ROZDZIAŁ 4

6.2K 186 81
                                    

Te dwa tygodnie do imprezy minęły zadziwiająco szybko.
Czas głównie spędziłam ucząc się, rozmawiając z babcią lub na randkach z Harrym.

Ciągle wymyśla dla nas nowe miejsca, które powinniśmy odwiedzić, a ja po prostu się na to wszystko zgadzam, bo polubiłam jego towarzystwo.
Między nami czasem dalej jest niezręcznie, ale zdecydowanie więcej czasu spędzamy na rozmowie niż przedtem.

Ciężko mi nazwać naszą relację, co mnie trochę denerwuje. Całujemy się (nie z językiem), przytulamy, czasem chodzimy za rękę, ale... Nie odbyliśmy jeszcze żadnej rozmowy na ten temat. Planuję to zrobić, ale na pewno nie dzisiaj.

Nie wiem też czy to wszystko nie dzieje się za szybko. Jakby... Jeszcze niedawno nawet ze sobą nie rozmawialiśmy, a teraz jesteśmy blisko do zostania parą.

Mam mętlik w głowie, dlatego właśnie stoję w progu drzwi do sypialni mojej babci. Ona jest osobą, do której zawsze przychodzę, gdy potrzebuję porozmawiać.

- Co się stało, kwiatuszku?- Zapytała, siedząc na fotelu bujanym.

- Chcę porozmawiać.

Usiadłam na łóżku i zaczęłam wyginać palce z nerwów.

- Nie wiem czy... Jakby... Jestem blisko z takim jednym chłopakiem, ale... Nie jestem pewna czy dobrze robię. Z jednej strony chcę z nim być, ale z drugiej... Na początku zawsze tak jest, prawda?

Wpatrywała się w okno przez jakiś czas, najpewniej zastanawiając się nad tym jakiej odpowiedzi udzielić. Po chwili jednak przeniosła wzrok na mnie i delikatnie uniosła kąciki ust.

- Daj sobie czas, Auroro. Nic na siłę, ale skoro jest to dopiero początek waszej relacji, poznaj go bliżej i wtedy stwierdzisz czy warto.

Pokiwałam głową. Taki miałam zamiar, ale chyba potrzebowałam usłyszeć to od kogoś innego.

***

Ciężko mi było cokolwiek wybrać. Niby impreza halloweenowa, ale nie miałam za co się przebrać, więc ubrałam białą o wiele za dużą koszulkę na krótki rękaw, która sięga mi do połowy uda, czarne kozaki i zapięłam tego samego koloru pasek w talii. Przez odsłonięte ręce, widać moje blizny, ale zawsze tłumaczę je tym, że kot Layli mnie drapie. Wierzą w to.

Włosy wymodelowałam szczotką i suszarką, a makijaż różni się od mojego codziennego tym, że namalowałam kreski na powiekach.

Ethan się zesra, gdy zobaczy jak zajebistą ma siostrę.

Chwyciłam torebkę, do której schowałam telefon, klucze i trochę pieniędzy, po czym wyszłam z pokoju, ponieważ dostałam wiadomość od Harry'ego, że już na mnie czeka.

Na dole zastałam babcię, krzątającą się po kuchni. Najpewniej zaczynała coś piec. Rodzice siedzieli w salonie, bo widziałam tylko ich głowy i jakiś film włączony na telewizorze.

- Wyglądasz olśniewająco, kwiatuszku.- Podeszła do mnie siwowłosa kobieta, od razu obejmując mnie rękoma.- Charlotte, Richard, zobaczcie jaką macie śliczną córkę!- Krzyknęła do rodziców, na co oni momentalnie odwrócili wzrok od ekranu.

Na twarzy mojej mamy pojawił się szeroki uśmiech, a w oczach taty był jakiś błysk.

- Jesteś piękna, kochanie. Baw się dobrze!- Powiedziała mama.

- Tylko się tam nie upijają za bardzo.- Dodał tata.- Jeden, maksymalnie dwa kieliszki wódki, żeby o suchym pysku nie siedzieć, ale nic więcej.

Pokręciłam z rozbawieniem głową, a mama skarciła go spojrzeniem. Taki był już Richard Wood, może nie mieliśmy nie wiadomo jak wspaniałej relacji, bo dużo pracował, ale i tak go kochałam. Bo jak tu nie kochać osoby, która pozwala ci walnąć kielicha, mimo, że jest się niepełnoletnim?

To zawsze będziesz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz