3

98 7 0
                                    

"spoil me rotten"

         Przez długą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Wzrok mężczyzny był skupiony na jednym punkcie na mojej twarzy, kiedy mój co sekundę przeskakiwał od jednej do drugiej tęczówki. Stresowałam się.

W końcu starszy westchnął, rozluźnił nieco ramiona i niedelikatnie odepchnął mnie od siebie, sprawiając że wylądowałam na poduszkach. Jego ciężar szybko zniknął z moich ud, a ja, niepewna jego następnych kroków, podniosłam się na łokciach by lepiej móc go obserwować.

Był odwrócony tyłem, kiedy ściągał golf, doprowadzając mnie swoimi powolnymi ruchami do szału. To on kusił mnie, nie na odwrót.

- Mm. - mruknęłam, wstając do pionu, zrywając się wręcz, jakbym próbowała do niego dosięgnąć. Ręki jednak nie uniosłam w jego kierunku. Zmroziło mnie zanim wykonałem jakiś konkretniejszy ruch.

- Czegoś jeszcze chcesz? - zapytał przez ramię, odpinając pasek, zaraz schylając się by zsunąć z siebie spodnie.

Wypiął się w moim kierunku, a ja przełknęłam ślinę. Irytowało mnie, że był na tyle daleko, że nie na wyciągnięcie ręki. Drażnił mnie też fakt, że był odwrócony tyłem. Chciałam patrzeć mu w oczy, nieustannie.

Zsunął z bioder też bokserki, prostując się znowu i unosząc ręce. Zastygł z nimi przy rogach maseczki. Wydawało mi się jakby jeszcze zastanawiał się nad poprawnością swoich czynów. Moje skomlenie, które dotarło do jego uszu, popchnęło go do tego by dokończyć swoje zadanie.

Zdjął maseczkę i odrzucił ją na kupkę swoich ułożonych ubrań. Jego pedantyczność w tym momencie sprawiała, że byłam tylko bardziej mokra. Zajmował się tym czym nie powinien i dobrze wiedział jak to na mnie działało.

Obrócił się w moim kierunku i przystanął, prezentując się mi jak wcześniej ja jemu. Obelżywie wlepiłam w niego wzrok i nie żałowałam ani sekundy mojego spojrzenia. Oczywiście zahaczyłam w trakcie o jego przyrodzenie, dobrze sądząc, że będę musiała się później nim zająć. Był jedynie lekko podniecony i znając jego upodobania nie mogłam go winić. Nie było dla niego nic frapującego w mojej przyjemności. 

Nie ciekawiło mnie jego ciało, a twarz. Nie byłam w stanie odpędzić zachwytu kiedy mogłam widzieć każdy jej fragment. Mimo naszej intymności rzadko zdarzało mu się odsłaniać przede mną całkowicie. Trzymał się swoich zasad traktowania każdego, łącznie ze mną, jako zarazę.

Podszedł do mnie i zmusił, żebym znów położyła się na poduszkach. Zawisł nade mną, całkowicie przytłaczając mnie swoim spojrzeniem. Chyba nie oczekiwał, że to ja poczynię pierwsze kroki?

- W dalszym ciągu masz w sobie tyle niewinności, hm? - zapytał, przełykając ciężko ślinę, dotykając mojego policzka jakby chciał zapewnić mnie o delikatności tego zbliżenia.

- To chyba... - zaczęłam, cichnąc kiedy z moich ust przeniósł spojrzenie na oczy. - ...niepewność. - dokończyłam.

Spodobało mu się to słowo. Widziałam to po tym jak na chwilę ściągnął brwi. Dziwnym trafem wpasowywałam się dziś idealnie w jego rozgrywkę.

Znowu patrzyliśmy sobie w oczy. Ręka z mojego policzka przeniosła się na szyję, tym razem nie z zamiarem odebrania mi dostępu do tlenu. Brakowało mi powietrza tylko z tego powodu, że sama nie potrafiłam do końca wyregulować oddechu.

Zjechał nią niżej, swobodnie badając mój obojczyk i ramię. Położył dłoń na mojej piersi, paznokciem zahaczając o sutek, co sprawiło, że jęknęłam przez zaciśnięte wargi. Przymknęłam oczy gdy ścisnął go między palcami i wykręcił. Zarzekałam się, że takiej zabawy też nie lubiłam, ale tym razem odczuwałam ją nisko w podbrzuszu, doskonale zdając sobie sprawę co to oznacza.

- Pocałujesz mnie czy już zmieniłaś zdanie? - zapytał nade mną, na co uchyliłam powieki.

Mocno zagryzałam wargę, wysysając resztę krwi z rozcięcia, którego nabawiłam się na samym początku.

- Nie umiem. - pożaliłam się, unosząc ręce by opleść nimi kark mężczyzny. Zmusiłam go by zbliżył swoje wargi do moich. On też nie umiał. 

Wyczułam jego opór, z którym walczył, żeby sprawić mi przyjemność. Nie rozumiałam z jakiego powodu dzisiejszego dnia robił dla mnie tyle dobrego. Wiedziałam jednak, że lepiej było nie pytać. W każdej chwili mógł się rozmyslić. W końcu przyszedł do mnie z inną intencją.

Nasze usta się zetknęły, ale tylko na ułamek sekundy. Kai odsunął się, rzucając głową jakby chciał odgonić natrętną muchę. Skrzywił się i przełknął ślinę. Wiedziałam, że miał wewnętrzne opory by złączyć nasze wargi na poważnie. Mnie powstrzymywał brak doświadczenia. Bałam się, że jeśli nasz pierwszy pocałunek nie będzie idealny, Kai nie pozwoli mi kontynuować teraz i nigdy.

- Wybacz. - szepnęłam, przyciągając się do niego.

Mogłam zwyczajnie dać mu chwile na przetrawienie swojej niechęci. Nie musiałam i raczej nie powinnam na siłę wymuszać na nim pocałunku. Ale kiedy już nasze twarze były tak blisko siebie, nie mogłam się powstrzymać.

Kai warknął mi w wargi, zaciskając je tylko szczelniej, kiedy polizałam go delikatnie. Chwycił za moje włosy i siłą mnie odciągnął, wyrywając mi przy okazji kilka kosmyków. Głowa zabolała mnie jakby uderzył nią o ramę łóżka.

- Uważaj, zdziro. - syknął. - Nie pozwalaj sobie na za dużo, bo za chwile stracisz ten parszywy język. - skrzywił się znacznie.

Przełknęłam ślinę, uświadamiając sobie jak bardzo podniecały mnie jego wulgarne słowa. Gdyby nie był na poważnie wkurzony, poprosiłabym teraz, żeby napluł mi do ust. Byłam niereformowalna i wszystko to przez niego. 

- Przepraszam. - zajęczałam słabo.

- Tylko to potrafisz powtarzać? - fuknął, odchylając mi głowę, znowu ciągnąć za włosy, tym razem delikatniej, panując nad gniewem.

Pocałował moją szyję, przygryzając skórę, jakby próbował mnie iskać. Było mi tak dobrze, że wierzgnęłam pod nim nogą. Ugryzł mnie wtedy mocniej aż pociemniało mi przed oczami z bólu. Jego kolano wylądowało między moimi udami, napierając na mój wzgórek.

Odleciałam na chwilę, skupiając się tylko na bolesnym pulsowaniu po ugryzieniu i ciepłym języku na mojej szyi. Chciałam poczuć go wszędzie na moim ciele.

- Ka-ai. - wysapałam, wyginając się w łuk. Tak mocno, że żebrami dotknęłam jego klatki piersiowej.

- Nie używaj tego imienia, szmato. - powiedział spod zaciśniętych zębów. Za karę wykręcił mi sutka i kopnął kolanem w krocze, na co pisnęłam, nie spodziewając się nagłego bólu.

Zrobiło mi się wręcz niedobrze na chwilę. Gdyby nie to, że mężczyzna nieustannie ściskał między palcami moją pierś, na przemian wbijając paznokcie w skórę i zahaczając o sutek, nie wiedziałabym co dzieje się wokół mnie.

- Myślisz, że tylko dlatego, że zgodziłem się ci dziś dogodzić, zyskałaś jakieś prawa? - mówił dalej, odsuwając się nieznacznie od mojej skóry. - Nie zapominaj gdzie twoje miejsce, kobieto. Istniejesz tylko po to by zadowalać mnie. Po tym wieczorze nic się nie zmieni. - uświadomił mi.

𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐭𝐡𝐞𝐬𝐞 𝐡𝐚𝐧𝐝𝐬 𝐜𝐚𝐧 𝐝𝐨 (Overhaul x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz