Ściągnęłam perukę. Piłkarzy zatkało.
Jest i Tygrys...
Bez słowa ruszyłam do szatni. Aż czułam wzrok ElMatadora podążający za moim tyłkiem.
Dlaczego akurat on?? Dobra, ma fajne wyniki, ale.. Jest narcyzem. I pewnie mizogijnym homofobem. No może oprócz tego ostatniego bo niby jest pan.. Chociaż równie dobrze może być lesbianophobic a tego nie przepuszczę.
Niezdarnie zdjęłam sukienkę. Miałam na sobie podkoszulek więc nie rozebrałam się do naga na oczach kilku chłopaków. Założyłam koszulkę z numerem 11.
No tak.. Jestem dumą tej drużyny. Ale wiąże się to z wielką presją, którą sama na siebie nakładam.. Lepiej o tym teraz nie myśleć. Głębokie wdechy i wydechy..
Spojrzałam w lustro powieszone na wewnętrznej stronie szafki. Wyglądałam dosyć dobrze. Z szyi zwisał mi zestaw amuletów. Które swoją drogą co jakiś czas się niszczą...
- Siema młoda - przywitał się North, a raczej Mark. - Gotowa na przybycie nowych ziomków?
Odwróciłam się. Australijczyk był 5 metrów ode mnie.
- Nie.. Widziałeś gdzieś moje baletki?
- Zamierzasz tańczyć? Ami dobrze wiesz, że nie wolno ci dopóki..
- Dopóki nie wyleczę do końca kontuzji. Wiem. Ale muszę się odstresować bo zaraz pójdę do domu po księgę czarów i..
- Czekaj no chwilę! - wtrącił się Luźny Joe. - Od kiedy to masz u siebie księgę czarów siostro?
- Z tydzień lub dwa? Ale jeszcze do niej nie zaglądałam. A tak an serio to gdzie są moje baletki? No i musimy sobie wyjaśnić jedną sprawę Joey!
Stanęłam na palcach. Niemal codzienne naciąganie mięśni jednak się opłaciło.
Brazylijczyk podniósł ręce w obronnym gescie.
- Ja tylko szukam ci kogoś z kim mogłabyś spędzać popołudnia i kto upewniałby się, że cokolwiek jesz. A propo tego kogoś to zaraz tu będzie..
Nie słuchałam dalej. Odwróciłam się i zaczęłam przegrzebywać szafkę. Po chwili zwróciłam się w stronę wyjścia z szatni, kiedy..
Do środka wparowali Kapitan, Shakes i nowi. Drużyna zaczęła się z nimi witać. Ja za to stałam jak słup soli wpatrzona w chłopaka z czerwonymi włosami.
No to wpadłam.. Jak śliwka w słodki kompot.
Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl - Skrętny Tygrys to taki niemalże idealny materiał na męża. No czego wymaga zwykle ojciec od partnerów ich córek? Pieniędzy, aby utrzymać rodzinę. Najlepiej z szanowanego zawodu jak prawnik lub tego w gustach ojca.. U mnie jeszcze musi być dobry.. A Tygrys jest świetnym piłkarzem. Punkt pierwszy spełniony. Dodatkowe punkty za bycie w Strikas. Punkt drugi - szacunek dla córki. Skoro motto jego byłego klubu to "Honor i Wiara" to nie pozostawia to wątpliwości. No i Tsu może zaświadczyć. Punkt trzeci.. No nie wiem. To chyba należy już do matki. Czyli uroda? Zero wątpliwości... W tej konkurencji wygrał.
- Amel? - Luźny Joe klepnął mnie w ramię.
Któryś z moich odruchów wyrobionych dzięki lekcjom Tsu odezwał się i powaliłam chłopaka na ziemię. A przynajmniej prawie powaliłam bo zdążył się jakoś wyrwać. Niestety dla niego, przywalił w szafki a ja.. Kopnęłam go. Zwykle moje kopnięcia były słabe, ale tym razem go zabolało. Zwinął się z bólu.
- Amel! - krzyknął Rasta. Sprawdził stan Joe po czym podszedł do mnie, po ojcowsku położył rękę na moim ramieniu i powiedział: - Spokojnie Ami, nic się nie stało. Wszyscy dobrze wiemy, że nie skrzywdziłabyś Luźnego Joe, gdyby nie twój dobrze wypracowany odruch obronny..
YOU ARE READING
Dziewczyna z numerem 11 AU
FanficAU do moje książki o supa strikas. Amel skończyła studia i od prawie dwóch lat odnosi sukcesy w Super Lidze. Do Strikalandu sprowadzają się nowi zawodnicy, w tym Skrętny Tygrys z Nakamy. Chłopak od dawna podkochuje się w "królewnie futbolu", lub jak...