2

44 5 0
                                    

Nie minęła minuta, gdy zorganizowano nieduży, okrągły stolik, nakryty czerwonym, zamszowym materiałem, a w gabinecie zostali tylko oni. Po sprawdzeniu przyniesionych kart rozpoczęli rozdanie.

Kobieta miała nietęgą minę, gdy tylko spojrzała na swoje karty, w przeciwieństwie do mężczyzny, który szczerzył się, jakby trzymał w rękach pokera królewskiego. Przez pewien czas łudziła się, że przyniesiona talia będzie taka sama jak te, którymi grało się na sali, ale oczywiście okazało się inaczej.

– Jak ci na imię?

– Nathalie – burknęła zdenerwowana, że przerywał jej skupienie.

– A ja Bruno. Przypomnę ci tylko, że jeśli spasujesz, twój dług wzrośnie o sto procent.

– To są znaczone karty, prawda? Wiesz, co mam? – zapytała podejrzliwie.

– Jestem niezwykle dobry w tę grę, bo nie mam szczęścia w miłości – stwierdził, a jego kąciki ust zaczęły drżeć, jakby powstrzymywał śmiech.

– Nie mam nic – oznajmiła, rzucając na stół swoje karty, a następnie opadła na fotel bliska płaczu. – Wygrałeś! Mam nadzieję, że ucieszy cię fakt, że bez tych pieniędzy facet, któremu je wiszę, mnie zabije.

– Mam dla ciebie pewną propozycję, Nath. – Kobieta drgnęła zaskoczona jego tonem głosu. Było w nim coś niebezpiecznego, ale także bardzo intrygującego. – Udowodnij swoje umiejętności, grając dalej... w rozbieranego pokera.

– Co? – zmieszała się.

– To, co słyszałaś. Stawką dalej będą kwoty z twojego długu, ale ty będziesz za przegraną płaciła zdejmowaniem kolejnych elementów swojej garderoby. – Rozsiadł się wygodnie, napawając się jej dezorientacją.

W pierwszej chwili Nath zamierzała po prostu wyjść, ale z drugiej strony... od dawna już nie wstydziła się swojego ciała i przecież nie chodziło o jakiś kontakt fizyczny, a poza tym naprawdę potrzebowała tej forsy oraz wierzyła, że los jej pomoże.

Wróciła za stół, a Bruno ponownie rozdał karty.

– Stawką jest sto tysięcy długu w zamian za zdjęcie sukienki – oznajmił, po czym wpatrzył się w karty.

– Wymieniam dwie – rzuciła i zaraz się uśmiechnęła.

– Uuuu... Czyżby Nathie trafiła coś fajnego? To może podbijmy stawkę...

– Dwieście tysięcy długu!

– Tyle kosztowałoby cię zdjęcie sukienki i stanika.

– Zdejmę buty i sukienkę.

– Dobrze, miejmy z głowy te zbędne elementy – rzucił z lekceważeniem. – Sprawdzam!

– Para dziesiątek i dam.

– Pech. – Uśmiechnął się szeroko, kładąc na stole cztery króle i damę. – Rozbieraj się.

– Niemożliwe, żebyś miał takie karty! – Oburzyła się.

Podniosła się z miejsca kompletnie wstrząśnięta, bo nie spodziewała się, że przechytrzenie go będzie aż takie trudne.

– Jeśli wyjdziesz, nie ułatwię ci spłaty długu – powiedział spokojnie, na co się zatrzymała.

Obróciła się powoli w jego stronę i patrzyła, jak bawił się talią z geometrycznym, czarno-czerwono-białym wzorem.

– Jako nałogowa hazardzistka raczej powinnaś wiedzieć, że nie zawsze się wygrywa, a wtedy też należałoby się z tym pogodzić i dotrzymać słowa. Ja na przykład zawsze dotrzymuję obietnic. Dlatego też oczekuję tego również od drugiej strony, a zatem, jeśli wyjdziesz, moi ludzie cię tu przyprowadzą oraz dopilnują wypełnienia twojej części umowy. – Znów jego wyraz twarzy stracił figlarny błysk, a zastąpiła go wręcz wrogość.

Nathalie zawahała się. Rozejrzała się znów dookoła, szukając jakiegoś wyjścia z tej coraz gorzej prezentującej się sytuacji.

– Nie chcę żałować tego, że dałem ci szansę. – Spojrzał na nią przenikliwie.

Nathalie westchnęła cicho. Zdawała sobie sprawę, że pakowanie się w grę z tym człowiekiem było nie tylko złym, ale też głupim i nieodpowiedzialnym pomysłem. W końcu przyjęła, że nie miała innego wyboru, jak tylko próbować wywalczyć jak najwięcej.

Pochyliła się, żeby rozpiąć srebrne rzemyki w szpilkach, które zaraz odstawiła obok. Potem zabrała się za zamek sukienki, ale kiedy przez drżące ręce nie mogła sobie z nim poradzić, Bruno podniósł się, podszedł do niej i delikatnie pomógł jej to zrobić, wodząc wzrokiem za zsuwającym się materiałem, który odsłonił kształtną sylwetkę. Na widok jej pośladków, prezentujących się oszałamiająco w stringach, wciągnął głośno powietrze. Ledwie powstrzymał się przed ich dotknięciem. Chrząknął, żeby przywołać się do porządku, a następnie wrócił na miejsce.

– Usiądź – rzucił, co kobieta zrobiła naprawdę niespiesznie.

Wbrew temu, co sądziła, czuła się upokorzona, w dodatku na własne życzenie, zwłaszcza gdy Bruno bez przerwy przesuwał po jej ciele wzrokiem, a szyderczy uśmieszek nie schodził mu z twarzy na ani sekundę. W końcu jeszcze chwilę temu była pewna, że wcale nie będzie musiała nic z siebie zdjąć.

Chwycił karty, żeby znów rozdać, ale Nathalie go zatrzymała.

– Chcę je sprawdzić!


Dama KierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz