Nathalie, można było już nazwać normą. Gabriel zdążył się przyzwyczaić do oschłej i nieczułej Nathalie, lecz wciąż wierzył, że jego ukochana, pełna miłości i uczucia asystentka gdzieś tam jest głęboko. I tak ją bardzo kochał, chciał zrobić dla niej wszystko. Wszystko by znów zobaczyć jej uśmiech.

Weszła o poranku do kuchni z podkrążonymi oczami i krzyknęła.
-Spójrz co znalazłam! - zawołała wciskając książkę o posiadaczach miraculów Gabrielowi prosto w twarz. On nawet nie kodował jeszcze co się działo. Był jeszcze zaspany i to w dodatku w piżamie, a włosy miał rozczochrane. Choć Nathalie nigdy by tego głośno nie przyznała to według niej wyglądał uroczo.
-Spałaś w ogóle tej nocy? - spytał widząc jej podpuchnięte powieki. Chciał ich dotknąć, ale ta odsunęła mu rękę i spojrzała na niego z podniesioną brwią. Ten widok był natomiast uroczy dla Gabriela. Zezłoszczona Nathalie go pociągała, poirytowana wyglądała uroczo, a troskliwą miał ochotę przytulić. Jednak każda z nich była tylko osobnym elementem jego asystentki. Bez znaczenia na jej emocje pragnął ją po prostu pocałować.
-To jest teraz nieistotne. Skup się. - rozkazała stanowczo. - Znalazłam sposób na modyfikowanie naszych mocy. Dzięki temu będziemy mogli mieć takie same umiejętności co Biedronka i Czarny Kot.

Oczywiście odkrycie Mayury wykorzystali od razu w walce.
-Duusu, rośnij w moc! - zawołała.
-Lodowe Duusu! - krzyknęło zadowolone kwami.
-Lodowe Duusu, nastrosz pióra!
I tak przemieniła się w błękitnego pawia o zimnej, bladej cerze, malinowych ustach i długiej granatowej szacie. Gabriel zrobił to samo i po chwili stał już obok swojej partnerki w mieniącym się fioletem i błękitem stroju.
Dotarli na szczyt Wieży Eiffla. Plan był taki, że mieli znaleźć sobie jakąś ofiarę, wysłać do niej akumę oraz amok i dać jej moce lodu. Potem dołączyć do swojego pomocnika i pokonać Biedronkę i Czarnego Kota. Żeby nie tracić czasu i mieć przewagę użyli swoich nowych mocy wcześniej. Niestety los nigdy im nie sprzyjał. Na Wieży Eiffla spotkali Biedronkę i Czarnego Kota, podczas patrolu.
-Ej, nie za gorąco Wam w tych strojach? Przecież jest środek lata. Szykuje się jakaś zamieć śnieżna czy co? - zakpił sobie Czarny Kot.
-Dobra koniec żartów. Do boju! - krzyknęła Biedronka i tak rozpętała się między nimi następna walka. Nietrudno było zgadnąć jaki był wynik końcowy.

-Nathalie...
-Daj mi spokój... - odparła zrezygnowana Mayura. Gabriel chciał za nią pójść, jednak poczuł nagle silne pieczenie w okolicach dłoni. Czarny Kot uderzył go tam laską. Syknął z bólu. Kobieta się odwróciła i spojrzała na niego bezuczuciowo. Potem sobie poszła. To go nieco uraziło. Rozumiał, że wciąż była na niego zła, ale nie musiała go traktować jakby nic nie znaczył. On zawsze o nią dbał. Jednak nie miał zbyt wiele czasu na rozważanie o tym. Musiał zająć się poważniejszym problemem. Miał rozwaloną dłoń, a z rany płynęła krew, więc udał się do kuchni szybko po jakiś opatrunek. Przemył dłoń pod wodą w zlewie i sięgnął po bandaż. Jednak zabandażowanie dłoni jedną ręką było trudniejsze niż myślał. Siedział w salonie i męczył się chyba z półgodziny i dalej był na takim samym etapie. Nagle zobaczył nad sobą czyiś cień. Doskonale wiedział do kogo on należy, przecież to była jej sylwetka.
-Daj, pomogę Ci. - powiedziała oschle.
-Nie trzeba. - odparł jej podobnym tonem, wciąż próbując zawiązać opatrunek i nie podnosząc nawet wzroku.
-Oj, nie bądź już taki uparty. - kobieta przekręciła oczami i wzięła w swoje ręce jego dłoń. - Dezynfekowałeś tą ranę?
-Przemyłem pod wodą.
-Ale ja pytam o płyn. - to mówiąc pokazała mu butelkę.
-Nie. Nawet nie wiem skąd go masz.
-Z łazienki. Nic dziwnego, że go nie użyłeś. Mamy w domu tylko jeden i to jeszcze ukryty w najwyższej szafce. Szukałam go chyba z półgodziny. - odparła. Czyli jednak zależało jej na nim. Specjalnie poszła poszukać dla niego płynu do dezynfekcji. Gabriel wydał z siebie jęk. - Wiem, że piecze. Zaraz założę Ci bandaż i będzie okej. Podaj bandaż. - powiedziała stanowczo i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Zaczerwieniony mężczyzna podał jej opatrunek. - Poważnie? - spytała. - Takie coś chcesz dać na ranę? Masz szczęście, że wzięłam też ze sobą apteczkę. - to mówiąc wyjęła inny bandaż. - Ten powinien być lepszy.
-Dziękuję Ci bardzo. - zwrócił się do niej z wyraźną wdzięcznością w głosie.
-Mówisz tak, jakbyś się nie spodziewał, że przyjdę.
-Bo się nie spodziewałem.
Kobieta usiadła obok niego i spuściła wzrok.
-Aż za takiego potwora mnie masz? - zapytała.
-Nie o to chodzi...
-Słuchaj wiem, że ostatnio jestem... nieznośna, wredna i pewnie mnie już nienawidzisz i masz mnie dosyć, ale jeśli widzę, że dzieje Ci się krzywda to Cię nie zostawię.
Gabriel pokrył się rumieńcem, Nathalie także. Ale kiedy dotarło do niej, że znów emocje biorą górę, chciała się ewakuować. Jednak Gabriel ją zatrzymał.
-Widzę, że nie tylko ja dostałem od Czarnego Kota. - stwierdził.

"Władza W Rękach Kobiety" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz