Rozdział pierwszy - „Celine Moore"

7.1K 202 169
                                    

Rozejrzałam się po pomieszczeniu przeznaczonym dla służby aby dojrzeć Celine. Na biodrach blondynki luźno zawinięty był fartuch. Twarz kobiety pokrywał biały proch a jej skupienie wydawało się zabawne.
Bo właśnie taka była Celine Moore.
Zupełne przeciwieństwo Elizabeth. Roztrzepana ciotka Artemis'a, była przepełniona empatią i radością. Należała do tej grupy kobiet które z zapałem piekły miliony wypieków w ciągu doby.
A ich pasją było dawanie dobrych rad i spędzanie czasu z rodziną. 

Żona ojca, nie tylko w teorii była wspaniałą osobą.
Ale i w praktyce. Po śmierci ojca przeżywała żałobę jak nikt inny. Jednak szybko zakrywała swój smutek uśmiechem aby ciagle wypytywać nas o samopoczucie. Troszczyła się o mnie i Connor'a w ciągu naszych pierwszych dni w szkole, i w trakcie jej. Kiedy brat poinformował ją o problemie z pewnym nauczycielem. Celine odstawiła w szkole taką szopkę że Connor do końca roku był nietykalny.

— Boże jak pięknie pachnie! — Pochwaliłam słodkości Celine przekrzykując mikser.

Kobieta lekko się wzdrygnęła aby odruchowo złapać się za klatkę piersiową.

— Rora! — Zawołała blondynka wyłączając mikser.

Uśmiechnęłam się napawając się zapachem jagodowych ciastek. Z żalem rozejrzałam się po kuchni aby zdać sobie sprawę że kobieta dopiero jest w trakcie robienia wypieków.

— Jadę do Liv na nockę. — Powiedziałam całując kobietę w policzek. — Pamiętasz, prawda?

Celine kiwnęła głową strzepując z siebie mąkę.

— Rozmawiałam z Artemisem. — Powiedziała ściągając fartuch. — Connie też będzie na tym ognisku?

Oh wtopa.
Zaśmiałam się nerwowo drapiąc się po karku.

— No wiesz przecież.. Ja idę do.. — Zająkałam się kiedy Celine wybuchnęła śmiechem.

Kobieta pokręciła głową w rozbawieniu po czym spojrzała na mnie marszcząc rozbawiona brwi.

— Nie jestem taka stara. Jest zakończenie roku jedziecie na ognisko. — Powiedziała wracając do promiennego uśmiechu.

— Wybacz. — Wykrzywiłam usta w
zażenowaniu. — Nie chciałam żebyś się martwiła że wrócę późno. Tak, Connor będzie na ognisku.

— Przeżyłam Artemis'a to nastolatkę z najwyższą średnią w szkole też przeżyje. — Skomentowała sięgając po plastikowe pudełko. — Powiedziałabym ci że możesz spać w domu. Ale domyślam się że te dwie diablice czekające na korytarzu, mają w planach dzisiaj obgadywać chłopaków.

Zaśmiałam się beztrosko łapiąc plastikowe pudło pełne babeczek. Jak ja ją kochałam.

— Baw się dobrze, nie zajdź w ciąże i przede wszystkim nie upij się do nieprzytomności. Na takich ogniskach jest mnóstwo osób. — Powiedziała na jednym tchu. — W razie potrzeby dzwoń. Nawet o trzeciej nad ranem. Zrozumiano? 

Skinęłam głową kiedy Celine spięła się w uśmiechu i złapała silnie moje policzki, po czym pocałowała mnie czoło.

— Moja zdolna uczennica. — Powiedziała uśmiechając się.

Możliwe że to dlatego że Elizabeth nie często chwaliła mnie albo moje wyniki. Albo dlatego że serdeczność Celine była tak bardzo matczyna.
Ale kochałam te kobietę całym sercem.
To ona słuchała o moich problemach i dzięki niej przestałam bać się tego ile słodyczy zjadałam.
Na każdym kroku dowartościowywała mnie i Connor'a jak tylko mogła. Była wspaniała.

— Boże.. — Jęknęła Olivia wbiegając do
kuchni.  — Jak pięknie pachnie! Celine co zrobiłaś?

Rudowłosa zaczęła rozglądać się po wielkiej kuchni aby następnie złapać jedną miskę pod rękę i skosztować palcem różowego kremu.

ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz