Artemis pov's:
Moja głowa zwisała pomiędzy ramionami. Łokcie oparłem na kolanach, a w głowie zbierało mi się więcej myśli niż kiedykolwiek.
Nie mogłem na nią patrzeć, nie mogłem patrzeć na to jak chuda była, kiedy ją zobaczyłem po raz pierwszy. — Kiedy rzeczywiście zwróciłem na to uwagę. Miałem ochotę spoliczkować samego siebie.Uderzyć się tak mocno, że upadłbym na
ziemię i już nie wstał.
Najbardziej bolał mnie fakt, że nie byłaby w tym stracie gdyby nie ja. Rosalind miała się nią zająć.
Aurora miała jeść więcej, a teraz? Jesteśmy tutaj.
Wszyscy siedzimy w murach szpitalnych czekając na wiadomość kto szybciej się wybudzi.
Aurora czy Connor.Czy w ogóle się wybudzą.
Stan Aurory był spowodowany przez jedną osobę na tym zasranym świecie - przeze mnie. A przynajmniej tak wpajałem sobie do głowy, aby katować się jeszcze bardziej. Bo na to właśnie zasługiwałem.Kolejny raz zjebałem, robie rzeczy, a konsekwencje wracają niczym bumerang z podwójną siłą.
— To chore. — Odezwała się Olivia, równie zmęczona i zirytowana co ją. Wstała z krzesła i podążyła do recepcji po raz dziesiąty w ciągu dwudziestu minut.
— Nie udzielę pani żadnych
informacji. — Powiedziała stanowczo kobieta, siedząca przy komputerze wyprzedzając
rudowłosą. — To nie zgodne z polityką prawa. Musi być rodzina.Olivia zacisnęła szczękę tak mocno, że nawet my słyszeliśmy dźwięk trzaskania zębami.
Stojąc pare metrów dalej — dla jasności.— A ja mówię pani po raz setny. — Rudowłosa nie przekręciła głowy nawet na moment. — To jest ich brat.
— Przeszywany. — Dopowiedziała pielęgniarka, nie racząc Olivii nawet spojrzeniem. — Nie mam wpływu na to co znajduje się w bazie danych. A w bazie danych nie ma wzmianki, na ten temat. Przykro mi.
Wziąłem głęboki oddech, siląc się na podejście do recepcji. Moje kroki były słyszalne. Odbijałem stopy od ziemi synchronizując je z tykaniem zegara, który zawieszony był na szpitalnym korytarzu.
Jakie to ma kurwa znaczenie?
Nie miałem pojęcia co się dzieje, brzydziłem się sobą i tym co zrobiłem Aurorze.
Chciałem skupić się na czymś innym, chociażby na tykaniu pierdolonego zegara.— Chodź. — Złapałem za ramię Olivii. — Rosalind powinna tu być za parę minut. — Dodałem oschle, kierując się z powrotem w stronę krzeseł.
— Żartujesz sobie? — Powiedziała Olivia podchodząc do moich pleców szybkim krokiem. — Bóg wie co obojgu im jest. Aurora mogła dostać wstrząsu mózgu, a Connor ledwo żył kiedy go tu przygarbiliśmy! Ledwo żył. Masz w nich aż tak wyjebane?
Przymknąłem powieki, siląc się na głęboki oddech.
— Olivia, daj spokój. Wszyscy mają już
dość. — Odezwał się Charlie siedzący na podłodze.
Myślę, że jego oczy w życiu nie były bardziej czerwone.— Daj spokój? — Powtórzyła Olivia. — O co wam wszystkim chodzi, co?! Oni mogą tam umrzeć. Nie mamy pojęcia co. — Głos Olivii jakby pękł. — Nie wiemy. Nic nie wiemy co się
dzieje. — I znowu. — A ja, się z nią
przyjaźniłam. — Rudowłosa zagryzła zęby, ze złości i smutku. Dziewczyna walczyła aby właśnie się zacząć płakać. — I nic nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia że ma takie problemy. Że zmaga się z czymś takim.Lane podeszła do Olivii, która już nie walczyła z łzami. Ciemnowłosa przytuliła dziewczynę, a ja wpatrywałem się w nie, jakbym właśnie śnił.
Nie minęła chwila kiedy mój wzrok zwrócił się ku drzwiom głównym szpitala, aby zobaczyć Rosalind.
CZYTASZ
ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga)
Novela Juvenil[DRUGI TOM DYLOGII „INTRIGUE"] Od przeżyć z ostatniego lata minął rok. Aurora i Connor White skończyli właśnie program nauczania w Chicago Private School. Bliźnięta muszą głęboko zastanowić się nad swoją przyszłością, przeżywając w tym samym swoje...