40. Bill Weasley vol. 2

581 20 1
                                    

Evelyn Carter była zakochana. Nie była to szczęśliwa miłość, ale ją akceptowała. Nie płakała, nie użalała się nad sobą. Po prostu patrzyła na niego z uśmiechem, wdzięczna, że może go widywać codziennie tak samo radosnego. Była naprawdę usatysfakcjonowana ze swojego życia miłosnego. To pewnie nie wyjaśniało dlaczego stała teraz przed Billem Weasleyem, który sekundy wcześniej poprosił ją o małżeństwo, w dodatku w Walentynki. Nieszczęśliwa miłość zwykle tak nie wygląda.

- On zawsze tak? - spytała jej przyjaciółka, Georgia, patrząc na nastolatka dziwnie. Akurat musiał do nich podejść, kiedy szły na przerwę między lekcjami. Na korytarzu było mnóstwo uczniów, którzy patrzyli na całą scenę z zaciekawieniem.

- Nie, przynajmniej z tego, co wiem - powiedziała Krukonka, dalej patrząc na Gryfona w szoku. On nie tracił uśmiechu i wpatrywał się w nią jak we wspaniały obraz. To stanowiło, że jego pytanie było jak najbardziej poważne. - Wybacz nam na chwilę.

Złapała Billa za ramię i pociągnęła szybkim krokiem z dala od wścibskich oczu zebranych obserwatorów. Plotki na pewno już zostały rozesłane po całej szkole. Walentynkowe ozdoby nie pomagały jej się skupić. Nie była przygotowana na tak irracjonalną sytuację. Dlaczego ten chłopak zachowywał się jak wariat? Nie mógł przecież od tak w jeden dzień poczuć do niej niesamowitej miłości, aby oświadczać się jej na środku szkoły. Musiało być jakieś wyjaśnienie dla tego szaleństwa.

Gdziekolwiek go nie poprowadziła, wszędzie byli uczniowie. Oczywiście, że wszystkie pary musiały pozajmować ciche kąty i nieodwiedzane pomieszczenia. W końcu w święto miłości musieli się poobściskiwać na osobności. Jakby na codzień nie robili tego przy ludziach. Chciała w spokoju porozmawiać z Wealsey'em, który rozanielony za nią podążał.

- Czy to znaczy, że się zgadzasz? - spytał radośnie.

- Co? Nie! - warknęła i wreszcie się poddała. Zostało tylko jedno pomieszczenie, do którego tylko ich dwójka miała wstęp. Łazienka prefektów. Obydwoje byli prefektami naczelnymi. Nikt nie zakłóci tam ich spokoju.

Zamknęła za nimi drzwi i puściła wreszcie jego ramię. Odeszła parę kroków dalej i wzięła głęboki wdech.

- Zacznijmy od początku - powiedziała. - Dlaczego mnie zapytałeś o małżeństwo?

- Bo cię kocham - powiedział otwarcie, a na twarz nastolatki wstąpił rumieniec. Mogła się spodziewać, że nie będzie się krępował mówić o uczuciach.

- Od kiedy? - spytała, przejeżdżając dłonią przez swoje rozczochrane brązowe włosy.

- Od zawsze - uśmiechnął się szeroko. Evelyn pokręciła głową. Do nikąd ją prowadziło to przesłuchanie. Usiadła na posadzce i westchnęła ciężko. Bill usiadł tam, gdzie stał.

- Chociaż pomysł z małżeństwem wymyślilem dzisiaj rano - oznajmił z dumą po chwili ciszy. Krukonka spojrzała na niego zaskoczona.

- A co robiłeś dzisiaj rano? - spytała szybko, czując, że to odpowiedni trop. Zamyślił się na chwilę, robiąc przy tym tak rozczulającą minę, że serce Evelyn zatrzepotało. Słaby moment na takie odczucia, ale nic nie mogła na to poradzić.

- Przed śniadaniem rozmawiałem z taką jedną Puchonką - powiedział po namyśle. - Dała mi taką śliczną babeczkę z truskawkami. Uwielbiam truskawki.

Evelyn zamarła. Trybiki szybko przeskoczyły w jej głowie, kiedy połączyła wszystkie fakty. Pamiętała tę babeczkę. Gryfon przez przypadek zostawił ją na stole po śniadaniu. Mieli akurat poranny patrol, więc jego koledzy poprosili ją o to, żeby mu ją zaniosła. Dała mu do ręki. Babeczkę dostał bezpośrednio od niej i w niej się zakochał.

Harry Potter One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz