Gabi
Mój budzik słychać w całym pokoju. Czas wstać. Jestem niewyspana, planowałam co będę robić przez cały tydzień do późnych godzin wieczornych.
- Gabriela! - Matka woła mnie z kuchni.
Dobrze, że nie mam pokoju na piętrze. Z rana wstać i zejść to by była katorga, a tak to mam wszystko pod ręką.
Wychodzę z mojego pokoju na korytarz prowadzący bezpośrednio do kuchni, są jeszcze schody, które prowadzą do góry, gdzie jest pokój rodziców i był Maxa, na górze bywam rzadko, odkąd mojego brata nie ma w domu.
- Idę, już nie musisz krzyczeć - jęczę wychodząc z pokoju.
Słyszę olej strzelający na patelni - na śniadanie jajecznica.
Podchodzę do ekspresu i nalewam sobie świeżej kawy.- Taty nie ma? - zapytałam zaciekawiona. Są tylko dwa talerze uszykowane chyba, że mama zje późnej śniadanie.
- Nie, nie ma. Będziesz musiała pojechać autobusem do szkoły - odpowiada bez uczuć i z obojętnienionym wyrazem twarzy.
- Hmm okej, a dasz mi pieniądze? - Ciekawe czemu jest dzisiaj taka obojętna i zamyślona. Nie chcę pytać, bo odkąd Max tu nie mieszka przestała się uśmiechać, ale nie była w takim stanie jak dzisiaj. Kochała go mocno, lecz nie potrafiła się sprzeciwić mojemu ojcu.
- Są na komodzie, masz autobus za 25 minut. Tylko się nie spóźnij, wiesz jak tata reaguje na nieobecności w szkole.
- Taa wiem jak... - Jednak ciekawość bierze górę i pytam co się dzieje. - A tak ogólnie wszystko w porządku mamo?
- Tak jak najbardziej. Max ma dzisiaj 21 urodziny - oczy mamy zrobiły się szkliste - i chciałam do niego zadzwonić, ale zmienił numer.
- Oh może spróbuje się z nim skontaktować, ale wiesz tata definitywnie zakazał kontaktowania z nim - mówię wkładając szklankę do zlewu.
- Nie próbuj. - Od razu zmieniła ton ze smutnego na podniosły. - Żeby cię nie kusiło nawet robić coś.
- Dobrze, kocham cię, on też cię kocha i na pewno o nas myśli - informuję mamę, choć nie wiem czy to prawda i idę do przedpokoju przez salon. Mam 15 minut żeby dojść na przystanku i czekać. Droga zajmie mi z 5 minut, ale wolę być wcześniej.
Ubieram buty i czekam, aż mama poda mi pieniądze na bilet, po czym żegnam się z nią.
Nienawidzę jeździć autobusem. Pełno ludzi, jest gorąco, bardzo gorąco. Maj w tym roku jest dość upalny. Siadając na pierwszym wolnym miejscu wyciągam telefon. Dobrze, że ktoś wymyślił słuchawki. Zakładam je i zanurzam się w rozmyślaniu. Włączam moją ulubioną składankę.
Tym autobusem mało jeździ ludzi z mojej szkoły. Przeważnie jadą następnym. Ja wolę być wcześniej niż się spóźnić. Różnie może być korek, wypadek czy usterka autobusu.Ostatni przystanek, w autobusie jest już tłoczno. Droga trwa niecałe 25 minut. Wchodzę do szkoły pierwsza, za niedługo mam matematykę. Podchodzę do mojej szafki gdzie trzymam podręczniki i wyciągam matematykę. Książkę trzymam już w ręce, O dziwo mój przyjaciel jest szybciej ode mnie, chciałam go przestraszyć ale zauważył mnie i się uśmiechnął. Zawsze ma w sobie tyle radości.
- Hej Oli - witam go przyjacielskim uściskiem.
- O cześć Gibi - odwzajemnia powitanie.
On jako jedyny wie, że nie lubię mojego imienia - Gabriela. Mówi więc jak mój brat, gdy mnie drażnił.
CZYTASZ
It is never too late
Short StoryGabriela nie ma problemu z nauką i obowiązkami, które kontroluję jej ojciec tyran. Przyszłość Gabi jest już zaplanowana nie przez nią, lecz przez rodziców. Jeden telefon który zmieni jej życie o 360°. Gorzka prawda, którą ukrywali jej najbliżsi zn...