꧁•⊹٭Leo٭⊹•꧂
Na weekend i połowę następnego tygodnia moja mama wzięła wolne z uwagi na gości. Miała ona dość liczne rodzeństwo i mieli zjechać się wszyscy, z uwagi na urodziny mojej rodzicielki, wiec aby wszystko przygotować to została w domu. Zawsze na zjazdach rodziny jest tłok, nie ważne jak duży jest dom, wszyscy wchodzą na siebie.
Plusem wózka jest to, iż mam swoją przestrzeń i nikt na mnie nie wchodzi. Chyba jedyny plus. Kolejnym plusem jest to, że przez większość czasu będę na uczelni, albo w pokoju i nie będę musiał się z nimi widzieć. Nie chodzi mi o to, że ich nie lubię, bo to moja rodzina, oni też mi bardzo pomagali po wypadku i jestem im za to wdzięczny. Jednak rodzina mamy jest bardzo duża i nie lubię tłoku, wolę jak jest kilka osób.
- Jak było na wykładach? - spytał Colin wchodząc do kuchni, gdzie przepisywałem notatki od Brandona.
- Nawet znośnie. Na następny tydzień mam rzeczy do zrobienia, nie jest ich dużo, jednak trzeba nad tym posiedzieć trochę dłużej.
- Co tam masz? - spojrzał na telefon i książki siadając obok mnie.
- Notatki. Porównuję je do pewnego znajomego, który jest na tym samym roku co ja.
- Po co ci to?
- Aby wiedzieć, czy wszystko to co jest ważne, mam w notatkach. Mów teraz, jak tobie minął pierwszy dzień.
- Też znośnie. Doszło do nas kilka osób, przeważnie chłopców, była tylko jedna dziewczyna. Nie mam nic zadane dzisiaj, bo nauczycielki uznały, że na weekend i pierwszy dzień szkoły nie będą nas katować szkołą.
-Ponoć teraz mam przyrodę tak? - teraz to ja zadawałem mu pytania.
- Tak, jednak pierwszą lekcje mam w poniedziałek. Doszła mi też technika i dzisiaj była lekcja zapoznawcza, jednak nauczycielka pokazała nam, jak będą wyglądać zajęcia przez pierwszy semestr.
- Ciekawie?
- Nie. Tylko będziemy robić coś w książkach, dopiero w na wstępnym planujemy coś budować, sklejać i tak dalej.
- To dobrze. Zanim będziesz przybijał coś młotkiem, lepiej abyś wiedział jak to się robi, bo komuś jeszcze w czoło go wbijesz, a nie w drewno - zaśmiałem się - teoria też jest przydatna w życiu, nie tylko praktyka.
- Bez teorii nie będzie praktyki?
-W niektórych rzeczach teoria potrzebna nie jest, bo coś robimy odruchowo.
-Jak chodzenie?
- Po części, ponieważ jak byliśmy mali to uczyliśmy się chodzić. Nie urodziliśmy się z tą umiejętnością. W życiu niektóre rzeczy przychodzą bez teorii, a niektóre potrzebują praktyki, aby być mistrzem. Nie wiesz jak rozwiązać zadanie z matematyki, więc ćwiczysz, to jest taka teoria. W praktyce, jak będziesz umiał matmę, to możesz budować mosty, to praktyka. Rozumiesz?
- Mniej więcej, ale rozumiem o co ci chodzi. Chcesz coś do picia? Do obiadu jeszcze poczekamy.
- Możesz mi nalać soku pomarańczowego.
Chłopak wstał i podszedł do blatu, aby nalać mi soku i samemu sobie. Chwilę przed tym jak usiadł, usłyszeliśmy otwieranie drzwi, a przez nie weszli rodzice. Nawet nie zdejmowali botów tylko od razu przeszli do kuchni z siatkami zakupów. Mama miała ze trzy, a tata chyba z cztery.
- Przyniesiesz pozostałe z samochodu - powiedziała mama kładąc siatki z zakupami na blacie - ja będę rozpakowywać. Colin pomożesz mi?
- Już idę - powiedział mój brat, a tata postawił swoje siatki na podłodze obok mamy i poszedł do auta po resztę.
CZYTASZ
Nadzieja
Ficção AdolescenteJej imię oznacza Chodzącą Nadzieję, a jego Lwią Odwagę - i to się zgadza. Obydwoje pochodzą z różnych światów, z dwóch planet, a jednak znaleźli nić porozumienia i dopełnienia się. Ona dała mu nadzieję, której nie miał, a on dał jej odwagę. Hope Wal...