7. so in love that you act insane

342 32 21
                                    

Szliśmy wszyscy świętować zwycięstwo do jednego z barcelońskich klubów. Jakiez było moje zdziwienie, kiedy na parkingu przed nim, zauważyłam mojego przyjaciela.

Co do jasnej cholery robił tu Antonio?

Nie chodziło mi o to, że nie cieszyłam się na jego widok. Oczywiście, że byłam przeszczęśliwa widząc jego roześmianą mordę. Tylko, że gdybym ja wracała na weekend do domu, Antonio byłby jedną z pierwszych osób, które by się o tym dowiedziały. Bo zwyczajnie w świecie chciałabym po powrocie spędzić z nim czas. Dlaczego więc on nawet się nie zająknął, że się tu pojawi? Jedna sprawa, że od tygodni mnie ignorował, ale to? To już była przesada.

— Zaraz wrócę — wymamrotałam niemrawo w stronę Gaviego i ruszyłam w kierunku przyjaciela. Chciałam wyjaśnień. Chciałam z nim pogadać. Chciałam, żeby wszystko było jak dawniej. — Antonio? Co ty tu robisz? Czemu nic nie pisałeś, że przyjeżdżasz?

Chłopak pobladł, wyraźnie zaskoczony moim widokiem. Najbardziej zabolało mnie, że wcale nie wyglądał na szczęśliwego, że mnie widzi.

Wzruszył ramionami.

— Wiesz, spontaniczny wyjazd z chłopakami. Nie było kiedy dać znać — oznajmił beznamiętnie, jakby to wyjaśniało wszystko.

Nie wyjaśniało nic, ale nie chciałam ryzykować kłótni, więc jedynie uśmiechnęłam się ciepło, starając się wyglądać na wyrozumiałą.

— Och. Pewnie, rozumiem. Podoba ci się w Barcelonie? — zagadnęłam zaciekawiona, starając się jak najszybciej zmienić temat.

Antonio się skrzywił.

— Może być, ale bez szału. Nie wiem czym ludzie się zachwycają, w domu podoba mi się znacznie bardziej — oznajmił twardo, a ja musiałam robić wszystko, żeby ukryć moje zdziwienie.

Bo dla mnie nie tylko Barcelona była prześliczna, ale przede wszystkim stawała się moim drugim domem. Każdy miał prawo do swojej własnej opinii, ale z jakiegoś powodu zabolało mnie, że mój najlepszy przyjaciel uważa to miejsce za przeciętne.

Znów za bardzo się wszystkim przejmowałam.

— Chcesz może gdzieś się przejść jutro? Mogłabym ci po zajęciach pokazać parę fajnych miejsc — zaproponowałam wesoło, mając nadzieję, że może chociaż spędzę z nim trochę czasu, skoro już tu był.

Że może przypomni sobie, że jestem jego cholerną przyjaciółką, a nie obcą osobą.

— Nie, raczej bez szans. Mamy już plany z chłopakami — odmówił, a ja na tym etapie już miałam ochotę zacząć krzyczeć.

Jak bardzo do cholery miałam się jeszcze starać, żeby przestał mnie zbywać i zaczął traktować poważnie? Dlaczego zdawało mi się, że nagle przestało mu zależeć? Pan Antonio nagle zrobił się za ważny, żeby spędzać ze mną czas, czy o chuj chodziło?

Już miałam powiedzieć mu bez owijania w bawełnę co myślę, kiedy obok niego pojawił się jeden z jego kolegów — osobiście przeze mnie znienawidzony — Marcus.

— No nie, czy to mała przemądrzała Lara Rojas? Co ty teraz lekarzem tu jesteś?

Nie kurwa, płatnym mordercą, a ty moim następnym zleceniem, półmózgi kretynie.

— Lara studiuje  medycynę — odpowiedział za mnie Antonio, a ja mogłabym przysiąc, że w jego głosie było coś czego nie potrafiłam nazwać, ale na pewno nie była to nonszalancka odpowiedź, na którą tak się starał.

— To i tak nie ma znaczenia co nie Antonio? Ten pajac co się przy niej kręci mógłby wydawać na nią kasę do końca życia i by nie zauważył, że mu zeszło z konta! Nieźle się ustawiłaś, Rojas — powiedział, klepiąc mnie po ramieniu z uznaniem.

TO ALL THE BOYS I'VE LOVED BEFORE | PABLO GAVIRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz