3

41 8 0
                                    


Mężczyzna bez oporu oddał jej karty, korzystając z chwili, by znów się przyglądać. Wyglądała obłędnie, a to, że widać było, jak bardzo się wstydziła tej całej sytuacji, jedynie dodawało Nath uroku. Im dłużej patrzył, tym intensywniej karcił się za tak głupi pomysł, który stał się dla niego słodką torturą. Intrygowała go coraz bardziej oraz bawiła swoją dziecinną złością, gdy okazywało się, że nic nie szło po jej myśli.

Obserwował miarowo unoszące się z każdym oddechem piersi i wyobrażał sobie, jakby to było, gdyby mógł zobaczyć je bez czerwono-czarnego stanika, albo lepiej... gdyby mógł ich dotknąć. Na samą myśl, jak bierze w usta prawy sutek oraz słyszy jęk zadowolenia tej seksownej brunetki, poczuł, że jego spodnie zrobiły się ciaśniejsze.

Nathalie rzuciła talię na stół naburmuszona niczym dwulatek, któremu rodzic odmówił dokładki lodów, i skrzyżowała ręce. Bruno zebrał karty bez pośpiechu, dając sobie czas na ochłonięcie, przetasował, a potem zaczął rozdawać po raz kolejny, gdy dziewczyna znów się odezwała:

– Zdejmij marynarkę.

Bruno zaśmiał się.

– To ty miałaś się rozbierać...

– Oszukujesz.

– Skąd takie podejrzenie? – Miał prawdziwy ubaw z jej zdenerwowania.

– To niemożliwe, żebyś trafił cztery króle i damę.

– Dlaczego?

– Po prostu...

– Po prostu... Musiałaś się pomylić przy liczeniu kart. Gramy dalej, czy już się obraziłaś i zaakceptowałaś swoją porażkę?

Nathalie przez dłuższą chwilę milczała, zastanawiając się, czy powinna w to brnąć. Z jednej strony czuła, że nie ma szans, żeby wygrała, gdy perfidnie pomagał swojemu szczęściu, ale z drugiej strony, mogła mieć nadzieję, że może choć trochę uda jej się zmniejszyć dług. Naprawdę ledwie dawała radę spłacać jednego wierzyciela. A dwóch? Zacisnęła dłonie w pięści, a następnie sięgnęła po karty. Gdy tylko wpatrzyła się w znaczek trefla, Bruno zdjął z marynarkę, którą powoli zawiesił na oparciu fotela i niespiesznie podwinął rękawy.

Przez moment urosła panika, że szykował się do rękoczynów, ale gdy tylko skończył, jak gdyby nigdy nic chwycił swoje karty i wpatrzył się w nie. Z początku nie rozumiała dlaczego to zrobił, ale dopiero po chwili załapała, że spełnił jej prośbę, pokazując, że dosłownie nie miał żadnego asa w rękawie.

Minęło kilka partii, podczas których Nath wygrała odrobinę pieniędzy, jednak przegrała też kilka rozgrywek, przez co musiała zdjąć pończochy, bransoletki oraz kolczyki.

W końcu nastał czas na ostateczne rozdanie. Stawką był cały dług, w zamian za zdjęcie całej bielizny ze swojego ciała.

Nathalie ściskała w rękach karty, wierząc, że los się zlituje i nie będzie musiała aż tak upokorzyć się przed obcym mężczyzną. Ze strachem sprawdzała karty po wymianie i choć wiedziała, że to ją zdradzi, uśmiechnęła się, gdy tylko zobaczyła jeden kolor. Kiery. One nie mogły jej zawieść.

– Przegrałeś! – oznajmiła pewna swojego zwycięstwa, kładąc przed nim wszystkie karty. – Chcę gotówkę... – Przerwała i kompletnie zamarła, gdy mężczyzna z totalnym opanowaniem położył przed nią pokera. Pokera królewskiego. – Oszukiwałeś! – zawołała oskarżycielsko, nie mogąc uwierzyć, że miał aż takie szczęście.

– Wisisz mi coś koło pół miliona i czekam na dalszą nagrodę. – Założył ręce za głową, nic nie robiąc sobie z jej wzburzenia.

– Wychodzę! Jesteś kłamcą i oszustem! – Zaczęła zbierać ubrania, bo naprawdę nie zamierzała dotrzymać umowy.

– Jeśli to zrobisz, pogorszysz swoją sytuację – odparł spokojnie. – Oboje byliśmy świadomi ryzyka. Ja również mogłem przegrać.

Nath zatrzymała się.

– Moja sytuacja i tak jest już beznadziejna. Więc jeśli grozisz, że mnie zabijesz, to zrób to teraz! – Odwróciła się w jego stronę. – Chyba nawet wolę, żebyś zrobił to ty niż on.

– Trup nie zwróci mi pieniędzy. Ja tylko namacalnie tłumaczę dłużnikowi, dlaczego nie warto nie spłacać długu. Zwykle kilka odwiedzin moich ludzi pomaga im w odnalezieniu motywacji do uczciwości, ale wolałbym nikogo na ciebie nie nasyłać. Jesteś delikatna, ładna, młoda... Po co ci to?

Kobieta pobladła.

– I tak nie dam rady zwrócić ci długu. – Wzruszyła ramionami. – To kupa pieniędzy.

– Dotychczas jakoś sobie radziłaś, ale na razie nie mówmy o tym, bo masz umowę do dotrzymania. – Rozsiadł się na krześle, nie tracąc lubieżnego uśmieszku.

Nathalie jeszcze przez moment walczyła ze sobą, zastanawiając się, co zrobić. Zaraz jednak doszła do wniosku, że woli sama się rozebrać niż pozwolić, by mężczyzna kazał swoim gorylom ją gonić. Był z pewnością zdolny nawet do gorszych rzeczy.

Drżącymi rękami odłożyła wszystko na biurko, a następnie niespiesznie zaczęła majstrować przy haftkach.

– Podejdź bliżej – zażądał, na co jej cała twarz pokryła się rumieńcem.

Dopiero gdy zrobiła, co żądał, zauważyła, jak bardzo był już podniecony, przez co speszyła się jeszcze mocniej. Materiał spodni napinał się, a guzik nad rozporkiem wyglądał, jakby miał za moment wystrzelić niczym z procy. W dodatku oczy mężczyzny były pełne dzikości. Przypominał lwa obserwującego swoją ofiarę.

Po kilku chwilach, kiedy mężczyzna zaczął się już bardzo niecierpliwić, zsunęła stanik, zamykając oczy. Nie chciała widzieć jego reakcji, żeby nie musieć potem wyrzucać tego obrazu ogromu satysfakcji wymieszanej z pożądaniem z pamięci.

– Zabierz włosy do tyłu – poinstruował ją, na co głośno wciągnęła powietrze i zrobiła to, o co prosił.

Chłodne powietrze owiało skórę, która jeszcze chwilę temu była zasłonięta. Robiła wszystko, żeby uspokoić oddech, ale szło jej to bardzo marnie.

– Teraz majtki – rzucił, więc zsunęła je, aby zaraz zrobić krok w bok, zostawiając je po swojej lewej stronie.

Usłyszała szmer, więc natychmiast otworzyła oczy i cofnęła się, zasłaniając się rękami. Bruno zatrzymał się dosłownie kilka metrów przed nią.

– Czy to dama kier? – Wskazał ręką na biodro Nath, gdzie znajdowała się nieduża literka „Q", a obok serduszko. Przytaknęła po chwili. – Odsłoń się – rozkazał stanowczo, zakładając ramiona na torsie, a następnie oparł się udami o biurko. Chciał w ten sposób pokazać jej, że nie podejdzie bliżej.

Zabranie rąk okazało się dla niej dużym wyzwaniem, ale w końcu zebrała się w sobie i to zrobiła. Bruno zaczął dokładnie lustrować ją wzrokiem. Skupiał się szczególnie na krągłych piersiach ze sterczącymi, różowymi sutkami, wręcz proszącymi się o dotyk, a potem poświęcił nieco uwagi gładziutkiemu wzgórkowi łonowemu.

To było silniejsze od niego. Co prawda chwilę temu przyrzekał sobie, że jedynie popatrzy, ponieważ właśnie taka miała być jego nagroda za zwycięstwo w pokera, mimo to nie potrafił się jednak powstrzymać. Była aż za bardzo w jego typie, a dawno nie miał okazji podziwiać takiego piękna.

Ruszył w jej kierunku pewnym krokiem, na co spanikowana zakryła się i zaczęła uciekać, ale nie miała żadnych szans z silniejszym i szybszym Brunem. Przycisnął jej plecy do swojego torsu, czując jak drżała z przerażenia.

– Pragnę cię – szepnął, pomimo tego, że te słowa były zbędne. Twardym penisem wbijał się w jej pośladki, a to samo w sobie przekonywało Nathalie, co właśnie czuł. Dyszał ciężko w oczekiwaniu na reakcję. Gdy wciąż milczała, zdecydował się udowodnić jej swoje podniecenie. Zaczął niespiesznie składać pocałunki na ramieniu Nath, a dłońmi delikatnie objął obie piersi, które zaczął czule głaskać, przekonany, że jeszcze chwila, a mu ulegnie.

– Proszę... – wysapała. – Chcę już iść. – Zaczęła odpychać jego dłonie, więc natychmiast je zabrał i odsunął się naprawdę sfrustrowany.

Kobieta tymczasem pospiesznie wciągnęła sukienkę i nie zakładając nawet butów, wyszła, póki Bruno nadal trzymał się jakichś resztek opanowania.

Dama KierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz