— 🂱 —
| DUSTIN ASA |
— Dobrze widzieć cię całego i zdrowego.
Finnick Odair uważa się za kogoś o niebywale wysokim poczuciu humoru albo zwyczajnie w świecie nie lęka się śmierci. Nieprzyjazny grymas wykrzywia moją twarz, nim zebrawszy się w sobie i przypomniawszy, kto w Kapitolu trzymał ze mną sztamę, staram się wykrzesać resztki sympatii. Powtarzam sobie, że między naszą dwójką wszystko jest w porządku, a to przecież Finnick podarował mi w prezencie adres Ayli Quinn. To moja wina, że wszystko potoczyło się w stronę, której wolałbym nie widzieć.
Cardew ma rację — uciekłem, muszę pogodzić się z konsekwencjami.
— Dlaczego zakładałeś, że mógłbym być w kawałkach? — odpowiadam na pytanie, obracając się do Finnicka przodem. W głowie kręci mi się od alkoholu. Więcej nie wypiję. — Po tym co nawywijałeś w stolicy? — parska. Śledzę go uważnie, kiedy podchodzi do bufetu. Przegląda długo paterę z owocami. Wrzuca do ust truskawkę. Uśmiechając się w klasyczny dla siebie sposób, Finnick dodaje średnio wyraźnie:
— Nadal jestem oszołomiony, że w ogóle wróciłeś cały, zdrowy, a przede wszystkim: żywy.
— Nie czuj się osamotniony.
Trudno zaprzeczyć, że każdy przeciętny konspirant zawisłby za manipulowanie w grze. Co sprawia, że stałem się nadprzeciętny? Nawet sympatia Vili zdaje się niewystarczająca. Komuś najwyraźniej spodobało się nie tylko dobre show, które odbywało się na Arenie, jak i za kulisami, którego organizatorem poniekąd się stałem.
Rozglądam się w poszukiwaniu Ayli. Im dłużej jej nie widzę, tym zaczynam się mocniej zamartwiać. Dopiero gdy zauważam ją w towarzystwie Leo, uspokajam się. Nie spuszczam z nich czujnego oka.
— Jak mija Tournée? — podpytuje wścibsko. Finnick nie przestaje nakładać jedzenia na talerz. Zgaduję, że to pierwszy posiłek, jakiego zaznał, odkąd zjawiliśmy w Dystrykcie Czwartym.
— Przecież wiesz już wszystko od Ayli — zauważam. W odruchu chcę sięgnąć po szklankę sizzle, ale przypominam sobie, że nałożyłem na siebie pewne ograniczenie.
— Znam jej wersję wydarzeń. I średnio mi się podobało.
Marszczę czoło. Pozwalam sobie zerknąć krótko w kierunku Zwycięzcy. Odair obraca się plecami do stołu i podobnie jak ja, także się o niego opiera.
— Nie rozmawialiśmy o tobie, Dustin.
— Nie widzę powodu, żebyście mieli to robić — stwierdzam. Finnick wzrusza obojętnie barkiem. Krzyżuję przed sobą ramiona i wracam do obserwowania Ayli oraz Leo. — Moja wersja wydarzeń zakłada, że miewam się fantastycznie.
— Czerwona Królowa twierdzi podobnie — odpiera z pełną gębą, widelcem wskazując dyskretnie Vilę spędzającą czas w towarzystwie Cinny. — Akurat ten ptaszek lubi i chętnie o tobie ćwierka.
Na swój sposób jest to intrygująca informacja. Nie rozumiem, po co Cardew miałaby rozmawiać z Finnickiem, a co dopiero o mojej osobie. Jaki odnalazła w tym cel?
Odair trąca mnie łokciem w bok.
— Czy to nie jest matka Lamara?
Na rzucone hasło podążam gwałtownie wzrokiem za przecinającym powietrze widelcem, aż w końcu natrafiam na obraz wynędzniałej kobiety. Od kiedy zaprasza się rodziny poległych trybutów na bankiet? W głowie zapala mi się czerwony alarm.
— Ludzie w Czwórce wierzą, że to Ayla zabiła Lamara, prawda? — zwracam się do Finnicka. Moje pytanie wpędza go w chwilowe zdębienie. Odair odkłada talerz na stolik, przeciera usta serwetką i oświadcza pewnym tonem:
![](https://img.wattpad.com/cover/316870178-288-k235536.jpg)
CZYTASZ
TSOL: CURSED LOVERS | THG [2]
Science Fiction❝ŚPIEWAJ Z NAMI.❞ Po wyjątkowym zwrocie akcji podczas 73. Igrzysk Głodowych Kapitol wysyła do Dystryktu Drugiego nielimitowane pokłady miłości, pieniędzy i zasobów. Zahaczające o szaleństwo uwielbienie wzbudza u niektórych Zwycięzców wzmożoną...