Witam serdecznie po małej przerwie. Wracam do was z zamówieniem od MartaWiejaczka. Jako, że było również na Lupina to jest oto i on. Ta część nie łączy się w żaden sposób z innymi. W sumie tak jak praktycznie każda. A skoro Lupin już wcześniej był, to postanowiłam zamiast jego zdjęcia pobłogosławić was tym oto dziełem. Pozdrawiam serdecznie fanów Marvela. Do następnego!
________________________________
- Au! - krzyknęła dziewczyna, kiedy po raz kolejny tego dnia uderzyła się biodrem o ławkę.
- Naprawdę nie rozumiem, jak ty to robisz - zaśmiał się Remus, zarzucając torbę ma ramię. - Wyrządzasz sobie więcej krzywdy dziennie, niż James i Syriusz wymyślają coś głupiego. To już chyba podpada pod masochizm.
- Nie denerwuj mnie - jęknęła Freya, rozmasowując obolałą kość. - Nie robię tego umyślnie.
Wyszli z klasy i ruszyli w stronę Wielkiej Sali, na której za chwilę miała zacząć się kolacja.
Przyjaźń Lupina i Davers trwała już od drugiego roku w Hogwarcie. Przez te kilka lat Gryfonka nic się nie zmieniła. Cały czas ulegała małym wypadkom. Przeciętna osoba trafia do Skrzydła Szpitalnego raz na semestr. Freya robi to przynajmniej raz w tygodniu. Zazwyczaj prowadzi ją tam Remus, bo chce się upewnić, że z przyjaciółką wszystko w porządku. Zwykle wychodziła praktycznie bez szwanku - maksymalnie parę siniaków. Tak już było. Potykała się o dosłownie wszystko, obijała o ściany, meble i temu podobne. Remus nigdy tego nie przyznał, ale uważał to za niesamowicie urocze i cieszył się, że mógł się nią opiekować.
Owszem między tą dwójką panowały relacje bratersko-siostrzane. Ale jak to w pewnym wieku bywa, uczucia bywają dziwne. Nikt ich nie zrozumie. Nawet ktoś tak inteligentny jak Lupin. Nic nie mógł poradzić na to, że widząc blondynkę jego serce przyspieszało o parę bić. Mógł się okłamywać, ale nie potrafił powstrzymywać uśmiechu, który cisnął mu się na usta, gdy Freya przy nim była.
Tego wieczora postanowili razem pouczyć się w bibliotece. Ten pomysł był z góry spisany na niewypał, ponieważ dwójka przyjaciół będąc razem nie mogła się na niczym skupić. I tak też było. Zamiast chociaż sprawiać pozory nauki, Gryfoni śmiali się po cichu w kącie biblioteki.
Robiło się coraz później, a oni wciąż byli daleko od nauczenia się czegokolwiek. Jednak nie mogli wygrać z własnym organizmem. Gdy Remus poszedł odłożyć jedną z wyciągniętych przez nich książek, Freyę zmogła senność i dziewczyna przymknęła oczy, nie będąc w stanie utrzymać dłużej powiek w górze. Lupin wrócił i widząc śpiącą przyjaciółkę, uśmiechnął się pod nosem. Wyczarował dla niej koc i położył go na jej ramionach. Przyglądał się spokojnej twarzy Davers. Była tak śliczna. Drobny nos, kształtne usta i wiecznie roześmiane brązowe oczy. To w nich zakochał się najbardziej.
W pewnym momencie, coś go tknęło. Jakaś wewnętrzna siła kierowała jego ruchami. Z lekkim zawachaniem nachylił się do Freyi i złożył na jej wargach krótki i subtelny pocałunek. Dziewczyna natychmiast się podniosła. Spojrzała przestraszona na przyjaciela i wstała z krzesła.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała bezbarwnym głosem. Remus jeszcze nigdy nie słyszał u nastolatki takiego tonu. Był bardzo rzeczowy i kompletnie pozbawiony emocji. Wolałby, by uderzyła go w twarz.
- Przepraszam, ja tylko... - usiłował dobrać dobre słowa, ale w jego głowie była tylko pustka. - Nie wiem...
Freya złożyła szybko swoje rzeczy i szybkim krokiem odeszła. Remusowi głos ugrzązł w gardle. Chciał za nią krzyknąć, pobiec, wytłumaczyć się. Jego ciało nie ruszyło się ani o milimetr. Zupełnie jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie paraliżujące.
***
Przez kolejne dni, Freya otwarcie go unikała. Nikt nie wiedział o co chodzi, dlaczego ta dwójka tak nagle przestała rozmawiać. Jadała w innych godzinach niż on. Na lekcjach siadała z kimś innym. Nie mógł jej złapać nawet w pokoju wspólnym, bo od razu uciekała do dormitorium.
Remus czuł się beznadziejnie. Tak żałował tego, co zrobił. Mógł się powstrzymać. Jednak to się stało. Nie mógł uwierzyć, że zniszczył ich przyjaźń. Z drugiej strony, bardzo mu ulżyło. Od dawna wiedział, że czuje do Freyi coś więcej niż zwykłą, koleżeńską sympatię, ale nigdy nie miał odwagi upewnić się w tym przekonaniu. Jednak gdyby wiedział, za jaką cenę przyjdzie mu potwierdzić swoją tezę, powstrzymałby się.
- Remus! - usłyszał krzyk Lily z drugiego końca korytarza. Odwrócił się do niej z lekkim zdziwieniem.
- Coś się stało? - spytał.
- Czy coś się stało?! Ty mi lepiej powiedz! - warknęła, a on patrzył na nią otępiały. - Freya wypłakuje sobie oczy w dormitorium każdego wieczora! Nie chce powiedzieć o co chodzi. Co ty jej zrobiłeś?
Lupin zmarkotniał. Nie wiedział, że blondynka płakała. Nie chciał tego. A na pewno nie chciał, by płakała przez niego. Musiał ją znaleźć i wreszcie porozmawiać. Za wszelką cenę.
- Wiesz gdzie teraz jest? - spytał zdeterminowanym tonem.
- Mówiła coś, że po kolacji idzie na Wieżę Astronomiczną - powiedziała Evans, mierząc go podejrzliwym spojrzeniem. Nie chcąc zwlekać, czym prędzej tam pobiegł. Pokonanie schodów jeszcze nigdy nie zajęło mu tak mało czasu. Gdy dotarł na górę serce mu zamarło. Nocne niebo oświetlało mętną poświatą podłogę i drobne ciało Gryfonki. Freya siedziała tam, płacząc i trzymając się za kolano. Ręce jej lekko drżały, a oczy miała czerwone.
- Co tutaj robisz? - spytała, pociągając nosem. Nawet kiedy płakała była śliczna.
- Czemu mnie unikasz? - spytał ignorując jej pytanie. Podszedł bliżej i kucnął obok niej. Blondynka delikatnie się odsunęła, ale nie skomentowała tego.
- Nie unikam cię - rzekła nastolatka, odwracając wzrok.
- Nie kłam. Od kilku dni niby przypadkiem wychodziłaś zawsze, gdy pojawiałem się w pomieszczeniu? Siadałaś na lekcjach z kimś innym? - westchnął. - Wiem, że źle postąpiłem wtedy w bibliotece. Nie powinienem był tego zrobić. Nie chcę żeby nasza przyjaźń się przez to rozpadła. Postaram się jakoś pozbyć...
Wtedy jego słowa zostały przerwane. Nawet nie wiedział, kiedy to się wydarzyło. Ich usta nie dzieliła żadna przestrzeń. Remus nie mógł przestać myśleć o tym, jak miękkie wargi miała dziewczyna, mimo że smakowały jej łzami. Położył dłoń na rozgrzanym policzku Davers. Ta szybko ujęła jego rękę w swoją drobną i jeszcze bardziej drżącą niż wcześniej.
- Przepraszam - wyszeptała, opierając czoło o to jego. - Nie chciałam cię unikać, ale nie byłam w stanie spojrzeć ci w oczy. Wtedy w bibliotece...
- Rozumiem - przerwał jej Remus, uśmiechając się smutno.
- Nie, ja po prostu spanikowałam - wyjaśniła szybko Freya. - Podobałeś mi się od bardzo dawna. Po prostu nie sądziłam, że czujesz to samo. Potem było mi tak głupio, za to że uciekłam. Nie miałam odwagi z tobą o tym porozmawiać. Czułam się tak okropnie. Myślałam, że wszystko zepsułam...
- Dlatego płakałaś? - spytał spokojnie Gryfon, a nastolatka kiwnęła głową. Remus złożył szybkiego buziaka na jej wargach. - Niczego nie zepsułaś.
Spojrzała na niego zdziwiona, ale po chwili na jej usta wpłynął uśmiech ulgi.
- A teraz powiedz mi, co zrobiłaś sobie w nogę - zaśmiał się Lupin wskazując na nogę dziewczyny.
- Jak wchodziłam tu na górę, to upadło mi się na schodach - przyznała zawstydzona. - Parę razy...
- Chodź księżniczko - westchnął Remus, biorąc Freyę na ręce. - Chyba znowu odwiedzimy Skrzydło Szpitalne.

CZYTASZ
Harry Potter One Shots
De TodoZAKOŃCZONE Shoty z waszymi ulubionymi postaciami z uniwersum Harry'ego Pottera i nie tylko. Serdecznie zapraszam do lektury, a także zachęcam do zadawania wszelkich pytań jeśli pojawią się wątpliwości.