ROZDZIAŁ 20

5K 166 75
                                    

- Usiądź, Roro.- Spojrzałam sceptycznie na mężczyznę, mając ochotę uciec wszędzie, byleby nie być z nim w jednym pomieszczeniu. Po co ja wychodziłam z tego łóżka?

Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że muszę to wreszcie wyjaśnić, bo cała ta sprawa zaczynała mnie przytłaczać.

- A może mam ochotę sobie postać?- Burknęłam, zakładając ręce na piersi.- I nie mów tak na mnie. Mam na imię Aurora, więc masz mnie tak nazywać.

Miałam zacząć miło. Cóż, nie wyszło. Życie.

- Dobrze Auroro.- Uniósł dłonie do góry.- Cieszę się, że w końcu możemy porozmawiać. Chciałbym ci to wyjaśnić.

- To się spiesz, bo moje łóżko na mnie czeka.- Kurwa, muszę przestać być tak chamska. Co jak co, ale to wciąż mój ojciec.

- Wiem, że z twojej perspektywy nie wygląda to najlepiej- zaczął, a ja skinęłam głową. Nie będę mu się wcinać w słowo.- Z mojej jednak strony wyglądało to zupełnie inaczej. Zgodziłem się na przewóz tych narkotyków tylko po to, byśmy byli bezpieczni.- Prychnęłam.

- Bezpieczni?! Oh, daruj sobie tych kłamstw. Jesteśmy w jakimś filmie czy co, do cholery? Chcę znać prawdę.

- Mówię ci ją!- Podniósł głos, a ja aż się wzdrygnęłam. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz to zrobił, przez co zdążyłam już zapomnieć jak bardzo tego nienawidziłam.- Pewnego wieczoru, gdy pokłóciłem się z Charlotte i wyszedłem z domu poszedłem do kasyna.

Faktycznie, była taka sytuacja. Nie wiedziałam o co poszło, bo jedyne co do mnie docierało, to wrzaski, które później i tak zostały stłumione dzięki Ethanowi, który przyszedł do mojego pokoju, usiadł obok mnie na łóżku i zasłonił dłońmi uszy, żebym nie musiała tego słuchać. Później do pokoju weszła mama, mówiąc, że tata wyszedł.

- Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a zaczęło padać. Szukałem miejsca, w którym mogę się schronić, a kasyno było najbliżej. Nie myślałem o konsekwencjach, Auroro. Dosiadłem się do grupki facetów w mniej więcej moim wieku. Wyglądali na miłych i początkowo naprawdę tacy byli. Zaczęliśmy grać w pokera i to było strasznym błędem. Przegrałem wszystkie rundy, przez co żądali ode mnie pieniędzy, a gdy im ich nie dawałem, zagrozili, że obrobią nam dom.- Przełknęłam gulę w gardle.- Zapytałem wówczas co mogę zrobić, by tego nie robili.- Zamilkł chwilowo, a ja już wiedziałam do czego to zmierza. Kazali mu...- Podali mi towar, powiedzieli, gdzie mam go zawieść i do kiedy mam czas.

Przymknęłam powieki. To zmienia postać rzeczy. Chyba by sobie tego nie wymyślił, prawda?

Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Przez cały ten czas byłam do niego tak wrogo nastawiona, nie chciałam rozmowy, rzucałam w jego stronę złośliwymi komentarzami, bo... No właśnie, bo co? Bo sądziłam, że nie ma dobrego wytłumaczenia czegoś takiego?

Spędziłam wiele nocy analizując całą tą sytuację, każdą możliwą wymówkę i wszystkie wydawały się być takie... żałosne. Nie pomyślałam jednak, że mogło mieć miejsce coś takiego.

- Pomyślałem, że może mi się uda przebrnąć przez to bez żadnych konsekwencji. Przecież to tylko jeden przejazd.- Dopił resztkę swojej kawy, która stała na stole.- Nie udało się. Bardzo bałem się waszej reakcji na ten syf. Kiedy policja mnie zatrzymała i zobaczyła to wszystko, co miałem w bagażniku, jedyne o czym potrafiłem myśleć to ty, Ethan i Lottie. Nie wiedzałe...

- Skoro miałeś je tylko przewieźć, co one robiły w sypialni twojej i mamy?- Przypomniała mi się sytuacja, gdy ja i Eth musieliśmy to wszystko spłukać w toalecie, podczas gdy policja robiła z naszego domu melinę.

To zawsze będziesz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz