2

117 9 0
                                    

"asking for a lot"

          Zaniemówiłam, pewnie patrząc na niego w szoku. Moje serce jednak szybko zaczęło wyrywać się z piersi. Niemożliwe by bez przyczyny zgodził się na moją prośbę. W jakiś sposób musiałabym za to zapłacić, a ta myśl mnie przerażała.

- Dlaczego? - wysapałam, ale Kai mi nie odpowiedział. Uniósł jedynie jedną brew jakby nie rozumiejąc mojego pytania. - Dlaczego pozwalasz mi decydować? Przecież chciałeś mnie dziś skrzywdzić... bardzo. - opuściłam głowę i wzrok, wgapiając się w jego kolana.

- A dlaczego nie? - rozłożył ręce, swobodnie wzruszając ramionami. - Byłaś taka grzeczna, słońce. Zasłużyłaś na jakąś nagrodę, prawda?

Patrzył się na mnie tak intensywnie jakby oczekiwał odpowiedzi. Ale nie byłam pewna czy mogę się odezwać, czy mam do tego prawo, by ubiegać się o jakieś przywileje.

- Nie wiem. - szepnęłam. - Zasłużyłam? - zapytałam zbita z tropu, co wywołało na twarzy mężczyzny uśmiech. Musiał być tak szeroki, że udało mi się zobaczyć go nawet w jego oczach i po ruchu policzków. Kiedy miał na sobie materiałową, czarną maseczkę jego mimikę było prościej odczytać.

- Oh, słońce... Jesteś doprawdy urocza. - powiedział, wstając z łóżka.

Podszedł do mnie i obejrzał z bliska, zaciekawiony sunąc wzrokiem po moim nagim ciele. Nie zakrywałam już piersi, ale moje ramiona w dalszym ciągu były ściągnięte do siebie. Czułam się skrępowana w jego obecności.

- Dziękuję..? - mruknęłam ledwo słyszalnie, co wywołało w mężczyźnie krótki, urywany śmiech.

Zaskoczył mnie tak mocno, że uniosłam na niego spojrzenie. Byłam w szoku co łatwo dostrzegł, ale zignorował moje przejęcie.

- Byłaś tak cierpliwa, że zasłużyłaś nawet na więcej. - zdecydował, dotykając z zapałem mojego boku.

Prędko zszedł ręką niżej, z pasją ściskając w dłoni mój pośladek. Moja skóra była tak ściągnięta, że było to wręcz bolesne. Musiałam stanąć na palcach by odciążyć sobie trochę.

- Naprawdę? - spytałam, zakładając mu ręce na ramionach. Brakowało mi równowagi. Nie powinnam sobie na to pozwolić, ale z racji, że miał dobry humor, zdecydowałam się zaryzykować.

- Zdecydowanie. - przyznał, zniżając głos. Przylgnął twarzą do mojej skóry, ocierając się materiałem maseczki o policzek. Rękę przesunął między moje pośladki, szukając palcami od tyłu mojej łechtaczki. Drugą położył na moim prawym boku, chcąc pomóc mi utrzymać się na nogach.

Szepnęłam mu do ucha, zaciskając palce na ramionach bruneta. Doprowadzał mnie do szału tą powolną grą wstępną.

- Jakie są twoje życzenia, księżniczko? - zapytał, ściskając mój bok i głębiej wkładając palce. - Hmm? - zamruczał mi do ucha, a ja wywróciłam oczami, słysząc tak blisko wibracje jego głosu.

- Delikatnie. - poprosiłam niepewnie.

- Nie lubisz delikatnie. - przypomniał mi, jakby moje upodobania były zależne ode mnie. To on nauczył mnie czerpać przyjemność z bólu. - Co jeszcze? - pytał dalej, a ja momentalnie miałam pustą głowę. Długo marzyłam o jakiejś zmianie, ale kiedy już dostałam taką okazję, nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Chcę- Yah! - podskoczyłam w miejscu, kiedy głębiej poczułam jego palce w moim wnętrzu.

Niezamierzenie nabiłam się na nie tylko bardziej. Krzyknęłam głośniej, szybko podciągając się na jego szyi. Oplotłam go szczelnie i przylgnęłam piersiami do jego klatki. Moja skóra otarła się o miękki materiał jego czarnego golfu. Był opięty na jego mięśniach i wyglądał w nim tak dobrze, że aż nie chciałam by go ścigał. Ale bardziej od tego jak się prezentował, zależało mi by poczuć go w sobie, na sobie i wokół.

- Nie możesz się wysłowić, jakbyś liczyła na mnie, co? - wyszczerzył się, co założyłam po mlaśnięciu przy moim uchu. - Chcesz, żebym traktował cię jak śmiecia, którym jesteś. Chcesz być moją małą kurwą, prawda? - szeptał mi do ucha, odbierając możliwości mówienia. - Zrobię z ciebie bezmyślną idiotkę... Kiedy z tobą skończę, nie będziesz mogła się podnieść.

- Nie! - krzyknęłam znowu, nie zgadzając się z jego słowami. - Nie chcę tak. - zaprzeczyłam ruchem głowy, podciągając się, pozbywając na chwile uczucia wypełnienia.

Kai chwycił mnie za biodra, podnosząc jakbym nic dla niego nie ważyła. Jego mięsnie napięły się, prezentując jego wyrobioną sylwetkę. Rzucił mnie na łóżko i spojrzał z góry, kiedy ja ciężko dyszałam.

- No co czego chcesz? - zapytał znowu. Tym razem nieco zirytowanym tonem, który mówił mi, że nie mam wiele czasu na zastanowienie się.

Odetchnęłam, zaciskając uda na dłoni, którą chciałam zacząć się dotykać. Lepiej nie, skoro na mnie teraz patrzył. Byłam jego własnością, bez pozwolenia nie wolno mi było nawet dotykać własnego ciała.

Usiadł na mnie okrakiem, siłą zmuszając mnie, żebym rozszerzyła nieco nogi. Jego ruchy były pewne i z łatwością mnie dominowały. Układał sobie moją osobę jakbym była dla niego martwą lalką.

- Mam zadowolić cię ustami? - zapytał, a mi stanęło serce na taką propozycję.

Podniosłam się szybko, niemal uderzając czołem w nos bruneta. Nieco się ode mnie odsunął spodziewając się, że w porę mogę nie wyrobić.

- Tak! - krzyknęłam mu w twarz. - Chcę cię pocałować. - dodałam jeszcze, unosząc dłoń, by dotknąć jego policzka. - Chcę bliżej. - przełknęłam ślinę, tak nieoswojona z faktem, że wolno mi było wyrażać własne prośby. - Chcę, żebyś zdjął ubrania. Chcę, żebyś był przy mnie cały czas. Chcę cię dotykać. - mówiłam, a z każdym słowem gardło zaciskało mi się tylko bardziej. - Chcę... żebyś nie zakładał prezerwatywy. - dodałam ciszej, błagalnym spojrzeniem, szklanymi od emocji oczami, patrząc mu w jego odpowiedniki.

Nie zdradzał nic swoją ekspresją. Nie wiedziałam jaka decyzja mnie czeka. Do końca mogłam spodziewać się, że mnie wyśmieje i skończy się jak zwykle. Z moim obolałym ciałem i dziurą w piersi po kolejnym zawodzie.

- To dużo życzeń do spełnienia. - zdecydował się powiedzieć z pewną dozą niepewności w głosie. Jednak bardziej naparł na moją rękę, przykładając do niej swój policzek.

Był dziś spokojny bardziej niż zwykle. Jeśli naprawdę był gotowy spełniać moje zachcianki, z pewnością pragnęłam mu się za to odwdzięczyć.

- Zasłużyłam. - powiedziałam twardo, otulając go ramionami. - Chcę cię mieć. - dodałam z jasną potrzebą, a Kai z aprobatą mruknął mi do ucha.

- Kusisz mnie. Ciężko mi się powstrzymać. - przyznał. - Wolałbym patrzeć na twoje łzy, dobrze wiesz.

- Będę płakać z przyjemności, przysięgam. - odsunęłam się od niego, żywo patrząc mu w oczy. Moja szczęka zacisnęła się drętwo na tych słowach. - Będę cię błagać o więcej. Szczerze. - dodałam poważnie, z desperacją w głosie. Nie byłam pewna czy to ta reakcja, której ode mnie oczekiwał. Był nieprzewidywalny. 

𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐭𝐡𝐞𝐬𝐞 𝐡𝐚𝐧𝐝𝐬 𝐜𝐚𝐧 𝐝𝐨 (Overhaul x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz