29.

429 19 1
                                    

Morgan

— To wydaje się niezłe... — słyszę głos Jonathana, gdy przeklikuję zdjęcia na laptopie, siedząc na jego kolanach i czując na plecach męską pierś, która wtula się we mnie swoim ciepłem.

— Jest za drogie. — od razu wyłączam ogłoszenie, widząc proponowaną cenę za wynajem. — To poza naszym budżetem.

— To poza TWOIM budżetem, jak ostatnie dwadzieścia mieszkań, które oglądaliśmy... — marudzi, nie potrafiąc zapanować nad irytacją. — możemy zwiększyć budżet? Albo chociaż moją część? Nie mam z tym problemu. Moglibyśmy się umówić, że ja będę płacił za czynsz, a ty...

— Nie. — ucinam stanowczo. — Umowa była taka, że zrzucamy się po połowie, Jonny! Jeśli chcesz, żebyśmy zamieszkali razem to albo robimy to po mojemu, albo zostaję u Holly. Koniec dyskusji.

— Nie będę mieszkał w... — zerka na ekran ponad moim ramieniem i czyta, ironizując: — w przytulnym, lecz dość ciasnym mieszkanku obejmującym trzydzieści trzy metry kwadratowe... absolutnie nie, Morgan! Trzydzieści trzy metry? Mój salon jest trzy razy większy, do cholery!

— Nie bądź pieprzonym snobem, Jonathanie! — warczę. — Nie potrzebujesz takiej przestrzeni! Dwoje ludzi i kot nie potrzebują siedemset metrów kwadratowych! Czy ile tam ma ten twój apartament!

Podrywam się z jego kolan i ze złością odkładam laptopa na szpanerski stolik znajdujący się w czarnym szpanerskim salonie, czując na sobie ciężkie spojrzenie rozwydrzonego pana Flinta.

— Dlaczego tak ci zależy, żeby zamieszkać gdzieś indziej, Morgan? I mając na myśli gdzieś indziej, najwyraźniej mówię o jakiejś podrzędnej ciasnej ruderze, bo...

— Od tej całej kasy poprzewracało ci się we łbie! — spoglądam na niego, nie potrafiąc opanować wkurzenia. — Twój styl życia utrzymuje się na jakimś abstrakcyjnym poziomie, podczas gdy normalni ludzie mieszkają w chatach, które mają jedną sypialnię z jedną łazienką i salonik z aneksem kuchennym, bo oddzielna kuchnia to w tych czasach luksus! A to wszystko na maksymalnie czterdziestu pięciu metrach, Jonny! To jest całkowicie normalne! A nie to! — macham łapą jak opętana, wskazując na wnętrze jego mieszkania. — Ja z kolei uważam się za bardzo przeciętną i normalną, więc...

— Więc postanowiłaś upaść na głowę i przeprowadzić się z tego... — także podrywa się z kanapy i wskazuje na podłogę swojego apartamentu. — do jakiejś ciasnej piwnicy?! Żaden normalny człowiek by z tego nie zrezygnował! Wręcz przeciwnie, normalni ludzie dążą do polepszenia swojego statusu, a nie obniżania! Co jest z tobą nie tak? — wpatruje się we mnie z niedowierzaniem. — Nie wierzę, że gardzisz luksusem do tego stopnia, że...

— Po prostu nie mam ochoty mieszkać w mieszkaniu urządzonym przez twoją byłą, okej?! — wyrzucam z siebie jedną część prawdy. — Ono mnie przygnębia! A to, że niczego mi o niej nie powiedziałeś wcale nie polepsza mi humoru, wiesz?!

Zaciska usta ze złością wypisaną na ściągniętej twarzy, a ja oddycham głębiej, próbując się uspokoić, co wcale nie jest takie proste, kiedy przypomnę sobie, co usłyszałam w niedzielę rano.

I nie wyłapałam wszystkiego dokładnie, ponieważ było mi wtedy mocno niedobrze i podsłuchiwałam pod drzwiami zastanawiając się, czy zaraz nie będę rzygać, ale... jednak podsłuchiwałam, za co trochę się nienawidzę. Bo usłyszałam jak Aid mówi, że nie poznaje swojego przyjaciela, a moja ciekawość była silniejsza niż resztki przyzwoitości.

Aiden twierdził, że relacja Jonathana z Aurorą była daleka od zdrowej i nazwał moją relację z nim chaotyczną. I owszem, słyszałam coś o tym, że wyciągam z Jonny'ego wszystko co najlepsze, a on chce się mną opiekować i tak dalej, ale... trochę zaczęłam się obawiać tego, że niczego nie wiem o jego przeszłości. A przynajmniej tej związkowej.

Wszystkie Nasze Kłamstwa [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz