Artemis
Moje oczy spoczęły na papierowym dokumencie.
Dokładnie przejrzałem każde słowo umowy, następnie uniosłem wzrok na mężczyznę przede mną.— Jest pan pewien, że Moore'owie zatrudnili pańskich ludzi? — Wbiłem wzrok w bruneta, w eleganckim stroju.
— Mój współpracownik, godzinę temu omówił z córką pana Ralpha umowę. Są zatrudnieni na dzisiejszą galę. — Potwierdził stanowczo mężczyzna.
Wziąłem głęboki oddech uciskając skroń, wciąż dzierżąc w dłoniach dokument.
— Moi ludzie zajmą się przejęciem waszej
firmy. — Skinąłem głową. — Dotacja będzie potwierdzona w ciągu 4 godzin. Gdzie mam podpisać?Mężczyzna wyciągnął ze skórzanej teczki kolejną kartkę.
— Doceniamy pańską pomoc. Panie
Artemisie. — Wreszcie się odezwał, kładąc kartkę na stole.Nie czekałem zbyt długo aby złapać w dłoń długopis i złożyć na papierze serię podpisów.
— Ją twoją również Antonio. — Odpowiedziałem odsuwając dłoń od papieru. — Gdyby nie ty, pierwszy raz nie miałbym pojęcia o tym co ta kobieta planuje.
Wszystko ległoby w gruzach.
Traciłem nad wszystkim kontrolę.— Oficjalnie Pearson Security, jest w pańskich rękach. — Skinął głową Antonio.
* * *
Aurora
Przełknęłam łyk kawy który uwierał w moim gardle.
Ralph spoglądał na mnie zza gazety widząc, że sytuacja mnie przytłacza. Mężczyzna ściągnął z twarzy okulary, starannie odkładając je wraz z gazetą na stolik w salonie.— Rosalind zajęła się twoim kolegą. — Rzekł, kierując moją uwagę na jego twarz. — Zatrudniła jedną z najlepszych firm ochroniarskich na dzisiejszy bankiet. Auroro, nie masz czym się martwić.
Nie mogłam wydusić ani słowa. Skinęłam jedynie lekko głową.
— Po prostu. — Wreszcie się odezwałam. — To on mnie tu wysłał. To on zniszczył moje życie. Chciałam jedynie odrobinę spokoju, zrozumieć to wszystko.
A on dalej się pojawia.Ralph spojrzał na mnie z prawdziwym współczuciem. Wykrzywił nieco usta, pragnąc coś powiedzieć ale po chwili pokręcił głową.
— Nie zaprzątaj sobie tym
myśli. — Rzekł. — Rosalind wszystkim się zajmię.
Uwierz mi. Możesz jej ufać. Zostawmy praktyczne rzeczy jej, powinna wrócić w ciągu godziny. Omawia właśnie szczegóły leczenia.Po chwili ciszy, kolejny raz skinęłam uwagę na mężczyźnie.
— Leczenia? — Moje brwi powędrowały do
góry. — Diametralna zmiana zdania.Ralph spojrzał na mnie lekko parskając.
— Moje stare kości jeszcze trochę mogą się poruszać.
Okazuje się że mam wiele niedokończonych
spraw. — Mężczyzna dał mi do zrozumienia swoją mimiką o co chodziło.O mnie.
Uśmiechnęłam się w duchu.
Przynajmniej tyle mogłam zrobić.Spojrzałam na stojący zegar umieszczony w kącie salonu, aby następnie zerwać się na równe nogi.
— Rany. — Wyszeptałam bardziej do siebie niż do mężczyzny. Szybkim ruchem nachyliłam się po swój telefon.
Moje nostalgiczne ruchy wprawiły Ralpha w widoczne zaciekawienie. Prędko złapałam telefon pod rękę i wzięłam kawę ze stołu.
CZYTASZ
ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga)
Teen Fiction[DRUGI TOM DYLOGII „INTRIGUE"] Od przeżyć z ostatniego lata minął rok. Aurora i Connor White skończyli właśnie program nauczania w Chicago Private School. Bliźnięta muszą głęboko zastanowić się nad swoją przyszłością, przeżywając w tym samym swoje...