11

370 8 16
                                    

Michael otworzył oczy. Znów ten okropny sen. Znowu wspomnienia z tamtego wieczoru napłynęły mu do głowy i spowodowały płacz. Ale dlaczego zareagował tak na swojego pana? Przecież niedawno go poznał. To nie on mu to zrobił, prawda? Amadeusz go kochał.

Chłopak wstał z łóżka i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie było ono jego. Znajdował się w sypialni starszego i na dodatek ubrany był tylko w bieliznę. Czy znowu stracił kontakt z rzeczywistością? Nie, to nie mogło być to, przecież zasnął w swoim łóżku. Amadeusz pewnie wszystko wytłumaczy.

-Amadeusz? Śpisz? Czemu tu jestem?

- Mhn, już nie śpię. Nie chciałem, żebyś znowu się obudził i płakał więc wziąłem cię do siebie. Żeby mieć cię na oku, nie chcemy przecież żebyś cierpiał.

- Okay. Dziękuję. Wiem, żebyś mnie nie skrzywdził ale musiałem się upewnić. Zjemy śniadanie? 

- Jasne, kotku. Jajecznica?

- Jajecznica.

Gdy oboje zjedli i wspólnie posprzątali Amadeusz powiedział, że ma dla swojego podopiecznego niespodziankę. Rozkazał by ten usiadł na kanapie i grzecznie czekał. Po około pięciu minutach wrócił, tym razem z bawełnianą chustą w rękach i bez słowa zawiązał ją na oczach dwudziestolatka. Zrobił to by młodszy nie zobaczył jego wielkiego, chorego uśmiechu. Mężczyźnie znudziła się zabawa w pozorną wolność niewolnika. W końcu go kupił. Był jego zdobyczą, o którą tak ciężko walczył i na którą czekał tak wiele długich miesięcy. Nic nieświadomego chłopaka powoli zaprowadził do drzwi zwykle zamkniętych specjalnym kluczem. Dziś jednak były one szeroko otwarte zwiastując rozpad świata młodszego z mężczyzn. Tak cierpliwie odbudowywany przez ostatnie miesiące miał lec w gruzach po przekroczeniu progu. Nie, jego los był przesądzony z chwilą gdy wyszedł z domu pięć lat temu. Być może gdyby został tej nocy z rodziną nie straciłby wszystkiego, na czym mu zależało. Tego nie wie nikt. Jednego jednak Amadeusz był pewien - od dnia gdy ujrzał to śliczne ciało i delikatną twarz, zapragnął mieć go tylko dla siebie.

- A teraz uważaj kochanie. - sprowadził zadowolonego chłopca w dół krętych schodów i posadził go na podłodze. Mężczyzna złapał obrożę młodszego i bezszelestnie przypiął ja do łańcucha wtopionego w ścianę. Chciał być nią oznaczony? Teraz ma okazję odpowiednio wykorzystać dodatek. 

- Odpręż się kochanie, zaraz przejdziemy do najlepszej części. - z uśmiechem wypowiedział zdanie starszy, błogo obserwując narastający niepokój na twarzy swojej własności. Ciemnowłosy sięgnął po kij bejsbolowy przyozdobiony gwoździami, który przygotował już wiele miesięcy wcześniej. Byłby głupi jeśli sprowadziłby chłopca bez upewnienia się, że ma wszystko co potrzebne. Propozycja znajomego z pracy była przecież tylko wymówką by znaleźć się na pamiętnej imprezie. Amadeusz wiedział co zrobić by zdobyć swojego chłopca, a teraz musiał się upewnić, że zostanie z nim już na zawsze

Powoli, bez pośpiechu rozwiązał chustę ciasno owiniętą dookoła głowy Michaela, przywracając mu tym samym zmysł wzroku. Chłopiec tak uroczo wyglądał, gdy zdał sobie sprawę z tego co za chwilę się miało wydarzyć. Tak pięknie oczy mu łzawiły, a cała twarz wykrzywiła się w grymasie niedowierzania i smutku. Amadeusz żył dla chwili, w której zamachnął się bronią i uderzył z ogromną siłą w jedno z kolan chłopaka. Wrzasnął on wtedy z bólu, łzy opuściły jego ciało razem z drobnymi kroplami krwi rozchlapującymi się zarówno na jego oprawcę, jak i na niego samego. Chwilę później dwudziestosześciolatek wykonał drugie uderzenie, mocniejsze, jakby poprzednie było dla niego tylko rozgrzewką. Krzyki i krew brązowookiego kontynuowały tragiczny taniec bólu i zdrady jeszcze przez wiele minut, aż w końcu wyższy mężczyzna zdecydował się na odrzucenie broni i pocałowanie wycieńczonego psychicznie jak i fizycznie niewolnika.
Teraz miał pewność, że będą na zawsze razem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kolejny krótszy rozdział ale mam już powoli dość ciągnięcia tej książki, a to dopiero 11 rozdział. Soraski, że tak śpieszę z fabułą ale chcę dotrzeć do końcówki. Planuje jeszcze może do 15 rozdziału i epilog ale się zobaczy. Spróbuję następne pisać na co najmniej 700 słów ale nie obiecuję bo mam w chuj roboty w tym do napisania 10 kartkówek i sprawdzianów w przeciągu 2 tygodni, do tego 2 projekty do oddania, pojebie mnie dosłownie bardziej. Elo żelo ogólnie dzięki, że ktoś to czyta, obiecuję, że inne książki nie skończą się tak szybko jak zaczną. Mam już pomysł na jedną z mafią i drugą z psycholami samymi. See ya, wasz skurwiony i nie wyspany Apollo

Good-looking boysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz