Rozdział dziewiętnasty - „Głupie przeczucie."

1.8K 90 19
                                    

— Może taka? — Zapytała dziewczynka, robiąc dziubek ze swoich ust.

Odwróciłam wzrok w stronę Charlotte, kreując na swoich ustach delikatny uśmiech. Blondynka wpatrywała się we mnie trzymając w dłoni jedną z moich pomadek nawilżających.
Wstałam z krzesełka mojej toaletki, robiąc parę kroków w jej stronę. Przykucnęłam przy kuzynce wpatrując się w każdy detal jej twarzy, wciąż z szerokim uśmiechem. Charlotte stała w miejscu nieco skupiona, czekając na moją reakcję.

— A smakuje ci? — Zapytałam przenosząc wzrok na różowy balsam.

Źrenice dziewczynki urosły. Jej małe ciało nieco spięło się z ekscytacji, również spoglądając na balsam.

— To ona ma smak?! — Charlotte niemalże wrzasnęła, próbując lekko musnąć swoim językiem warg. — Mmm!

Parsknęłam delikatnie, widząc radość dziewczynki.

— Tak! — Kiwnęła głową, a jej szczęście ani trochę nie znikało z jej twarzy. Lottie prawie skoczyła w miejscu. — Wybieram tą!

Kiwnęłam głową, z uśmiechem na ustach.
Charlotte prędko spojrzała na swoją małą złotą torebeczkę i umieściła w niej kosmetyk.

Po chwili, wstałam na proste nogi obserwując dziewczynkę z góry.

— Dzięki Bogu wreszcie coś
wybrałaś. — Powiedziałam uśmiechnięta, odwracając zgrabnie swoje ciało, aby sięgnąć po swoją
torebkę. — Już 5 minut temu powinnyśmy być na dole.

Chwyciłam beżową torebkę pod ramię, aby następnie schować w niej telefon. Mój wzrok ponownie wrócił do Charlotte która dopieszczała swoje warkoczyki.

— Idziemy? — Zapytałam.

— Tak. — Metr pięćdziesiąt w kapeluszu, odpowiedziało.

Jeśli będę miała kiedyś dziecko, chcę żeby było jak Charlotte.

* * *

Cała sala mieniła się ciepłym światłem. Przed wejściem do budynku balowego, widniało z 10 mężczyzn ubranych w garnitury. Każda osoba wchodząca do środka była dokładnie sprawdzana, ich dokumenty, torebki i twarze były zapisywane w dokumentach. Nikt kto chciał wejść na bal nie miał prawa wejść tam bez ówczesnej kontroli tożsamości.

— Posrało ich z tą kontrolą. — Powiedziała znajomy głos, na przywitanie zza moich pleców.

Odwróciłam wzrok, w stronę słów wypowiadanych w moim kierunku.
Clara. Clara Demerson.

— Gościmy tu dzisiaj premiera, czy jak? — Uniosła brwi całując mój policzek.

Przymknęłam oczy, aby lekko się odsunąć ale szybko zdałam sobie sprawę że byłoby to niemiłe.
Przywyknę do tego.

— Cudownie wyglądasz. — Słowa z ust zadyszanej Clary wypadały niczym słowotok. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć na pierwsze dwa zdania.

Uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny.

— Dziękuję. — Pokiwałam głową z
lekkim uśmiechem. — Ty też nie odstajesz.

Clara spojrzała na swój strój odwzajemniając uśmiech.

— Ale blado coś wyglądasz. — Odezwała się po raz kolejny.

Moje dłonie były zarzucone na klatce piersiowej.
Byłam nieco zdystansowana do sali przepełnionej ludźmi. Miałam wrażenie że każdy mnie tu obserwował. Szczególnie w tak obcisłej sukience.
Sam fakt nacisku ze strony Rosalind na ochronę, sprawiał, że miałam wrażenie jakby dzisiaj miało się coś wydarzyć.

ᴍʏ ɪɴᴛʀɪɢᴜᴇ | 16+ ( Część Druga) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz