Rozdział bonusowy

1.3K 68 281
                                    

Cześć
Tęskniliście? Ja bardzo.
Ostatnio stuknęło mi 1k gwiazdek na tej książce. Jestem tak cholernie wdzięczny i tak szczęśliwy, że postanowiłem wrzucić wam mały bonus.
Dodatkowy rozdział. Napisałem wstęp do niego już dawno temu, pierwotnie miał wlecieć jako trzecia część (pomiędzy "can't stop" i "I could die for you"), ale pisanie szło mi w chuj opornie i postanowiłem go sobie odpuścić. Niedawno się przeprosiliśmy, odpicowałem go i dokończyłem. Nie przedłużając, zapraszam do lektury.

TW: wulgarne słownictwo, przekleństwa, używki, wymioty

21 października

Stan Marsh

- Ja też.

Te słowa na dobre utkwiły w mojej głowie. Wywierciły sobie w niej dziurę, ułożyły się wygodnie i nie miały najmniejszego zamiaru się z niej wynieść.

Kiedy je wypowiedział, nie rozumiałem, co oznaczały. Znaczy, jasne, przeszło mi przez myśl, że mógłby coś do mnie czuć. Ale byłem wtedy pewien, że to tylko marzenie, które na moment przysłoniło mi rzeczywistość. A kilkanaście sekund później mnie pocałował.

Kyle. Mój najlepszy przyjaciel, z którym trzymałem się od przedszkola. Jedyny człowiek, który zawsze był przy mnie. Jedyny, któremu bezwarunkowo ufałem. Najważniejsza osoba w moim życiu, chociaż nigdy nie patrzyłem na niego w taki sposób. Nigdy, do tych pierdolonych wakacji.

Nie mam pojęcia, kiedy zacząłem na niego lecieć. Za to doskonale pamiętam dzień, kiedy to sobie uświadomiłem. A wtedy było już stanowczo za późno, bo uciec od tych emocji.

Leżeliśmy razem na pomoście. Totalnie naspawani, oglądając razem niebo. Wytykaliśmy palce wysoko do góry, pokazując sobie różne pojebane chmury. Co chwila, kiedy pytał mnie, co w nich widzę, musiałem ściemniać. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że stanowcza większość z nich przypomina mi jego włosy. Sam wtedy nie wiedziałem, dlaczego tak wiele o nich myślę. I dlaczego nagle aż tak pragnę ich dotknąć.

Odpowiedź przyszła niespodziewanie, kilkanaście minut po zakończeniu naszej gry. Przytulił mnie w geście pocieszenia, po poruszeniu tematu Wendy. Kiedy jego ręka mnie objęła, kiedy moja twarz znalazła się tak blisko jego szyi, poczułem coś, czego nie czułem od bardzo dawna. Bardzo konkretny uścisk w żołądku, połączony z przyśpieszonym biciem serca.

Wtedy próbowałem odrzucić myśl o tym, że mógłbym polecieć na mojego najlepszego kumpla. Ale ona nie dawała za wygraną i przypominała o sobie przez cały wieczór, za każdym razem, gdy Kyle był obok mnie.

Może to właśnie dlatego nie protestowałem, kiedy Wendy ze mną zerwała. Nie walczyłem. Pozwoliłem jej odejść, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej przysięgałem, że nigdy nie odpuszczę. Tej nocy zrozumiałem, że od dawna jej nie kochałem. Za to w moim sercu pojawiło się miejsce dla kogoś innego. Kogoś, kogo kochałem od zawsze. Ale nigdy w ten sposób.

Trzy miesiące żyłem w przekonaniu, że moje uczucie nie ma racji bytu. Że czeka mnie rozczarowanie i następne lata spędzę sekretnie podkochując się w kimś, kogo nie mogę mieć.

Załamałem się. Nie potrafiłem sobie poradzić w tej sytuacji. Bałem się choćby spojrzeć mu w oczy, bo wiedziałem, że zna mnie zbyt dobrze, bym mógł cokolwiek przed nim ukryć. Bałem się z nim rozmawiać, bo za każdym razem, gdy był w pobliżu, zasychało mi w ustach, a mój język zdawał się być splątany przez setki pierdolonych supłów.

Ratunek przyszedł przedwczoraj. Chociaż właściwie bardziej wczoraj, bo było już grubo po północy. Razem z tymi dwoma słowami, wypowiedzianymi przez mojego rudowłosego, cholernie przystojnego kumpla.

One Hot Minute | South Park | StyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz