Olivia pov's:
Myślę że, nikt jej wtedy nie poznał. Że, mimo iż widzieliśmy Rory w wielu stanach. Że, mimo iż widziałam wielokrotnie jak była smutna, zła czy załamana.
Nigdy nie widziałam czegoś takiego w jej oczach.
Ten moment kiedy wszystko stało się jasne, a jednak ciemne. Kiedy jej oczy mimo że, powinny zapełnić się łzami, i świecić jak szlachetne kamienie - były kompletnie puste. Suche, ona znikała.
Znikała na naszych oczach a nikt nic nie zrobił.
Oprócz Artemis'a. Ale co z tego że chciał jej pomóc, pokazać jej że, jest przy niej.Skoro ona była w tym stanie?
Odepchnęła go, uderzyła. Nie raz. Nie dwa.
Biła jego klatkę jakby to on zamordował Connor'a.
Mogłam ją winić? Nie.
Dlaczego?
Bo właśnie tak się czułam. Ale byłam za słaba żeby cokolwiek zrobić. My wszyscy się tak czuliśmy.
A najbardziej było widać to po Charliem' który siedział obok byłej sali Connor'a. Siedząc i wgapiając się w ścianę. Tak samo - jak robił to Artemis kiedy nie wiedzieliśmy co będzie z Rory.
Teraz straciliśmy Connor'a, złość która kotłowała się w mojej klatce. Mieszała się ze smutkiem i desperacją.Aurora pov's:
Moje pięści zrobiły się czerwone, ściskałam je tak mocno na klatce Artemis'a, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Wreszcie uniosłam wzrok do góry, spojrzałam na chłopaka którego twarz wyrażała tysiące emocji.
Najbardziej nienawidziłam tego jak na mnie patrzał.
Tego żalu, współczucia. Czułam jak po raz kolejny próbuje położyć rękę na moich plecach i przycisnąć mnie do klatki.
Nie chciałam.
To wszystko do mnie nie docierało, moje ruchy i to co właśnie się działo. Nie miałam pojęcia dlatego skierowałam swoją złość w jego twardą pierś.
Dlaczego go biłam? Dlaczego nie płakałam?— Czemu mi nie powiedziałeś od razu jak wszedłeś do tego pokoju?! — Wreszcie
wybuchłam. — Dlaczego?! — Wrzasnęłam po raz kolejny a Artemis nie ruszył się ani na sekundę.Cisza. Nikt nic nie mówił.
Odwróciłam się w furii patrząc na moich przyjaciół.
Skołowanych, zmęczonych psychicznie i fizycznie.
Niektórzy siedzieli wgapieni w jeden punkt. Inni spoglądali na mnie ze smutkiem nie mając nic do powiedzenia.— Gdzie on jest?! — I znowu krzyczałam. — Chce go zobaczyć.
Byłam stanowcza w swoich słowach.
— Kurwa! — Wrzasnęłam łapiąc za skroń.
Rosalind wreszcie postanowiła zrobić kilka kroków z pokoju w którym wcześniej stała. Dopiero kiedy rozejrzałam się po korytarzu, zauważyłam że, oczy obcych ludzi były zwrócone ku nam. Pielęgniarki i odwiedzający spoglądali na sytuację jakby właśnie odgrywał się pomiędzy nami spektakl teatralny.
— Auroro. — Rzekła Rosalind. — Powinnaś się położyć. Musisz odpocząć.
Głos kobiety był spokojny ale zarazem zaniepokojony. To nie miało sensu.
Jak wszystko co się właśnie działo. Zamknęłam oczy parę godzin temu i było ciemno. Connor wciąż tu był.
Kiedy je otworzyłam, już go nie było. Za oknem robiło się jasno a ja czułam jakbym to właśnie ja umarła.Moi przyjaciele, chociaż tu byli. Nie odzywali się, Jacob który zwykł do dziecięcych zachowań nawet w poważnych sytuacjach - był cicho. Milczał i wyglądał jakby właśnie coś go potrąciło.
Olivia i Lane obdarowały mnie tym samym żałosnym spojrzeniem co Artemis paręnaście sekund wcześniej. Cameron wbił wzrok w ziemię i nie raczył na mnie spojrzeć. Lucas stał obok Lane zmarnowany. A Charlie? Siedział.

CZYTASZ
ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga)
Ficção Adolescente[DRUGI TOM DYLOGII „INTRIGUE"] Od przeżyć z ostatniego lata minął rok. Aurora i Connor White skończyli właśnie program nauczania w Chicago Private School. Bliźnięta muszą głęboko zastanowić się nad swoją przyszłością, przeżywając w tym samym swoje...