Za każdym razem gdy się przemieniała jej widok sprawiał Gabrielowi wielką satysfakcję. Jej kształtne ciało, talia w obcisłej sukience, ruchy pełne elegancji i finezji, no i ten władczy wyraz twarzy.
-No co tak stoisz? Na co czekasz? - spytała z pretensjami w głosie.
-Ah, no tak. Nooroo, daj mi mroczne skrzydła.
Tym razem Nathalie uznała, że to ona pójdzie stoczyć bój z bohaterami a Władca Ciem poczeka w kryjówce. Przeciwko bohaterom, których była dwójka walczył jej emopotwór oraz Chloe - kolejna ofiara akumy. Mayura czekała na odpowiedni moment, by wkroczyć do walki. Najpierw szło nawet po jej myśli - Biedronka i Czarny Kot byli już nieco osłabieni za pomocą nowej mocy Chloe.
-Doskonale. - stwierdziła kobieta zgrabnie wymachując dłonią. Potem spojrzała na Władcę Ciem z zadowoleniem na twarzy. Nawet lekko się do niego uśmiechnęła. On do niej też, jednak po chwili uśmiech zniknął z jej ust. Tak jakby coś nie pozwoliło jej mu wybaczyć. Po chwili kobieta dołączyła do walki. Gabriel czekał w kryjówce na znak od Mayury, by móc zacząć działać. Jednak w trakcie walki ona zaczęła opadać z sił i było to wyraźnie widać. Upadła na ziemię kaszląc, a w zasadzie to dusząc się rozpaczliwie. Nie miał jej kto pomóc wstać - przecież Władcy Ciem tam nie było.
-Mayuro, może przyda Ci się wsparcie? - spytał mężczyzna, który cały czas miał kontakt z kobietą.
-Nie! Nie pora się litować. Działaj według planu i czekaj na mój znak.
Lecz każdy następny ruch sprawiał, że było coraz gorzej. Poczuła pieczenie w klatce piersiowej i palenie w gardle. Zgięła się w pół i wydała z siebie jęk bólu. Chciała złapać oddech, zrobiło jej się tak duszno. Upadła na kolana. Mogła wezwać Władcę Ciem, ale było jeszcze za wcześnie, a po raz pierwszy wszystko szło zgodnie z planem. Nie mogła teraz tego spartaczyć. Jednak nagle Biedronka zaczęła zbliżać się w jej stronę. Niby była osłabiona przez atak Chloe, ale na pewno nie tak słaba jak Mayura. Kobieta leżała już w zasadzie na ziemi. Obraz miała rozmazany, widać było tylko rozmyte kontury niektórych osób, świat wirował dookoła. Nie było nawet możliwości, by się podnieść, czuła jakby miała za ciężką głowę. Ale wciąż to nie był jeszcze ten moment, by wezwać Gabriela. Czy to był jej koniec? Czy teraz ma się poddać? Nie. Nie ma nawet takiej możliwości. Nie teraz kiedy są o krok od zwycięstwa. Musi wytrzymać, najwyżej przypłaci za to życiem. I tak już jej go niewiele zostało. Podniosła się lekko, by za chwilę znów upaść z hukiem na ziemię. Trzęsące się dłonie zgniotła w pięści i drżącym ciałem ruszyła na Biedronkę, by zabrać jej miraculum, zanim ona zrobi to pierwsza. Lecz w chwili, gdy już miała uderzyć bohaterkę poczuła jak coś ją hamuje. Czyjaś ręka trzymała ją za brzuch i nie pozwalała zrobić ani kroku dalej. Z drugiej strony przynajmniej ją podtrzymywała, gdyby nie jego dłoń już dawno by upadła. Rozmazany obraz i szum w uszach nie przeszkadzały jej jakoś bardzo w odkryciu kto ją trzyma za brzuch. Można było się domyślić, że to Władca Ciem. Ale przecież jeszcze nie dała mu znaku. I tak znów ponieśli klęskę. Lecz była zbyt słaba by prawić mu teraz gadki moralne i wyrzuty. Mężczyzna wziął ją w ramiona najdelikatniej jak tylko potrafił. Choć to ona wysyłała amoki, ją samą można było nazwać piórkiem - była taka leciutka i drobna. Teraz leżała mu głową na ramieniu, a jej nogi zwisały z jego drugiej ręki. Długa granatowa szata pokrywała całe jej ciało i zwisała jeszcze kilka centymetrów w dół. Jedna dłoń leżała na jej brzuchu, a drugą szarpała Władcę Ciem za garnitur. Mocno ściskała jego ubranie. Leżąc i dotykając jego klatki piersiowej czuła jaki jest gorący. I jak serce szybko mu biło. Ona sama była gorąca, ale to chyba ze wzrastającej gorączki. A może z tych wszystkich emocji. Co teraz przeważało: gniew, żal, nienawiść, a może właśnie miłość?
CZYTASZ
"Władza W Rękach Kobiety" (Miraculous Gabenath)
Teen FictionCo by się stało, gdyby tak Mayura i Władca Ciem zamienili się miejscami? Gdyby to Mayura stała się szefową Władcy Ciem i to on pracowałby dla niej próbując zdobyć miracula dla kobiety, w której się zakochał, a która traktuje go tak oschle i obojętni...