3

604 27 0
                                    

Po godzinie licytacji, nieustannego stresu dla zebranych na scenie, wreszcie nadszedł czas na ogłoszenie wyników. Pracownicy odpowiedzialni za organizację wydarzenia zebrali tablety od kupców, światła lekko rozbłysnęły by rozjaśnić otoczenie, a prezenter znów znalazł się na scenie.

-"Drodzy państwo zebrani tu dzisiaj, liczę, że wszyscy złożyli oferty kupna swojego ulubieńca. Wyczytam teraz numer oraz nazwisko osoby, która wygrała naszą licytację."

Każda osoba na sali w tym momencie wstrzymała nieświadomie oddech. Tych życia,  którzy zostali wylicytowani, odmienią się wraz z poznaniem wyników. Niziutki blondyn ze skraju sceny miał tylko nadzieję, że nie padnie na niego.

-"Numer 1 trafia do panny Stone! Gratulujemy i zapraszamy po odbiór własności i dopełnienie formalności do sali numer 100."

-"Właścicielem numeru 2 zostaje pan Smith! Również serdecznie gratuluję i zapraszam do sali 102." - W tym momencie Michael zdał sobie z czegoś sprawę - on ma numer 3. Wiedział, że już niedługo usłyszy wyrok. Był przekonany, że jakiś bogacz wyłożył dużą sumę pieniędzy aby go mieć.

-"Szczęśliwym nabywcą numeru 3, ślicznego blondyna jest pan Moss! Gratuluję panu, zakup odbierze pan w sali 106."- Reszty Mikey już nie słyszał. Został kupiony. Zostało mu najwyżej 10 minut bez właściciela na ucieczkę to właściwie za nazwisko, Moss? Chyba muszę się do niego przyzwyczaić, bo teraz do końca życia będę przysługiwać mężczyźnie z tym nazwiskiem."*- w chwili gdy zakończył rozmyślania prezenter oznajmił koniec wyników i zszedł ze sceny by jego współpracownicy mogli zaprowadzić zakupy do odpowiednich pomieszczeń.

-"Gratulacje Moss, wygrałeś tego ślicznego chłopca. Mam nadzieję, że się nim podzielisz."-oblizał usta Adrian, gdy Amadeusz zbierał się ze swojego miejsca. Chłopak zatrzymał się, popatrzył na towarzysza z rezygnacją.
-"Nie waż się tak do mnie mówić, ani proponować takich obrzydliwych rzeczy. Powinienem się domyślić, że przyprowadziłeś mnie tu bo nie obchodzi cię nic poza własnym kutasem. Młody jest mój, w końcu należy do mnie" - Z tymi słowami Amadeusz odszedł do sali numer 106 by mieć zapewne wystraszonego chłopca tylko dla siebie. 

Jego oczy świeciły się gdy wszedł do pomieszczenia.
-"Dzień dobry, Amadeusz Moss." - przedstawił się.
-"Ach, dzień dobry, pan po blondynka numer 3, prawda? "- odpowiedziała mu przyjazna kobieta siedząca za ciężkim, dębowym biurkiem. Gdyby nie sytuacja w której się znajdują, w życiu nie pomyślałby, że pracuje ona w takim miejscu. Jak na zawołanie kiedy brunetka skończyła wypowiedź do pomieszczenia wprowadzony został wspomniany chłopak. Robił on małe kroczki, przez co prowadzący go mężczyzna musiał iść o wiele wolniej niż chciał. Przywitał się, przekazał smycz chłopaka do rąk Amadeusza i wyszedł.

-"Cześć słońce, nie musisz się mnie bać, nie zrobię ci krzywdy." - uśmiechnął się nikle i wyszeptał 26-latek do trzęsącego się młodszego. Podszedł on do biurka gdzie sympatyczna pracowniczka podała mu dokumenty do podpisania.

...

-"Do widzenia Panu! Gratuluję zakupu i życzę miłego wieczoru." - pożegnała się z mężczyzną, po czym wróciła do pracy. Ten, gdy tylko otworzył drzwi wziął chłopca za rękę i wyprowadził szybko z pomieszczenia.
-"Wezmę cię teraz na ręce, chce tylko jak najszybciej stąd wyjść, wtedy porozmawiamy i wszystko ci wyjaśnię, zgoda? "- powiedział, na co odpowiedzią ze strony blondyna było lekkie kiwnięcie głową.

-*"Może on wcale nie będzie taki zły? Chociaż nie ufam mu, może odegrał scenkę przed miłą panią żeby szybciej mieć mnie dla siebie. Nadal mam wrażenie, że już go gdzieś widziałem"* - pomyślał Michael gdy nowy właściciel brał go na ręce i zanosił do samochodu. Gdy tam dotarli, starszy ostrożnie otworzył drzwi pasażera i posadził na fotelu 20-latka przykrywając go równocześnie granatowym kocem w białe gwiazdy.

-"Dziękuję panu." - wymamrotał zaskoczony chłopiec, gdyż ani trochę nie spodziewał się opiekuńczości ze strony nowego pana.
-"Proszę bardzo, musi ci być zimno w tych skromnych ubraniach. Chciałbyś może moją bluzę? Nie myślałem, że przyprowadzę kogoś do domu w najbliższym czasie, więc nie mam nic więcej."

-"Jeśli mógłbym prosić, faktycznie jest mi zimno."

Amadeusz sięgnął po bluzę z tylnego siedzenia i założył ją delikatnie chłopcu, uważając by nie zrobić mu krzywdy. Naprawdę starał się nie zdradzić, że go zna.

- "Dziękuję panu."- grzecznie powiedział Mike po czym ziewnął.

-"Nie ma sprawy, mały. Jeśli chce ci się spać to się zdrzemnij, wszystko wytłumaczę ci w twoim nowym domu, dobrze?" - jak na zawołanie młodszy zdążył tylko pokiwać głową i zasnął z wycieńczenia i  nadmiaru emocji jakie odczuł tego wieczoru.

Good-looking boysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz