PRZYSZŁOŚĆ

109 16 0
                                    


P E R S P E K T Y W A
༻ Nolana ༺

Ostatni dzień sierpnia, będący jednocześnie ostatnim dniem wakacji, przypadał na poniedziałek. Czułem się wtedy dziwnie nieswojo, bo miałem świadomość, że od pierwszego września nie pójdę już do Trubellan. Przede mną był jeszcze miesiąc wolnego, ale do Londynu wybierałem się za nieco mniej niż tydzień. Wprowadzki do naszego domu studenckiego rozpoczynały się od soboty piątego września. Udało nam się z Otisem załatwić wspólny pokój, ale nie wiedzieliśmy jeszcze na jakim znajdował się piętrze, czy był przestronny i w miarę wygodny, a także nie znaliśmy nazwiska chłopaka, z którym mieliśmy go dzielić.

Chcieliśmy wprowadzić się jak najszybciej, żeby w razie problemów móc zgłosić ewentualną reklamację i przenieść się gdzieś indziej, a także zająć sobie łóżka wcześniej, zanim ten trzeci się pojawi. Planowaliśmy również zwiedzić trochę Londyn, poszukać ogłoszeń o pracę i w miarę możliwości postarać się o przyjęcie. Wbrew pozorom mieliśmy strasznie mało czasu, a dużo do zrobienia.

Do wyjazdu zostało nam jeszcze trochę czasu, ale ja byłem już praktycznie spakowany. Pod ścianą przy drzwiach do mojego pokoju leżały już dwie duże walizki, zapełnione ubraniami, sprzętem elektronicznym, kilkoma notatnikami, a także z książką o sposobie montowania, która, miałem nadzieję, przyda mi się podczas studiów.

W szafie zostawiłem część ubrań, w których zamierzałem chodzić w najbliższym tygodniu oraz w dniach, gdy będę wracał z Londynu.

Miałem szczerą nadzieję, że mój przyszły plan zajęć nie będzie jakoś strasznie skomplikowany i nie będzie pochłaniał niewiadomo ile czasu. Chciałem doświadczyć również życia jakiego dotychczas nie miałem. Wielkomiejskiego życia, pełnego nowych doświadczeń.

W mojej głowie od dobrego tygodnia zaczęły kłębić się najróżniejsze myśli. Miałem mnóstwo pytań co do Milesa i przyszłości naszego związku. Pytań, na które nie oczekiwałem odpowiedzi. Zastanawiałem się jak to wszystko będzie wyglądać. Kilka razy zdarzyło nam się poruszać ten temat i za każdym razem szatyn miał pewne obawy, że przez odległość wszystko legnie w gruzach, a do tego zdecydowanie nie chciałem dopuścić.

Spędziłem z chłopakiem mnóstwo czasu, przeżyłem wiele niesamowitych chwil i doświadczyłem uczuć, które jeszcze nigdy wcześniej mną nie zawładnęły. Czułem, że jest on dla mnie ważny i nie mogłem dopuścić do tego, że go stracę.

Nie chciałem się okłamywać, bo doskonale wiedziałem, że na początku nasz kontakt delikatnie podupadanie. W końcu będę musiał odnaleźć się jakoś w nowym miejscu i przystosować do realiów w nim panujących. Już wtedy można było przewidzieć, że brak wolnego czasu będzie moim największym wrogiem.

Niemniej miałem tę świadomość. Wiedziałem, że coś takiego jak odległość może rozerwać i zniszczyć kontakt między dwoma osobami. Cieszyłem się, że rozumiałem powagę sytuacji i chciałem zapobiec możliwym jej skutkom. Miałem również nadzieję, że Miles miał co do tego takie samo zdanie...

Chciałem, aby ten dzień był w pewien sposób wyjątkowy. Kaylee poinformowała mnie, że wraz z Milesem do dwunastej siedzieli w pracy. To był ich ostatni dzień w bibliotece. Popołudnie mieli wolne, więc nie mogłem tego nie wykorzystać.

Patrząc wstecz nie przypominałem sobie dnia, w którym wraz z szatynem poszlibyśmy na prawdziwą randkę. Mówię prawdziwą, bo kilka razy zdarzyło nam się wyjść gdzieś razem, ale to nigdy nie były prawdziwe randki.

Tearjerker: Short StoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz