12

260 4 2
                                    

Gdy do pokoju weszli monetowie dzięki bogu! Dylan powiedział żebym poza z resztą do auta ale w aucie nie było willa na myśl przyszła mi jedna rzecz został zgwałcony.. przez mężczyzne... Japierdole dlaczego?! Nie myliłam się obok mnie posadzili posianiczonego willa który wymiotował do torebki

-cz-czy oni go zg-zgwal-zgwalcili? - nie mogłam się wysłowić patrzalam na niego wymiotował cały czas shane mu trzymał włosy a on nie przestawał

-niestety tak - powiedział smutnym tonem Vincent a ja zamilkłam cały czas wgapiajac się w niego po jego policzkach leciały mu łzy i widać było że miał dość w końcu postawił torebkę i mnie przytulił objął mnie jak takie małe niewinne dziecko które nie wie co się z nim stało które chce poprostu miłości przytuliłam go a on wsadził twarz w moją klatkę piersiową i szlochał było mi owiele ciepłej bo byłam w samej bieliźnie a jego wielkie umisnione ręce mnie objęły może i delikatnie ale oddawały ciepło. Byliśmy do siebie przytuleni ja glaskalam go po głowie a on płakał do póki nie zasnął obudziliśmy willa a ja poszłam z nim do pokoju

-nie bój się - powiedziałam łagodnie i wysunelam do niego ręke

-nie boje się - powiedział chłopak a gdy dotknelam jego ramienia wzdrygnal się

-nic ci nie zrobie rozumiesz?

-mhm - powiedział i się położył a ja go przytuliłam patrzalam mu w oczy te piękne ciepłe przeplnione radością teraz były czerwone przepełnione smutkiem i strachem. Leżeliśmy i leżeliśmy co można dużo mówić bawiłam się włosami willa gdy on znowu zasnął

Hejka zgodnie z obietnicą wlatuje drugi rozdział troszkę krotrzy ale nie macie mi chyba tego za źle słowa z notatka 269 do nastepnego

William monet ❤nieszczescie❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz