(P. O. V Skrętny Tygrys)
Obudziłem się o szóstej rano. Niezbyt odpowiednia pora po zmianie strefy czasowej, ale no cóż.. Kiedy zjadłem śniadanie, przypomniałem sobie, że mam jeszcze cały wolny dzień (była niedziela), a nie obszedłem dokładnie dzielnicy. Tak naprawdę to nie wiedziałem kto jest moim sąsiadem..
Dlatego postanowiłem przejść się do Strikalandu i z powrotem.
Wyszedłem przez bramę i skręciłem w lewo.Był ciepły, a raczej gorący, słoneczny dzień. Na niebie nie widać było ani jednej chmurki.
Byłem już przyzwyczajony do takiej pogody - wbrew pozorom Japonia potrafi być bardzo ciepła, a nasze mundurki nie miały letniej wersji..
Z tego co pamiętam, to jeden z kolegów Tsu zemdlał z przegrzania. Nie mam pojęcia, czy przeżył.. Ale chyba pojawił się tydzień później w dojo.. Głowy nie dam.Domy ustawiono naprzeciwko siebie, po dwóch stronach ulicy. Wszystko było w miarę symetryczne. Większość stanowiły wille, jakie mozna znaleźć w każdej bogatej dzielnicy. Jednak jeden dom przykuł moją uwagę - na podwórku stała dziwna, okrągła konstrukcja. Miała tak na oko 3 metry wysokości. Ściany były chyba zrobione z karton gipsu. Walec był poprzerywany wejściami, które tworzyły coś jakby "x" i zwieńczony materiałowym dachem. Była niedokończona - na białej połaci widać było pociągnięcia niebieską farbą.
Nagle na chodnik, po którym chodziłem, wjechał jakiś chłopak na rolkach. Wywalił się jakieś pół metra przede mną.
- Nic się nie stało? - spytałem kiedy pomogłem mu wstać.
- Nie. Wybacz, ale muszę już lecieć bo inaczej..
Nie dokończył, bo od strony z której nadjechał przybiegła.. Amel. Miała na sobie niebieskie spodenki i biało-czerwoną kamizelkę, która najwyraźniej była kiedyś bluzą. Na nosie znajdowały się okulary w miedzianych oprawkach.
- Mark, oddawaj to!
Chłopak błyskawicznie wyjął z kieszeni pendrive'a zawieszonego na rzemyku i podał go dziewczynie. Ta od razu zawiesiła go na szyi.
Zaraz przecież..
- Twoja noga.. - zacząłem. Nie mam pojęcia jak zdołałem się skupić przy Amel.
Mark spojrzał na swoją prawą łydkę. Była obtarta i leciała z niej strużka krwi.
- Ami, masz może jakiś plaster?
- Nie przy sobie.. Było trzeba nosić ochraniacze.
Rzeczywiście, nie nosił nawet kasku.
- Weź z apteczki na blacie w kuchni. Masz pięć minut. I załóż kask. - Piłkarka wyjęła z kieszeni kamizelki pęk kluczy.
Po chwili byliśmy już sami.
- Robisz rekonesans? - spytała.
- Tak. Do Strikalandu i z powrotem. Mieszkasz tu?
- Tak, ten dom po lewej należy do mnie.
O.. W sumie tylko ona mogła postawić coś takiego..
- Może przejdę się z tobą? I tak zamierzałam odstawić Marka pod lodowisko a to tuż koło stadionu.
Nie spieprz tego!
- Jasne.. Skoro chcesz.
Znajomy Amel wrócił w normalnych butach i oddał klucze do domu. Ruszyliśmy w dół ulicy.
- Więc co dokładnie robicie? - spytałem.
- Chcę profesjonalne grać w hokeja i muszę trenować - odpowiedział chłopak w jasnych włosach. - Dlatego jeżdżę kiedy tylko mogę i właśnie odwiedzałem Amel..
YOU ARE READING
Dziewczyna z numerem 11 AU
Fiksi PenggemarAU do moje książki o supa strikas. Amel skończyła studia i od prawie dwóch lat odnosi sukcesy w Super Lidze. Do Strikalandu sprowadzają się nowi zawodnicy, w tym Skrętny Tygrys z Nakamy. Chłopak od dawna podkochuje się w "królewnie futbolu", lub jak...