5.

22 1 0
                                    

Gabi

Następnego ranka obudziłam się z silnym bólem głowy. Wstałam z łóżka i udałam się do kuchni nalać sobie szklankę wody i zażyć tabletkę, nie lubię brać leków, ale ten ból jest nie do zniesienia. Gdyby nie fakt, że muszę iść do szkoły, to bym się przemęczyła. Ubieram się, spinam włosy w warkocz. Zabieram plecak. Wchodząc do kuchni odkładam go przy krześle, na którym siadam. 

Przywitałam się z rodzicami i siadłam do śniadania.

- Wczoraj nie miałem kiedy sprawdzić, czy wszystko masz zrobione, ale jesteś już wystarczająco duża - powiedział tata, popijając kawę. 

- Tak wszystko mam zrobione, projekt, który pan od geografii  zadał nam i już mam  go wykonany dlatego oddaje dzisiaj.

- Dobrze jestem z ciebie dumny - chyba dumny z moich osiągnięć, a nie ze mnie, mówię sobie w myślach.

- Tato wiesz, co ja mogę jeździć autobusem do szkoły.

- Skąd taka zmiana nastawienia? - zapytał.

To wcale nie chodzi o rozmawianie z Maxem.

- Bo z rana prawie nikt z mojej szkoły nie jeździ. 

- No dobrze. Dzisiaj i tak bym nie mógł cię zawieźć.

Kończę śniadanie i udaję się do wyjścia. Tata dał mi pieniądze i poinformował, że sprawdzi, czy jestem na lekcjach.

Wychodząc z domu, od razu wyciągam telefon i pisze do Maxa, czy może rozmawiać. Jest bardzo wcześnie, może spać albo być w pracy. Czy on pracuje? Mam do niego jechać a ja totalnie nic nie wiem. Musi się to zmienić. Siadając na ławce, wyciągam mój mały notatnik i zaczynam wypisywać pytania, jakie chce zadać bratu. Po chwili obok kosza przy przystanku zatrzymuje się chłopak. Wygląda nieciekawie, jakby był spod ciemnej gwiazdy. Miał na sobie czarną bluzę i kaptur założony na głowę. Teraz zauważyłam, że pali papierosa i niestety cały dym leci w moją stronę. Nie chciałam zwrócić na siebie uwagi, lecz zaczęłam kasłać i chłopak spojrzał na mnie.

Nasze spojrzenia spotkały się, przeszył mnie dreszcz i poczułam, jak skanuje moją osobę. Boże, dlaczego w tym momencie nie może zadzwonić Max czy Oliwier. Chłopak usiadł obok mnie, a ja starałam się nie oderwać wzroku od mojego notesika.

Autobus podjechał, a ja wparowałam do niego jak jakaś nienormalna. Ten dzień chyba nie będzie należeć do najlepszych. W połowie autobusu siedzą chłopcy, którzy zawsze mi dokuczają. Dziwne, że jadą tym wcześniejszym kursem. I akurat dzisiaj pierwsze wolne miejsce jest koło nich. Pięknie. Nie mając dużego wyboru, udałam się zająć miejsce z głową spuszczoną. Na domiar złego chłopak z przystanku usiadł równolegle do mnie. Starając się nie wychylać ani nie robić niepotrzebnych ruchów. Liczyłam, ile zostało do przejechania przystanków do szkoły.

Poczułam jak coś, uderzyło w moją głowę, zaczyna się. I znów teraz papierek wylądował na moich kolanach mogłam się po nich spodziewać. W autobusie zaczęło robić się tłoczno, zerknęłam na tajemniczego chłopaka, który w trakcie jazdy wstał z miejsca i usiadł obok mnie. Moje mięśnie automatycznie zesztywniały, co on robi ? A ten odwrócił się w stronę moich oprawców ze słowami.

- Jeszcze raz, któryś z was czymś w nią rzuci, to nie ręczę za siebie i połamie wam kurwa ręce, rozumiecie? - chłopcy tylko pokiwali głową a tajemniczy wybawca poprawił się jak gdyby nic i zaczął przeglądać telefon. A jak głupia wpatrywałam się w niego i nasze spojrzenia znów się spotkały. Teraz mogę stwierdzić, że ma bardzo piękne oczy, poczułam dziwne mrowienie w brzuchu i potrzebę podziękowania mu.

It is never too lateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz