Jonathan
Zanim zdążę dotrzeć do drzwi, Aiden na mnie napada z mało wesołą miną i wciąga do salonu pchając na kanapę, żeby nie robić większej sceny niż wypada.
Wygląda na wkurzonego, co z jakiegoś powodu mnie nie dziwi. Niech się dopisze do całej listy ludzi, którzy są na mnie wściekli w tej chwili.
— Co jej zrobiłeś, debilu? — warczy. — Uciekła z płaczem! Czy ty naprawdę nie potrafisz się z nią obchodzić?
Siada tuż obok i zakłada ramiona przed sobą, spoglądając na mnie z miną prawie dwumetrowego, rozkapryszonego dziecka. Tym razem w jego niebieskich oczach nie tańczy zwyczajowe rozbawienie, tylko irytacja.
— Najwyraźniej nie... — odpowiadam ze złością. — muszę z nią pogadać, daj mi...
— Wsiadła do taksówki, którą zamówiłem dla siebie. Też powinienem już spadać, niedługo mam nocny dyżur, muszę jeszcze wziąć prysznic... dziękuję za imprezę, naprawdę była super, ale byłaby lepsza, gdyby jeden z gości nie wyszedł z niej zrozpaczony... Co się stało, Jonny?
Wzdycham zrezygnowany i rozsiadam się na kanapie w salonie, ciesząc się, że nie muszę jeszcze wracać do reszty rodziny. Wystarczy mi ich wymownych spojrzeń na jakiś czas.
— Podsłuchała moją rozmowę z ojcem. Nie mówił o niej zbyt przyjemnych rzeczy i dowiedziała się, w jaki sposób dostała pracę w FP... — wyznaję, zrezygnowany. — i o tym, że znam jej rodzinę i nic jej o tym nie powiedziałem...
Aiden kręci głową, wznosząc oczy do nieba.
— Daję słowo, czasem zachowujesz się jak największy tępak na świecie! Czy ty nie potrafisz być z nią szczery? Widzę, że ci z nią dobrze, przy niej jesteś taki... normalny. — wyrzuca mi. — ale relacja dwojga ludzi polega na szczerości, Jonny! Nie masz już dość kłamstw po związku z tą suką? — przybiera ostry ton, jak zawsze, gdy o niej mówi.
Doskonale wiem, co sądzi o Rory, nigdy jej nie lubił.
Ani wtedy, gdy pomagała mu się leczyć po śmierci Cali, ani nawet wtedy, gdy wkradła się do mojego życia, kompletnie mnie pod siebie ustawiając.
Jeszcze nigdy nie byłem taki uległy wobec nikogo, ale ona była w tym dokonała. Prawdziwa mistrzyni manipulacji i gierek. Była też psychiatrą, więc może używała na mnie jakiś swoich lekarskich sztuczek? Kto wie, z tego związku i tak nie wyszło nic dobrego...
Próbowała znacznie uszczuplić mój majątek okazując się pazerną szmatą, zostawiła mi swojego paskudnego kota i zabrała umiejętność kochania.
VAurora wprowadziła do mojego życia mrok, który Morgan potrafi rozjaśnić samym swoim uśmiechem. A teraz znowu jest na mnie wściekła... bo okazałem się kłamliwym fiutem.
Dlaczego nie wyznałem jej prawdy, kiedy miałem na to szansę? Dlaczego z niej nie skorzystałem?
Może chciałem oszczędzić jej więcej upokorzeń? Czy fakt, że wplątała się w relację, która od początku zaczęła się źle, nie był wystarczająco obciążający?
No i nie zakładałem, że tak się do niej przywiążę...
Nie sądziłem, że znowu będzie mi dane spędzić z nią choć trochę czasu i przepaść w jej charakterze. Może Morgan nie jest chodzącą ogładą, ale przemawia do mnie całą sobą.
A mój ojciec może pocałować się w dupę.
Doskonale wiem, co próbował zrobić Scottowi, gdy ten nie zgodził się zerwać z Harper.
![](https://img.wattpad.com/cover/340178900-288-k669707.jpg)
CZYTASZ
Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]
RomanceMorgan Bennett to najbardziej niezdarna i pechowa osoba, jaką widział świat, dlatego informacja, że dostała pracę w wymarzonym wydawnictwie w Chicago nieźle wstrząsa jej rzeczywistością. Nawet jeśli owo wydawnictwo prowadzone jest przez owianego złą...